Struś, a właściwie emu, z "Małego Rycerza" w Płoni jest już w domu
Struś, a właściwie australijski emu, od środy krążył po Puszczy Bukowej. Widziano go w pobliżu szczecińskich Podjuch, w Binowie, w Kijewie... Ale jest już w domu. Jest maskotką ośrodka hipoterapii w Płoni.
Źródło zdjęć: © fot. Adobe Stock
Leszek Wójcik
Zenon od jedenastu lat mieszka w Płoni, w ośrodku hipoterapii "Mały Rycerz. Jest oswojony, wiele razy wychodził poza ogrodzenie. Kręcił się wtedy w pobliżu gospodarstwa, ale nigdy nie uciekał. W środę pobiegł w stronę Puszczy Bukowej.
- Tego dnia było u nas dużo dzieci na zajęciach - mówi Amadeusz Heba, właściciel ośrodka "Mały Rycerz". - Być może uznał, że były za głośno.
Właściciele codziennie szukali zgubę, ale ptak wciąż się przemieszczał. Czasami podchodził do ludzi - nigdy nikomu nic nie zrobił, ale zawsze wzbudzał emocje. Nasza Czytelniczka np. napisała, że spacerował z nią po puszczy przez prawie dwie godziny.
- Baliśmy się, że jakiś drapieżnik zrobi mu krzywdę - przyznaje Amadeusz Heba. - Na szczęście go wczoraj zlokalizowaliśmy.
Właściciele pojechali po niego w okolice Kijewa. Tam zwabili przysmakami.
- Obyło się bez siatek czy usypiania - cieszy się właściciel Zenona. - Trzeba go było tylko lekko przytrzymać i grzecznie wszedł do busa.
Jak zapewnia pan Amadeusz, wielki ptak w lesie (na wolności) nie głodował.
- Zawsze sobie coś znajdzie do jedzenia. Na pewno nie działa mu się krzywda.