Rzeszów: Stop dla nocnej sprzedaży trunków? Radny Dec: każda ilość alkoholu w organizmie jest szkodliwa
W tym artykule:
Oprócz zakazu nocnej sprzedaży (np. w godz. 24:00-5:30 lub 22:00-6:00), projekt uchwały obejmuje również całodobowy brak sprzedaży na stacjach benzynowych, oraz nie sprzedawanie piwa powyżej 4,5 proc. Poparło go kilku radnych z - często stojących po różnych stronach barykady - klubów PiS czy Rozwój Rzeszowa. Sam Andrzej Dec jakiś czas temu wystąpił z Koalicji Obywatelskiej. Nie będąc jej członkiem, nadal pozostaje w tym klubie w radzie miasta.
Nocna prohibicja to powrót do pomysły sprzed sześciu lat. Wtedy jednak dotyczyła jedynie centrum miasta. Podjęta przez radnych uchwała została jednak zaskarżona przez przedsiębiorców. W sądzie wygrali i po kilku miesiącach nocny zakaz zniesiono.
Alkohol na cenzurowanym?
- Od nieudanej próby wprowadzenia zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w śródmieściu Rzeszowa w 2019 roku wiele czytałem na temat szkodliwości spożywania napojów alkoholowych. Mam sporo zebranych artykułów czy rozmów z fachowcami, które uświadamiają, jak bardzo jest to niezdrowe. Naukowcy dowiedli, że każda ilość alkoholu w organizmie jest szkodliwa. Nie jest prawdą to, co krąży w opinii publicznej, że czerwone wino czy odrobina koniaku jest zdrowa, a picie piwa nie ma żadnych negatywnych skutków. Alkohol etylowy jest szkodliwy dla człowieka w każdej dawce - tłumaczy Andrzej Dec.
Radny zwraca także uwagę, że ograniczenie spożycia napojów alkoholowych to przecież obowiązek.
- Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi wyraźnie mówi, że naszym zadaniem jest ograniczanie jego spożycia poprzez ograniczanie jego dostępności. NIK w raporcie z 2021 roku wskazuje, że samorządy nie wywiązują się z tego zadania - dodaje Andrzej Dec.
Czy radny nie obawia się, że jeśli czegoś się Polakom zakazuje, to oni tym bardziej będą po to sięgać?
- Nie możemy się kierować taką okolicznością. Zresztą proponowane ograniczenie ma wymiar dość symboliczny i moim zdaniem powinno być jedynie pierwszym krokiem w realizacji ustawowego obowiązku - precyzuje. - Może dzięki temu zmniejszy się liczba takich osób, które trochę się napiwszy, będą chciały i łatwo mogły sięgać po więcej. Co potem powoduje problemy w rodzinie. Statystyki o tym nie mówią, bo nikt się nie skarży, że mąż czy ojciec wrócił do domu pijany - wskazuje wiceprzewodniczący Rady Miasta.
Sklep mi upadnie
Marcin Koza, przedsiębiorca prowadzący sklep z alkoholem na Śródmieściu od 20 lat, zapewnia, że jeśli zakaz wejdzie w życie, to ponownie zamierza o jego zniesienie walczyć przed sądem.
- Śródmieście to jest dzielnica rozrywkowa, gdzie lokali gastronomicznych jest najwięcej w mieście. Tutaj życie zaczyna się około godz. 22, gdy otwierają się klubu nocne. W związku z tym wprowadzenie tego zakazu wiąże się z likwidacją mojego sklepu w ciągu dwóch miesięcy - mówi sprzedawca.
Podkreśla on również, że nie sprzedaje alkoholu przez całą dobę.
- U mnie obrót trwa kilka godzin. W tygodniu zamykam o wpół do pierwszej, a w weekendy maksymalnie ok. godz. 3 w nocy - zaznacza. - Od 20 lat mam tę samą lokalizację sklepu. Nigdy nie łamałem przepisów, żadna z kontroli nie wykazała nieprawidłowości - zapewnia.
