Sulechów: Pomoc przyszła w ostatniej chwili. Mężczyzna może mówić o szczęściu
50-letni mężczyzna nie czuł się najlepiej, dzień wcześniej był u lekarza. We wtorek, 12 sierpnie stracił przytomność w swoim mieszkaniu. Gdyby nie krewny, który po nieudanych próbach kontaktu z nim, powiadomił policję, być może nie mówilibyśmy o szczęśliwym finale.
Źródło zdjęć: © fot. Adobe Stock
(b)
Błyskawiczna reakcja policji
We wtorek wieczorem do komisariatu w Sulechowie zgłosił się mężczyzna, który był bardzo zaniepokojony tym, że od rana nie ma kontaktu ze swoim krewnym. Jak przekazał, dzień wcześniej 50-latek uskarżał się na ból głowy i był u lekarza.
Dyżurny natychmiast na miejsce skierował policjantów.
- Funkcjonariusze szybko dotarli pod wskazany adres. Na miejscu nikt nie otwierał. Z uwagi na realne zagrożenia życia policjanci wspólnie ze strażakami siłowo weszli do mieszkania - informuje młodszy aspirant Anna Baran z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.
Słabo wyczuwalny puls
Wewnątrz na podłodze leżał mężczyzna, był nieprzytomny.
- Miał słabo wyczuwalny puls i płytki oddech. Policjanci ułożyli go w pozycji bezpiecznej i do czasu przyjazdu pogotowia ratunkowego cały czas monitorowali jego stan - relacjonuje mł. asp. A. Baran.
Mężczyzna został przetransportowany do szpitala w Zielonej Górze.
- Szybkie i sprawne działania służb uratowały ludzkie życie - podsumowuje policja.