Świętochłowice: Nowe fakty w zagadkowej sprawie na Śląsku
Nowe fakty w zagadkowej sprawie Mirelli ze Świętochłowic
Mirella ze Świętochłowic po 27 latach pod kluczem została pod koniec lipca wyprowadzona z mieszkania przez ratowników medycznych. Była w złym stanie zdrowia. W szpitalu spędziła dwa miesiące. Później poprosiła, żeby odwieźć ją do rodziców, do tego samego mieszkania, z którego - jak sama powiedziała policjantom - nie wychodziła ponad 20 lat.
W szpitalu okazało się, że 42-latka nigdy nie była ubezpieczona i nie była wcześniej u lekarza. Jak to możliwe? Ustaliliśmy nowe fakty w tej zagadkowej sprawie. Poniższe informacje potwierdziliśmy w kilku niezależnych źródłach.
1.
Pani Mirella mieszka z rodzicami w centrum Świętochłowic na Śląsku. Kilkupiętrowy blok znajduje się tuż obok urzędu miejskiego i straży miejskiej. Kobieta mieszka w tym miejscu od urodzenia, jest zameldowana pod obecnym adresem od 1982 roku.
2.
Kobieta wychowała się w rodzinie o tradycjach protestanckich. Ich kościołem parafialnym jest pobliski Kościół ewangelicki św. Jana Chrzciciela w Świętochłowicach.
3.
We wrześniu 1997 roku Mirella rozpoczęła naukę w szkole średniej - w Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kochanowskiego w Świętochłowicach. W ogólniaku spędziła zaledwie cztery miesiące. W styczniu 1998 roku została wykreślona z listy uczniów na prośbę rodziców. Od tego czasu rówieśnicy nie mieli z nią kontaktu.W tamtym czasie obowiązek szkolny trwał do ukończenia szkoły podstawowej. Obecnie praktyką jest, że dyrektor szkoły nie wypisuje ucznia ze szkoły przed 18. rokiem życia, jeśli nie zapozna się z zaświadczeniem, że dziecko zapisane jest do innej szkoły.
4.
W roku 2000 Mirella skończyła 18 lat. Nigdy jednak nie wyrobiła dowodu osobistego. Każdy pełnoletni obywatel, który mieszka w Polsce, musi mieć dowód osobisty, ale dokument wydawany jest na wniosek. Takiego wniosku Mirella nie złożyła. Nie odnotowano też żadnej korespondencji ze strony miasta do kobiety w tej sprawie.Urzędnicy nie sprawdzają, kto dowód ma, a kto nie. Może to zrobić np. policja czy straż graniczna podczas kontroli. Kobieta jednak nigdy nie była legitymowana. Co więcej, w sprawie dowodów nie ma rejonizacji. Oznacza to, że mieszkaniec Świętochłowic może ubiegać się o dowód np. w Szczecinie i ma do tego prawo, a urzędy nie muszą wymieniać się informacjami o tym fakcie.
5.
29 lipca 2025 roku w mieszkaniu Mirelli doszło do interwencji policji w związku ze zgłoszeniem przez sąsiadów awantury domowej. Sprawa Mirelli wyszła na jaw przypadkiem. Policjantom drzwi otworzyła ok. 80-letnia kobieta. Powiedziała, że pokłóciła się z mężem (nie było go w mieszkaniu). Wtedy z pokoju wyszła 42-letnia pani Mirella, córka starszej kobiety.Ze względu na jej stan zdrowia - obrzęk nóg i trudności w poruszaniu się - policjanci zdecydowali o wezwaniu karetki. Pogotowie zabrało panią Mirellę do szpitala. Na internie i psychiatrii spędziła kolejne dwa miesiące.
6.
Po powrocie ze szpitala, na początku października, Mirella złożyła wniosek o dowód osobisty. Zrobiła to w miejscu swojego zamieszkania, korzystając ze stacji mobilnej. Do odbioru dokumentu 42-latka upoważniła ojca.
7.
Dochodzenie w sprawie Mirelli zostało wszczęte 14 października. 42-latka złożyła zeznania w miejscu zamieszkania, już po powrocie ze szpitala. Przesłuchano także dwóch policjantów, którzy brali udział w interwencji z 29 lipca tego roku.
8.
Policja i prokuratura bada wątek dotyczący przerwania nauki przez Mirellę w trakcie pierwszej klasy szkoły średniej. Postępowanie prokuratury prowadzone jest pod kątem ewentualnego znęcania psychicznego i fizycznego wobec kobiety.
9.
Rodziną pani Mirelli zajmuje się obecnie Ośrodek Pomocy Społecznej w Świętochłowicach. OPS działa interwencyjnie - na podstawie wniosku, zgłoszenia, decyzji sądu. Nigdy wcześniej w sprawie Mirelli do ośrodka nie wpłynęło żadne zgłoszenie.