Remont ul. Wiśniowej w Tarnowie. Wielkie rozczarowanie mieszkańców
Od dekady czekają na remont Wiśniowej
O potrzebie przebudowy ulicy Wiśniowej w Krzyżu mówi się już od dziesięciu lat. Przy drodze znajduje się około 30 domów i wciąż powstają kolejne, a dodatkowo korzysta z niej sporo osób przejazdem. Na ulicy leży wprawdzie asfalt, ale nie dość, że jest popękany, to jeszcze po obu stronach drogach jest załamana i nachylona pod sporym kątem w kierunku głębokich rowów. Pobocza nie ma w ogóle, nie mówiąc o chodniku.
- Minięcie się dwóch samochodów, zwłaszcza większych jest praktycznie niemożliwe. Jeden musi się zatrzymać, albo zjechać na mostek dojazdowy do posesji. Kolizje zdarzają się tutaj bardzo często, a w ich konsekwencji samochody lądują w rowach lub na przydomowych ogrodzeniach – mówi Joanna Patriak, mieszkanka Wiśniowej.
Jeden z takich pojazdów, po tym, jak wypadł z drogi i zniszczył płot znalazł się na podwórku Stanisława Wójcika.
- O ile latem można się jeszcze jakoś wyminąć, to już zimą przejazd - krzywą i nachyloną mocno po obu stronach drogą, sprawia kierowcom ogromne problemy. Nitrudno wylądować w rowie – zauważa.
Joanna Bryk dodaje natomiast, że brak poboczy i chodnika to przede wszystkim problem pieszych, którzy poruszają się ulicą Wiśniową. Wśród sporą część stanowią dzieci idące do szkoły.
- Nieraz zdarzało się, że musiały wskakiwać do rowu lub chować się na wjazdach, bo nie było innej możliwości żeby schować się przed nadjeżdżającymi samochodami – zauważa.
Czekali na początek pracy, a dowiedzieli się, że projekt stracił ważność
Już w 2016 roku powstała koncepcja poszerzenia Wiśniowej i wybudowania wzdłuż blisko półtorakilometrowa odcinka drogi do skrzyżowania z Kalinową, chodnika i ścieżki rowerowej. W tym celu miały zostać zakryte przydrożne rowy. W 2018 roku miasto zleciło wykonanie projektu inwestycji, a rok później był on już w posiadaniu Zarządu Dróg i Komunikacji. Mimo że udało się wykupić grunty po stronie południowej to prace dotąd nie ruszyły, gdyż nie zostało wydane zezwolenie na realizację inwestycji drogowej. W międzyczasie zmieniły się warunki techniczne, związane m.in. z parametrami nowej drogi, pojawiły się nowe wjazdy i przyłącza, przez co konieczne było uaktualnienie projektu do obecnych realiów. Jego autor zażyczył sobie za to blisko 100 tysięcy złotych. W budżecie miasta nie było takiej kwoty, dlatego temat Wiśniowej odłożono na później. Mieszkańcy dopiero niedawno, na jednej z komisji Rady Miejskiej dowiedzieli się, że remontu drogi nie będzie, bo wykonany za 80 tys. zł projekt stracił ważność.
- To marnotrawstwo publicznych pieniędzy, które pochodzą przecież z naszych podatków. Ktoś przeoczył, zaniedbał sprawę i wszystko trzeba zaczynać od nowa – irytują się mieszkańcy Wiśniowej.
Wtóruje im Jan Radoń, przewodniczący Rady Osiedla w Krzyżu. - Temat chodnika przy Wiśniowej jest jednym z najważniejszych, który od lat jest podnoszony przez radę w rozmowach z władzami miasta. Świetnie, ale czy macie projekt? Zacznijcie od projektu, bo to jest podstawa, potem kalkulacja. I można szukać finansowania. Projekt zrobiliśmy, ale co tego, skoro dokumentacja najpierw przeleżała na półce, a teraz nadaje się do kosza – zauważa Jan Radoń.
Miasto zapowiada zmiany w kwestii przygotowywania inwestycji
Wykonanie nowego projektu, na bazie poprzedniego, uwzględniając nowe wytyczne i zmiany, które w międzyczasie zaszły w rejonie ulicy Wiśniowej to w tym momencie wydatek ok. 140 tysięcy złotych. Remont ulicy kosztować może kilka milionów złotych. Miasto nie ma takich pieniędzy.
Szansą są środki zewnętrzne, m.in. z Krajowego Funduszu Drogowego, ale warunkiem ubiegania się o nie jest posiadanie pełnej dokumentacji. Ewentualne prace – jak dodaje Jan Radoń – mogłyby też być etapowane, w zależności od posiadanych środków.
- Przykład Wiśniowej pokazuje, że trzeba mierzyć siły na zamiary i zmienić sposób przygotowywania inwestycji, żeby niepotrzebnie nie tworzyć „półkowników”, czyli projektów, które zamiast do realizacji przeleżą na półkach i się zdezaktualizują. Jak już idziemy w projektowanie, to w przypadku takich zadań, gdzie widać światło w tunelu na ich realizację - Maciej Włodek, zastępca prezydenta Tarnowa.
Z wyliczeń magistratu wynika, że w podobny sposób, jak w przypadku Wiśniowej, na projekty, które nie zostały zrealizowane, wydano z budżetu ok. 3 milionów złotych. Pomysłem na oszczędności w tej kwestii byłoby powołanie własnego biura projektowego przy ZDiK, które usprawniłoby wykonywanie projektów i nanoszenie ewentualnych zmian.