Szczawnica: Ogromne straty po pożarze. Nadal nie wiadomo, jak doszło do pożaru
Do pożaru doszło w poniedziałek po godz. 16.40. W ogniu stanął okazały budynek przy ul. Kowalczyk. Ogień pojawił się na górnej kondygnacji budynku.
- Na miejscu z ogniem walczyły 24 zastępy strażackie, w sumie ponad 100 strażaków. Akcja gaśnicza trwała prawie 10 godzin - mówi Krzysztof Batkiewicz Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Targu. I dodaje, że akcja gaśnicza nie była łatwa. Strażacy bowiem najpierw musieli długo działać z zewnątrz, a dopiero potem - a i tak z dużą ostrożnością - wejść do środka. Drewniana konstrukcja jest bardzo niestabilna.
Pożar zniszczył całe poddasze, dolne kondygnacje z kolei zostały zalane. Na szczęście w budynku w chwili pojawienia się ognia nie było nikogo. Willa od lat stała pusta. Według mieszkańców pomieszkiwali tam bezdomni. - Straty wstępnie zostały oszacowane na 1,5 mln zł. Nie ustaliliśmy przyczyny powstania pożaru. Tym będzie zajmowała się teraz policja - mówi strażak.
Budynek został wzniesiony w 1927 roku przez lekarza Bolesława Waltera. Wtedy był znany jako willa Renata. Mimo niemal 100-letniej historii budynek nie widnieje jednak w rejestrze zabytków. W 1949 roku powstało tu pierwsze górnicze sanatorium leczące pylicę krzemowa - Górnicze Prewentorium im. Pstrowskiego. Rozbudowę kompleksu w latach 60. zaprojektowali znani architekci Henryk Buszko i Aleksander Franta.
W latach 90. sanatorium "Górnik" jeszcze działało, ale już nie jako placówka lecznicza, a ośrodek zimowych i letnich wczasów dla młodzieży organizowanych przez kopalnię Mysłowice.
Okazuje się, że Szczawnicy podobnych pustostanów jest sporo. W przeciągu ostatnich lat - co potwierdza straż pożarna - dochodziło do pożarów takich obiektów. Według szczawniczan, także dawna willa Renata już raz płonęła.
Co dalej ze spalonym budynkiem? Tego na razie nie wiadomo.