Strzelce Dolne: "Święto Śliwki" to czas zakupów i zabawy
- Gdy 25 lat temu rozpoczynaliście działalność, nie wszyscy wierzyli, że to będzie sukces. Na pewno wierzyła pani Anna z mężem Janem Iwanowskim, który jest twórcą "Święta Śliwki". Im się należą największe brawa. I tym, którzy 25 lat temu stanęli razem z nim do tego projektu - mówiła Krystyna Lewicka-Ritter, znana regionalista, która wraz z dziennikarzem radiowym Dariuszem Gros prowadziła imprezę.
Skromne początki
Z rozrzewnieniem wspominano pierwsze "Święto Śliwki" na które przyjechało do Strzelec około 700 osób. Dziś liczba gości to kilkadziesiąt tysięcy.
- Mamy chronione oznaczenie geograficzne Doliny Dolnej Wisły, która zaczyna się od Torunia, a kończy na Gniewie. To też sukces 25-lecia. Nie byłoby tego bez naszego produktu - śliwki strzeleckiej. Wniosek o rejestrację złożyło w Unii Europejskiej stowarzyszenie "Strzelecka Dolina" informował ze sceny Jan Iwanowski, prezes stowarzyszenia.
Dziękował wszystkim, którzy przez lata wspierali organizatorów i współtworzyli "Święta Śliwki". Przygotowano dla nich pamiątkowe tablo. Jako pierwsi otrzymali je członkowie zespołu "Kwiaty Jesieni" z Dobrcza, którzy w tym roku świętują 35-lecie działalności. W repertuarze tej grupy jest m. in. hymn "Strzelecka dolina" napisany przez Jana Iwanowskiego.
Na scenie pokazali się także: kapele "Cynamony" i "Wesołe Antki", zespół "Radojewiczanie", orkiestra dęta z Dobrcza, kabaret z Gniewu i inni. Tradycją jest też Narodowe Czytanie. W tym roku sięgnięto po twórczość Jana Kochanowskiego.
Zakupy się udały
Powidła śliwkowe smażone w miedzianych kotłach to główna atrakcja imprezy. Za słoiczek żądano w tym roku 14 zł. Nikt nie narzekał, że drogo. Wiele osób prosiło o kilka, a nawet kilkanaście sztuk. Klienci chętnie kupowali też świeże śliwki w cenie 7-8 zł za kg.
Bogaty był także wybór innych produktów regionalnych jak wędliny, sery, miody, ryby, soki, nalewki, wyroby z drewna i wikliny. Ciekawa była oferta ogrodnicza. Najtłoczniej było przy stoiskach z wrzosami i wrzoścami. Za doniczkę tych ostatnich zapłacić trzeba było od 16 do 18 zł.
Gabriela Rzepka z Aleksandrowa pracowicie mieszała powidła w miedzianym kotle.
- Jestem znajomą państwa Iwanowskich. Sprzedaję powidła, a jak potrzeba to także mieszam. Bo jedna osoba nie da rady, trzeba się zmieniać. Ten kociołek wstawiliśmy rano i będziemy go smażyć do godziny 17. Wyjdzie z tego około 30 słoiczków powideł - informowała ciekawskich.
Jak ktoś poprosił też mógł pomieszać w kociołku. Skorzystała z tego m. in. Danuta Janiszewska, przewodnicząca KGW w Nieżywięciu.
- Zostałam zaproszona do Strzelec jako gość. W życiu wiele namieszałam, ale w powidłach to pierwszy raz. Chciałam spróbować jak to jest - żartowała mieszkanka pow. brodnickiego.
Lokalne smaki
Z możliwości sprzedaży swoich produktów skorzystali wytwórcy z Liwy i Ukrainy, Podlasia, Małopolski, Suwałk ale też z okolic Bydgoszczy.
Przy samym wjeździe sprzedawano soki i owoce z gospodarstwa rodziny Klimkiewiczów z Wtelna. Kolejki ustawiały się przed stoiskami piekarni z Czarża i Sadek oraz serowarni Hrabiny Potulickiej ze Ślesina. Spotkaliśmy też w Strzelcach Leokadię Wysocką z Mąkowarska, która oferowała wyroby z gęsiny i rodzinę Pyrów z Anielin. Ich specjał to krówki domowej roboty. Spółdzielnia z Pruszcza zachwalała swojskie wędliny. Stoisko na "Święcie Śliwki" rozstawiło również Nadleśnictwo Żołędowo.