Marcin Koza uważa także, że zakaz jest bezskuteczny.
- Jak zamknięcie kilku sklepów w mieście ma ograniczyć ogólne spożycie alkoholu? - zastanawia się przedsiębiorca. - W tej chwili, poza stacjami benzynowymi, to nie wiem, czy znajdziemy 10 sklepów działających po północy - dodaje.
Według niego większość sklepów, która działała 6 lat temu w trakcie prohibicji albo skróciła godziny otwarcia, albo już nie istnieje ze względu na coraz wyższe koszty prowadzenia działalności i malejące obroty.
- Żabki i dyskonty w ciągu kwadransa sprzedają dużo więcej alkoholu, niż wszystkie sklepy czynne po północy - twierdzi Marcin Koza.
Policja: dużo interwencji z nietrzeźwymi
Inaczej podchodzi do tego miejska policja.
- Nie ukrywamy, że gros naszych interwencji dotyczy osób nietrzeźwych - informuje podkom. Magdalena Żuk z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Według niej wprowadzenie ograniczenia sprzedaży alkoholu wpłynęłoby na ich zmniejszenie. Wiele z nich dotyczy np. przewożenia osób nietrzeźwych na izbę wytrzeźwień.
- Jest to zadanie absorbujące, ponieważ czasem na kilkadziesiąt minut wyłączają patrol z normalnej obsługi zdarzeń - tłumaczy policjantka.
Dlatego policja z zainteresowaniem przygląda się toczącej się obecnie debacie publicznej.
- Wprowadzenie zakazu wiązałoby się z pożytkiem dla nas wszystkich. I dla mieszkańców, i policjantów, którzy mogliby się skupić się na innych zadaniach - zaznacza podkom. Magdalena Żuk.
Więcej pijanych w Izbie Wytrzeźwień
Jak przekazuje Artur Gernand z kancelarii prezydenta Rzeszowa, w pierwszym półroczu tego roku do rzeszowskiej Izby Wytrzeźwień trafiło 287 kobiet i... 2119 mężczyzn. Była też jedna osoba nieletnia.
Łącznie było to 2406 pobytów. Analogicznie w tym samym okresie w 2024 roku było to 2092 pobytów, a więc o ponad 300 mniej. Trend jest więc ewidentnie rosnący. Jedynie w przypadku nieletnich jest lepiej, bo rok temu było ich czterech.
Nie są to jednak jednie osoby z Rzeszowa, ale i z okolicy.
- Rzeszowska Izba Wytrzeźwień ma podpisane porozumienia z 57 gminami - informuje Artur Gernand.
Wśród nich są m.in. takie gminy jak: Brzozów, Leżajsk, Mielec, Sieniawa, Pilzno czy Adamówka.
Jeśli chodzi o ściągalność opłat za pobyty w izbie, urzędnik ocenia ją na 65 proc. - Resztę przypadków kierujemy do organów egzekucyjnych - zaznacza Artur Gernand.
Pobyt w izbie kosztuje 453 zł i wynika to z rozporządzenia ministra zdrowia.
Prezydent jest "na nie"
Prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek nie uważa, aby wprowadzanie prohibicji było dobrym rozwiązaniem.
- Nasze miasto jest bezpieczne, a mieszkańcy odpowiedzialni. Nie obserwujemy tutaj problemów z poważnymi zajściami czy chuligaństwem - zauważa.
Gospodarz miasta ocenia także, że podjęta w 2019 roku uchwała nie przyniosła oczekiwanych efektów.
- Taka uchwała uderzy szczególnie w małe, lokalne biznesy i zamiast poprawy może doprowadzić do niepożądanych zjawisk, jak pojawienie się nielegalnego handlu - dodaje Konrad Fijołek.
Projekt nowej uchwały czeka na opinie rad osiedli. Pod głosowanie radnych miasta trafi najwcześniej w październiku.