Przeszedł ponad 500 km w szczytnym celu. Charytatywny gest żołnierza
Charytatywny marsz żołnierza z Mirosławca do Malborka
9-letni Roch Brzeziński z Malborka choruje na zespół Sjogrena - chorobę autoimmunologiczną, która powoduje uszkodzenia ślinianek i gruczołów łzowych. Skutkuje problemami z żuciem, mową, odczuwaniem smaku, szybkim niszczeniem się zębów. Choroba atakuje także inne narządy wewnętrzne, m.in. z nerkami. Chłopiec wymaga stałych konsultacji u wielu specjalistów.
16-letni Szymek Żołdak z Nowej Wsi Malborskiego od urodzenia choruje na ciężką postać mózgowego porażenia dziecięcego czterokończynowego. Wymaga stałej, intensywnej i różnorodnej rehabilitacji. Koszty zabiegów rehabilitacyjnych oraz zakupu specjalistycznego sprzętu są bardzo wysokie.
To dla nich akcję charytatywną zorganizował Rafał Błądek, mieszkaniec Nowej Wsi Malborskiej, żołnierz 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku i instruktor nordic walking. Dał swój wysiłek, w zamian licząc na to, że znajdą się osoby, które przekażą darowizny dla obu chłopców. Przez cały poprzedni tydzień, od poniedziałku do niedzieli (9-15 czerwca), pokonał dystans 505 kilometrów z Mirosławca w województwie zachodniopomorskim do Malborka. Skończył swój charytatywny „Marsz Nordic Walking - każda 500-ka prowadzi do Malborka” przed bramą główną zamku, gdzie czekała na niego rodzina, przyjaciele i znajomi, także żołnierze 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego razem z szefem sztabu ppłk. Arkadiuszem Wirkusem. W komitecie powitalnym nie mogło zabraknąć też tych, dla których zdecydował się na podjęcie wyzwania, czyli 16-letniego Szymka z rodzicami oraz rodziców 9-letniego Rocha. To była wzruszająca chwila.
Nie skłamię, jak powiem, że na tę chwilę nic mnie nie boli. Pewnie w kolejnych dniach będę coś odczuwał. A jeśli chodzi o zmęczenie, to dają o sobie znać stawy skokowe - powiedział nam kilka minut po dotarciu do mety Rafał Błądek.
Wiedział, na co się porywa, bo w ubiegłym roku w szczytnym celu pokonał już dystans 500 km wzdłuż wybrzeża Morza Bałtyckiego ze Świnoujścia do Piasków. Teraz stopień trudności okazał się większy.
- Porównując trasę zeszłoroczną po piasku z tegoroczną w większości po betonie, asfalcie, ścieżkach pieszo-rowerowych, to tego drugiego na pewno nie powtórzę. Dużo trzeba było pracować nogami, a kijki na bucikach nie pomagały tak, jak w sytuacji, gdy się idzie po naturalnej nawierzchni. W 90 procentach szedłem po trasie, której nie znałem. Szedłem z trackiem na zegarku, to zdarzało się pobłądzić – opowiada Rafał Błądek.
Maszerował z "chłodną" głową czy to w deszczu, czy upale
Jest zahartowany w bojach, w nogach ma tysiące kilometrów marszu na krótszych i dłuższych dystansach, więc zła pogoda właściwie dla niego nie istnieje. Jednak przy tak dużym wysiłku, jak ten marsz, trzeba do niej podchodzić z pokorą jako do jednego z warunków efektu końcowego: dotarcia do mety.
- Czy padało, czy grzało, starałem się iść cały czas z „chłodną głową”, żeby nie zaszkodzić sobie, ale też, żeby czerpać z tego jeszcze przyjemność, a ta przyjemność była nie tylko dla mnie, lecz i dla Szymona, i Rocha, żeby zebrać jak najwięcej środków – podkreśla Rafał Błądek. – Jeśli chodzi o warunki pogodowe, to do środy do godz. 15 deszcz i częste przebieranie się. Czwartek był pierwszym dniem uderzenia ciepła. Pomiędzy środą a czwartkiem było 10 stopni różnicy, ale po zachodzie słońca temperatura momentalnie spadła poniżej 11 stopni, a odczuwalna było na pewno mniejsza. Dlatego, chociaż w czwartek miałem przejść 92 km, to skróciłem trasę o 10 km. W przeciwnym razie skończyłbym ten odcinek po północy, a nie chciałem tego, bo rano czekał mnie przecież kolejny etap. Trzeba było wypocząć.
Te 10 km żołnierz nadrobił kolejnego dnia. W trasę Rafał Błądek wyruszał zazwyczaj o godz. 8.30 i szedł do 22.30. Na trasie dołączali do niego znajomi, więc w takich momentach był to dodatkowy bodziec. Ostatniego dnia na części odcinka z Gniewa do Malborka dołączyła do niego m.in. grupa Nordic Walking Malbork, której jest założycielem.
Chciałbym podziękować za wsparcie tej akcji charytatywnej mojemu dowódcy 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego i żołnierzom 22 BLT, staroście malborskiemu, wójtowi gminy Malbork, mojej grupie Nordic Walking Malbork, Browarowi Gościszewo, firmie Rawiński Rzemiosło Budowlane, sklepowi SFD Malbork, Salonowi Optycznemu Prestiż. Nie chciałbym nikogo pominąć, więc dziękuję dosłownie każdemu, kto mnie wspierał, a ogromne podziękowania dla mojej rodziny, że w ogóle mi pozwalają na te moje szaleństwa – wylicza Rafał Błądek.
Bardzo ważne: marsz się skończył, ale zbiórka na rzecz Rocha i Szymona jeszcze trwa. Żołnierz prosi o przekazanie datków na rehabilitację i leczenie chłopców. Zbiórkę znajdziecie tutaj: Charytatywna 500-ka - marsz nordic walking dla Szymona i Rocha.