Rzeszów: Konflikt o Klimkówkę. Wędkarze ripostują
Wniosek, który trafił do rzeszowskiego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, był pokłosiem spotkania gorlickich samorządowców z przedstawicielami Związku. Tematem była oczywiście sytuacja w zbiorniku oraz pogłębiająca się susza, a co za tym idzie - narastające obawy o konieczność wprowadzenia racjonowania wody w Gorlicach oraz podmiejskich wsiach, które korzystają z sieci Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Gorlicach.
Grozi nam redukcja przepływu w rzece Ropie
Podczas spotkania swoją porcję argumentów na to, że instrukcja gospodarowania wodą w zalewie wymaga zmian, dołożyli wędkarze. Było ich sporo, poczynając od pogarszającego się stanu ryb, które żyją w jeziorze po czysto pragmatycznie - Klimkówka przestała być celem wędkarskiej turystyki, bo przecież nikt nie chce siedzieć nad wyschniętym zbiornikiem. To także strata dla lokalnej społeczności - turyści nie przyjdą po zakupy, na obiad, nie wynajmą kwater na lato. Słowa słowami, ale najważniejsze jest to, co na piśmie. Raz jeszcze zebrali wszystkie swoje racje i wysłali do zarządcy
- Biorąc pod uwagę aktualny stan oraz długoterminowe prognozy pogody, istnieje wysokie prawdopodobieństwo spadku poziomu wody w zbiorniku do minimalnego poziomu piętrzenia już jesienią br. Taka sytuacja zgodnie z instrukcją gospodarowania wodą, wymusi redukcję przepływu w rzece Ropie poniżej zbiornika do wielkości odpowiadającej dopływowi do zbiornika - przywołał Łukasz Kipiel, dyrektor nowosądeckiego okręgu Polskiego Związki Wędkarskiego.
Niże genueńskie nie nadrobiły strat
Kipiel ocenił, że poważnie zagrozi to życiu biologicznemu w Ropie, również licznym gatunkom chronionym. Jednocześnie, biorąc pod uwagę konieczność zachowania tak zwanego przepływu nienaruszalnego, może to ograniczyć lub wstrzymać dostawę wody dla ludności w gminach położonych w dolinie Ropy.
- W związku z faktem, że kończy się okres, w którym zbiornik mógłby uzupełnić zapas wody przed jesiennymi niżówkami, zagrożenie takie nie jest hipotetyczne, lecz bardzo realne - podkreślił.
Opady związane z niżami genueńskimi, które tego lata kilkukrotnie przemieszczały się przez region, nie poprawiły sytuacji na Klimkówce.
Zagrożeniem jest nie tylko powódź
Do wniosku PZW dołączona została czysto techniczna, drobiazgowa analiza kształtowania się poziomu wody w jeziorze oraz wielkości zrzutów na podstawie twardych danych liczbowych. Dołączone zostały także propozycje zmian, które w opinii PZW miałby poprawić sytuację. I nie chodzi tylko o to - jak się często słyszy - by wędkarze mieli, co i gdzie łowić, ale o szeroko rozumiane życie w jeziorze i rzece Ropie. Wszystko to jest nierozerwalnie połączone również, z tym że mieszkańcy Gorlickiego mają wodę w kranach.
- Obecna instrukcja koncentruje się na zagrożeniach związanych z powodzią, lecz nie przewiduje mechanizmów chroniących przed suszą - wskazuje Kipiel.
Związek Gmin Ziemi Gorlickiej do wojewody
W sprawę zaangażowany został także wojewoda małopolski, do którego zwrócił się z kolei Związek Gmin Ziemi Gorlickiej. Dokładnie w tej samej sprawie - zmiany instrukcji.
- Dotychczasowe procedury mogą być niewystarczające w obliczu nowych wyzwań klimatycznych i wymagają aktualizacji w celu zapewnienie optymalnego i bezpiecznego zarządzania obiektem, zarówno jeśli chodzi o zabezpieczenie przeciwpowodziowe, jak i zabezpieczenia w wodę na wypadek suszy, a tym samym zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańców - czytamy we wspomnianym piśmie.
Wody Polskie odpowiadają: rozumiemy obawy, ale...
Jak się to dzieje ze wszelkimi urzędowymi sprawami, na odpowiedź trzeba zaczekać. Tak się stało i w tym przypadku. RZGW w Rzeszowie ustosunkował się do przywołanego wyżej pisma PZW z początku sierpnia. Co znajdujemy w odpowiedzi: Zarząd rozumie obawy wędkarzy, podziela nawet ich obawy i przewidywania.
- Aktualna sytuacja hydrologiczna i występujący minimalny stopień wskazuje, że zarówno pojemność jak i powierzchnia zbiornika będą utrzymywały się na stałym niskim poziomie, nawet z tendencją spadkową - czytamy w piśmie sygnowanym przez Krzysztofa Gwizdaka, zastępcy dyrektora do spraw ochrony przed powodzią i suszą RZGW w Rzeszowie
Gwizdak zastrzegł też, że RZGW docelowo nie wyklucza zmiany obecnej instrukcji gospodarowania wodą, jednak należy mieć na względzie, że jest to długotrwały proces. W pierwszej kolejności należy wykonać batymetrię zbiornika, aby oszacować jego faktyczną pojemność.
- Kolejnym krokiem byłby zlecenie wykonania operatu wodno-prawnego z opracowaniem nowej instrukcji, a następnie uzyskanie w Ministerstwie Infrastruktury nowego pozwolenia wodno-prawnego - informuje.
Wędkarzom zaś poleca wprowadzenie zmian w operacie rybackim, które będą uwzględniały istniejącą sytuację w zbiorniku.
Zarząd Klimkówki, jak... betonowy bunkier
Na ripostę nie trzeba było długo czekać.
- Pismo otrzymane od Wód Polskich mnie osobiście utwierdza w przekonaniu, że ta instytucja przypomina wielki betonowy bunkier - dookoła mogą tlić się zgliszcza, a w środku przekładamy papiery przy kawie - komentuje Łukasz Kosiba, prezes koła PZW Miasto Gorlice, od lat zaangażowany w działalność związku. - Odpowiedź jest dla mnie, delikatnie mówiąc, lakoniczna, choć doceniam, że nie odpisano nam telegramem. Szczególnie rozczuliło mnie nawiązanie do obowiązujących PZW operatów rybackich. Cóż, wszystkim gorliczanom, którym nadal wydaje się, że wypowiadam się w imieniu wędkarzy bojących się, że nie będą mieli co łowić, chcę powiedzieć, że będą mieli okazję podyskutować na ten temat przy beczkowozach z wiadrami na wodę w rękach - dodaje.
Dzisiaj (4 września) wedle danych z monitoringu, w jeziorze jest 5,62 miliona metrów sześciennych wody, dopływ - 0,16 metra sześciennego na sekundę, a zrzut - jeden metr sześcienny na sekundę.