Samorządowcy z Podhala krytykują "śmieciowy przelicznik" i alarmują
Kara finansowa równa się kara dla mieszkańca
Zdaniem wójt Poronina Anity Żegleń obecne rozwiązania przerzucają całą odpowiedzialność na samorządy.
- Gmina nie jest niezależnym bytem, to są nasi mieszkańcy. Jeżeli jest kara dla gminy sięgająca kilkuset tysięcy złotych, to tak naprawdę jest to kara dla mieszkańców - zaznacza.
Wszystko przez to, że pieniądze na zapłacenie kary będzie trzeba pozyskać z podatków, które płacą mieszkańcy.
Obowiązujące przepisy wynikają z unijnej dyrektywy, która nakazuje stopniowe zwiększanie poziomów recyklingu (55% w 2025 roku, 65% w 2035 roku). Polski ustawodawca wprowadził jednak dodatkowy wymóg corocznego wzrostu w latach 2025-2029 o 1%. Samorządy chcą, aby w pierwszym okresie utrzymać stały próg 55%.
Problem jednak nie polega wyłącznie na systematycznym wzroście ilości segregowanych odpadów, a na restrykcyjnych przepisach, które nie uwzględniają wszystkich aspektów, przez co wiele samorządów nie jest w stanie sprostać przepisom.
- Jeżeli 700 gmin w Polsce nie jest w stanie uzyskać właściwych poziomów recyklingu, to oznacza, że jest z tym wyraźny problem - podkreśla Żegleń.
Zła segregacja uderza we wszystkich
Obecne regulacje sprawiają, że odpowiedzialność za błędy jednostek ponoszą wszyscy.
- Jeśli sąsiad niewłaściwie segreguje śmieci, to bije w każdego kolejnego mieszkańca - wskazuje wójt Poronina.
Samorządowcy proponują, by wprowadzić prostsze narzędzia karania osób łamiących zasady, np. poprzez nakazy płatnicze. Obecnie wyegzekwowanie konieczności segregacji na mieszkańcach, którzy nie chcą tego robić, lub z premedytacją robią w niewłaściwy sposób jest niemal niemożliwe.
Niesprawiedliwe liczenie odpadów
Kolejną bolączką jest metoda wyliczania wskaźników recyklingu. Z obliczeń wyłączone są m.in. opony, odpady budowlane, część wielkogabarytowych czy frakcje kierowane do odzysku energetycznego.
- To bat na gminy, kiedy faktycznie odpady są segregowane, ale ktoś ustalił, że nie będą wliczane do poziomów - mówi Anita Żegleń.
Przez nieuwzględnienie części segregowanych odpadów w statystykach przedstawiciele samorządów czują się oszukani. Znaczna część odpadów wytwarzanych przez gospodarstwa domowe mimo segregacji nie przełoży się na wynik ogólny gminy.
System kaucyjny poza kontrolą gmin
Samorządowcy zwracają uwagę również na wprowadzenie automatów kaucyjnych przy sklepach. Choć rozwiązanie ogranicza ilość odpadów, to jednocześnie "ucieka" ze statystyk gminnych, co sztucznie obniża ich wskaźniki recyklingu i zwiększa ryzyko kar.
"Chłopiec do bicia" w całym systemie
Najwięcej pretensji pada jednak pod adresem konstrukcji odpowiedzialności. Choć faktyczne przetwarzanie odpadów odbywa się w prywatnych firmach, to gminy odpowiadają za wyniki.
- To my jesteśmy najsłabszym ogniwem, tym chłopcem do bicia - podsumowuje wójt Poronina.
Samorządy chcą zmian
Przedstawiciele podhalańskich gmin zapowiadają dalsze działania i apelują do parlamentarzystów o korektę przepisów. Podkreślają, że obecny system zamiast wspierać recykling, obciąża mieszkańców i generuje poczucie niesprawiedliwości.