Sąd uchyla decyzję o modernizacji wyciągu krzesełkowego na Kasprowy Wierch
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uchylił decyzję środowiskową dotyczącą modernizacji kolejki krzesełkowej w Dolinie Goryczkowej. Dla narciarzy to cios — Kasprowy Wierch nazywają "świętą górą narciarzy" i walczą o modernizację infrastruktury. Dla obrońców przyrody to zwycięstwo rozsądku i klimatycznej przezorności. Czy da się pogodzić obie strony, aby każdy był zadowolony?
Symbol polskiego narciarstwa pod znakiem zapytania
Decyzja sądu odbiła się szerokim echem nie tylko w środowiskach ekologicznych, ale i narciarskich. Kasprowy Wierch to miejsce kultowe — działa tu jedyny w Polsce ośrodek narciarski o alpejskim charakterze, z długimi, wymagającymi trasami. Kolej w Dolinie Goryczkowej, choć przestarzała, pozwalała zimą na dostęp do jednej z najciekawszych tras zjazdowych w kraju.
— To jest cios dla wszystkich, którzy kochają prawdziwe narciarstwo. Jeździmy tu od pokoleń, nie ma w Polsce drugiego takiego miejsca — komentuje jeden z narciarzy, który co roku odwiedza Tatry zimą.
Zmodernizowana kolejka miała zwiększyć przepustowość z 720 do 2400 osób na godzinę. Projekt zakładał również powiększenie stacji i peronów oraz budowę betoniarni i wykorzystanie śmigłowców do transportu materiałów. Dla miłośników gór to byłby powiew nowoczesności. Dla przyrodników — ingerencja nie do zaakceptowania.
Sąd: "To byłaby brutalna ingerencja w przyrodę"
W swoim orzeczeniu WSA w Krakowie uznał, że w świetle zmian klimatu i pogarszających się warunków śniegowych rozbudowa infrastruktury nie ma racjonalnego uzasadnienia.
— Powodowanie takich zaburzeń dla wybudowania kolei, która w zakresie działalności nie ma szans powodzenia, byłoby działaniem całkowicie nieracjonalnym i brutalną ingerencją w środowisko — napisano w uzasadnieniu wyroku.
Sąd zauważył, że w dwóch ostatnich sezonach zimowych (2023/24 i 2024/25) wyciąg Goryczkowy nie był uruchomiony z powodu braku śniegu. W takiej sytuacji, według sądu, inwestycja traci sens — zarówno z punktu widzenia przyrodniczego, jak i ekonomicznego.
Klimat nie sprzyja zimowym inwestycjom
Orzeczenie uwzględniło m.in. stanowisko Państwowej Rady Ochrony Przyrody, która jednoznacznie sprzeciwiła się modernizacji. Eksperci wskazywali, że zmiany klimatu prowadzą do skrócenia sezonów śnieżnych, a w przyszłości nawet do ich całkowitego zaniku — również w Tatrach.
Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, organizacji, która zaskarżyła decyzję środowiskową, podkreśla:
— Tak poważna ingerencja w chronioną przyrodę Tatr w czasach biedy śnieżnej i kryzysu bioróżnorodności byłaby irracjonalna. Park narodowy to nie park rozrywki.
W ocenie przyrodników modernizacja miała charakter rozbudowy, nie zaś zwykłego unowocześnienia. Plany obejmowały m.in. utwardzenie terenu, zwiększenie powierzchni peronu przy stacji górnej z 10 do 200 m² oraz postawienie kruszarni i betoniarni przy dolnej stacji — w granicach Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Wysoka cena dla przyrody?
Według przyrodników modernizacja zwiększyłaby presję turystyczną i prowadziłaby do dewastacji cennych siedlisk. Tatry to dom dla wielu rzadkich i wyjątkowo wrażliwych gatunków, takich jak kozica tatrzańska, świstak, cietrzew czy orzeł przedni.
— To gatunki wysoce antropofobowe, bardzo wrażliwe na ingerencje człowieka — wyjaśnia Ślusarczyk.
Raport środowiskowy sporządzony dla inwestora sam przyznaje, że planowane działania „zakłócą naturalne procesy ekologiczne, będące podstawowym celem ochrony Tatrzańskiego Parku Narodowego”.
Kolej krzesełkowa w Dolinie Goryczkowej funkcjonuje jedynie w okresie zimowym, kiedy jest wystarczająca pokrywa śniegu pochodzącego z naturalnych opadów. W związku z usytuowanie dolnej stacji kolei możliwość dotarcia na wyciąg jest jedynie przez główną kolej gondolową, przez co narciarze mówią o zakrzywianiu prawdy przez przyrodników.
— Świstaki smacznie sobie śpią pod śniegiem, kiedy jest możliwość jazdy na nartach. Poza tym w Tatrach jest coraz więcej narciarzy skitourowych, którzy nie potrzebują wyciągów — mówią miłośnicy narciarstwa.
Batalia trwa. Inwestor może się odwołać
Wyrok WSA z 3 kwietnia nie jest prawomocny. Polskie Koleje Linowe mogą wnieść skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Do tej pory inwestor uzyskał poparcie burmistrza Zakopanego oraz Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które w październiku 2024 roku utrzymało decyzję środowiskową w mocy, mimo licznych głosów sprzeciwu ze strony organizacji przyrodniczych.
Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, która rozpoczęła postępowanie sądowe, ma jednak nadzieję, że ten wyrok wyznaczy nowy standard ochrony przyrody w Polsce.
— To przełom. Klimat się zmienia, a sądy zaczynają to uwzględniać. Nie stać nas na kolejne błędy kosztem przyrody — podsumowuje Ślusarczyk.