Rybnik: Groźne psy. Mieszkańcy boją się o swoje bezpieczeństwo
W tym artykule:
Psy na klatce w Rybniku. Mieszkańcy żyją w strachu
Mieszkańcy kamienicy przy ul. gen. Hallera 9 w Rybniku alarmują, że w budynku od dłuższego czasu dochodzi do niebezpiecznych sytuacji z udziałem trzech psów - dwóch amstaffów i labradora.
Zwierzęta, jak twierdzą zgłaszający, mają być regularnie wypuszczane bez smyczy na klatkę schodową, co stwarza zagrożenie dla dorosłych i dzieci. Mieszkańcy relacjonują, że dochodziło już do przypadków, w których psy wystraszyły dziecko idące do szkoły, a w jednym ze zdarzeń jeden z czworonogów miał przewrócić osobę niepełnosprawną.
- W naszej kamienicy są trzy psy. Wszystkie są wypuszczane bez smyczy, niejednokrotnie stwarzając problem. Nasz syn został przez nie wystraszony, a ja sam, jako osoba niepełnosprawna, zostałem prawie przewrócony - opisuje jeden z mieszkańców w wiadomości do redakcji.
Mieszkańcy dodają, że mimo wielokrotnych prób zgłaszania sprawy policji, sytuacja nie uległa poprawie. Jak twierdzą, ich skargi i prośby są bagatelizowane.
Jeden z psów jest bity przez właściciela
Według relacji mieszkańców, problem nie dotyczy wyłącznie braku odpowiedzialności za zwierzęta, ale również ich złego traktowania. Jeden z psów - starszy amstaff, ma być bity i kopany przez właściciela, ponieważ ze starości nie utrzymuje moczu i zdarza mu się załatwiać na klatce schodowej.
Na jednym ze zdjęć widać, jak agresywny sąsiad pokazuje środkowy palec sąsiadom, którzy regularnie zgłaszają jego naganne zachowanie. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Ludzie nie czują się bezpiecznie we własnym domu, a do tego muszą patrzeć na przemoc wobec zwierząt, nie mając absolutnie żadnej mocy sprawczej.
Stanowisko fundacji Animal Helper
Przemocą wobec zwierząt, zainteresowała się warszawska fundacja Animal Helper, która, według mieszkańców otrzymała nagrania dokumentujące incydenty. Instytucja podejmowała interwencję, jednak, lokalne służby nie reagują, a właściciele psów nadal pozostają bezkarni.
- O sytuacji powiadomiono nas 1 września tego roku. Sprawa nadal jest w toku, czekamy na odpowiedź służb. Osoba zgłaszająca otrzymała zawiadomienie o wszczęciu postępowania związanego z nieodpowiednim traktowaniem zwierząt przez zgłoszonego. Rozpoczęto dochodzenie w sprawie przestępstwa na podstawie art. 35 ustawy o ochronie zwierząt, dotyczącego znęcania się nad zwierzętami. Sprawę nadzoruje Prokuratura Rejonowa. To dobra wiadomość, jednak obawiamy się, że postępowanie może zostać umorzone, tak się niestety zdarza. Mamy jednak nadzieję, że mężczyzna, który dopuszczał się tych okrutnych czynów za nie odpowie. Dysponujemy materiałem dowodowym: zdjęciami, nagraniami wideo oraz zeznaniami świadków. To może pomóc. Dołożymy wszelkich starań, by sprawa nie została zbagatelizowana.
Tragedia w Zielonej Górze, psy zagryzły mężczyznę
Warto wspomnieć o tragedii sprzed kilku dni, która pokazuje, jak niebezpieczne mogą być spuszczone psy. 12 października tego roku, kierowca z Puław, zatrzymał się na obowiązkowy odpoczynek na MOP Racula przy trasie S3 w Zielonej Górze. W niedzielne południe wyszedł na spacer po okolicy, chwilę wcześniej wysyłał żonie zdjęcia z grzybobrania.
Chwilę później zadzwonił na numer 112, prosząc o pomoc. Nie przeżył ataku trzech psów, które, jak ustalono, uciekły z terenu pobliskiej strzelnicy należącej do byłego policjanta. Ta tragedia to przestroga dla wszystkich, nawet najbardziej spokojne czy wyszkolone psy, jeśli zostaną pozostawione bez nadzoru, mogą stać się śmiertelnie niebezpieczne.
Psy, które doprowadziły do śmierci pana Marcina były wyszkolone... W przypadku sprawy z Rybnika, wiemy, że jeden z psów jest zestresowany, a zestresowane zwierzę może być niebezpieczne i nieprzewidywalne. Brak odpowiedzialności właściciela to nie tylko łamanie prawa, to realne zagrożenie zdrowia, a nawet życia.
Obawy o bezpieczeństwo i brak reakcji służb
Mieszkańcy przyznają, że czują się coraz bardziej bezradni. Boją się zarówno o swoje dzieci, jak i o siebie nawzajem. Według nich, zgłaszane interwencje były wielokrotnie umarzane przez tamtejszą policję. Dzielnicowy miał im zasugerować, że to oni "inicjują te zdarzenia". Mieszkańcy proszą o interwencję odpowiednich służb i wyjaśnienie sprawy. Podkreślają, że problem nie dotyczy wyłącznie bezpieczeństwa ludzi, ale także losu zwierząt, które są ofiarami zaniedbań.