Bydgoszczanin Sebastian Szubski opływa Wielką Brytanię. Chce pobić rekord Guinnessa
Sebastian, 43-letni bydgoszczanin, właściwie od dziecka jest skazany na kajakarstwo. Jego ojciec Zdzisław reprezentował bowiem Polskę w tej dyscyplinie na Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie w 1980 r.
Sebastian karierę rozpoczynał w Astorii, ale w wieku 16 lat z rodziną wyprowadził się do Brazylii (ojciec był trenerem kadry tego kraju) i jej barw bronił w 2004 r. podczas IO w Atenach.
Pomysł narodził się na Wiśle
Po zakończeniu profesjonalnej kariery nie zrezygnował ze sportu. Ukończył m.in. triathlon na dystansie Ironman w ramach Swissman. To najbardziej ekstremalne takie zawody w Europie. Jest już też trzykrotnym rekordzistą Guinnessa. Teraz chce pobić kolejny rekord.
- Pomysł wyzwania narodził się po przepłynięciu kajakiem Wisły. Zrobiłem to w pięć dni. Przez pierwsze trzy myślałem, że to moje ostatnie wyzwanie, ale już na mecie zacząłem poszukiwać kolejnych. I tak powstał pomysł opłynięcia Wielkiej Brytanii. Poprzedni rekord wynosi 40 dni, więc planuję to zrobić w krótszym czasie - zapowiadał przed wyprawą Sebastian Szubski.
230 mil w 5 dni
Trasa, na którą się zamierzył, liczy około 3 tysięcy km. Rywalizację rozpoczął w czwartek, 12 czerwca. Do tej pory (w tydzień) pokonał już 345 mil morskich (640 km). W zależności od warunków pogodowych na morzu spędza średnio 12-16 godzin na dobę.
- Aby się uwiarygodnić, muszę nagrywać filmiki co godzinę. Ponadto mam dwa GPS-y i dodatkowo tracker. Muszę też nagrywać wypłynięcie na wodę, ponadto prowadzić dzienniczek z podpisami sędziów i ludzi, którzy będą widzieli mnie w danych miejscach. Liczą się także materiały z mediów społecznościowych - mówi Sebastian.
"Nie widać, a płynę..."
W poniedziałek rano zamieścił pierwszy wpis na FB: "Czwarty dzień był trudny technicznie, dużo stresu i adrenaliny. Cieszę się że minął najbardziej niebezpieczne miejsca. Dziękuję za super wiadomości. Pozdrawiam wszystkich".
Co ciekawe bydgoszczanin nie jest jednym kajakarzem, który bije rekord Guinnessa. Równolegle z Polakiem płynie bowiem Brytyjczyk Billy Butler.
Wyzwanie Sebastiana ma charakter nie tylko sportowy. W 2009 r. zdiagnozowano u niego chorobę afektywną dwubiegunową. Decydując się na tak ekstremalne wyzwanie, chce inspirować innych do przekraczania granic i promować zdrowy styl życia. Hasło jego wyzwania brzmi "Nie widać, a płynę. Nie widać po mnie". - Dzięki wsparciu mogę normalnie funkcjonować. Otwarcie mówię i pokazuję, że osoby mierzące się z takimi problemami mogą normalnie funkcjonować - dodaje Szubski.