Szczecin: Inwestycja obok Filharmonii. "Konkurs to była gra pozorów
Na działce tuż obok Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie miała stanąć jedna z najbardziej prestiżowych inwestycji w mieście. Miał ją zaprojektować zespół wyłoniony w konkursie architektonicznym. Zamiast tego - wybuchł spór. Znana szczecińska pracownia Dedeco zarzuca inwestorowi, spółce Calbud-DNHS, że złamała zasady konkursu i wykorzystała prace architektów w sposób nieetyczny.
Działka w samym sercu Szczecina
Chodzi o nieruchomość przy ul. Starzyńskiego, o powierzchni 3386 metrów kwadratowych, położoną w ścisłym centrum miasta - tuż obok Filharmonii, jednego z symboli nowoczesnego Szczecina.
To teren o dużej wartości urbanistycznej i komercyjnej. Nic więc dziwnego, że wzbudza emocje.
Działkę kilka lat temu kupiła firma Calbud za około 10 milionów złotych. Dla potrzeb inwestycji powołano spółkę celową Calbud DNHS, której zadaniem miało być przygotowanie i realizacja projektu.
Jak podkreślają przedstawiciele spółki, ich celem było stworzenie budynku najwyższej klasy architektonicznej - nowoczesnego, ale wpisującego się w kontekst przestrzenny Filharmonii i Placu Solidarności.
Plan miejscowy: 20 metrów wysokości i konkurs architektoniczny
Na przeszkodzie inwestycji dla właściciela działki stoją jednak zapisy Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Dokument jednoznacznie wskazuje, że:
- budynek w tym miejscu nie może przekroczyć 20 metrów wysokości,
- a jego projekt musi być wyłoniony w konkursie architektonicznym.
To właśnie te dwa punkty stały się dziś osią sporu. W sierpniu, podczas posiedzenia Komisji Rady Miasta ds. budownictwa toczyła się gorąca dyskusja, czy możliwe jest postawienie w tym miejscu budynku wyższego niż przewiduje plan.
- Jeśli projekt będzie wyższy niż 20 metrów, nie otrzyma pozwolenia na budowę - przypomniał wówczas Marek Koguciuk, architekt miasta Szczecin.
Konkurs, który zakończył się bez zwycięzcy
Spółka Calbud-DNHS ogłosiła konkurs architektoniczny w grudniu 2024 roku. Jego rozstrzygnięcie planowano pierwotnie na koniec lutego 2025. Zaproponowano nietypową formułę - konkurs zamknięty, do którego zaproszono siedem wybranych pracowni.
Jedną z nich była renomowana szczecińska firma Dedeco, znana z projektów m.in. Baltic Business Parku, czy Morskiego Centrum Nauki.
Z czasem jednak - jak twierdzą architekci - zasady zaczęły się zmieniać.
- Inwestor dopuścił do udziału także inne biura, które nie były wcześniej zaproszone, ale same się zgłosiły - mówi Piotr Hofman z Dedeco. - Nie mamy nic przeciwko konkurencji, ale skoro formuła była zaproszeniowa, to powinna obowiązywać wszystkich.
"Konkurs miał wyłonić projekt do realizacji, nie kampanię reklamową"
Architekci Dedeco podkreślają, że zgodzili się na udział w konkursie, bo był on konkursowym wyborem projektu do realizacji, a nie jedynie studium koncepcyjnym.
- Pracowaliśmy z przekonaniem, że najlepsza praca zostanie zrealizowana - mówi Hofman. - Tymczasem inwestor zakończył konkurs bez rozstrzygnięcia. Zmarnowaliśmy czas, środki i zaufanie.
W swoim liście otwartym Dedeco napisało, że jego zdaniem "spółka Calbud-DNHS zmierza w kierunku zmiany zapisów planu zagospodarowania przestrzennego i zwiększenia wysokości zabudowy".
Architekci sugerują, że sposób prowadzenia konkursu "rodzi przypuszczenie, iż jego celem nie było wyłonienie zwycięskiej koncepcji, lecz promocja inwestycji i wywarcie presji na władze miasta, by zmieniły plan miejscowy".
- Ogłaszanie konkursu wyłącznie dla celów marketingowych to nadużycie - komentują architekci. - Takie praktyki podważają zaufanie do idei konkursów architektonicznych i etyki zawodowej.
Stanowisko inwestora: działamy transparentnie
Na zarzuty odpowiedział Arkadiusz Litwiński, reprezentujący zarząd spółki Calbud-DNHS.
W przesłanym oświadczeniu podkreśla, że zaproszono siedem pracowni, którym przyznano po 20 tysięcy złotych plus VAT jako ryczałtowy zwrot kosztów przygotowania koncepcji. - Nie jest to praktyką powszechną - zaznacza Litwiński.
Spółka potwierdza, że do konkursu dopuszczono też pięć dodatkowych biur, które same zgłosiły chęć udziału, ale nie otrzymały zwrotu kosztów.
- W trakcie prac konkursowych pojawiły się wątpliwości co do interpretacji zapisów planu miejscowego - czytamy w oświadczeniu. - Po wielu miesiącach prób ich wyjaśnienia, konkurs zakończono bez rozstrzygnięcia 2 września 2025 roku.
Zarząd spółki twierdzi, że zarzuty Dedeco "nie mają merytorycznego uzasadnienia", a ich celem jest stworzenie wrażenia konfliktu tam, gdzie - zdaniem Calbudu - toczy się normalny proces inwestycyjny.
- Naszym zamiarem jest, by przy ul. Starzyńskiego powstał budynek wyjątkowej architektury, który spotka się z uznaniem mieszkańców Szczecina - zapewnia inwestor. - Poszukujemy obiektywnej perspektywy, dlatego zamawiamy dodatkowe opracowania i nie wykluczamy ogłoszenia kolejnego konkursu, także z udziałem wcześniejszych uczestników.
Środowisko architektów domaga się przejrzystości
Sprawa konkursu przy Filharmonii odbiła się szerokim echem w środowisku architektonicznym.
- Konkurs architektoniczny to nie zabawa - mówi jeden z lokalnych projektantów. - Jeśli ogłasza się go publicznie i zaprasza poważne pracownie, to trzeba dotrzymać słowa.
Zdaniem części radnych, konflikt ten pokazuje szerszy problem: napięcie między interesem inwestorów a zapisami planów miejscowych.
- Mamy do czynienia z atrakcyjną działką w sercu miasta. Nic dziwnego, że inwestor chciałby "więcej", ale prawo powinno obowiązywać wszystkich - komentuje jeden z członków komisji ds. budownictwa.
Konkurs przy Filharmonii - symbol większego problemu
Choć spór dotyczy jednej działki, dla wielu to symbol większego napięcia w rozwoju Szczecina - między ambicją budowania nowoczesnego miasta a poszanowaniem jego ładu przestrzennego.
Architekci przypominają, że właśnie konkursy pozwalają powstawać budynkom, które stają się wizytówkami miast - jak Filharmonia czy Centrum Dialogu "Przełomy".
Tymczasem, jeśli konkursy stają się narzędziem marketingowym, tracą sens. - Jeśli dziś można ogłosić konkurs, zebrać pomysły i zakończyć go bez rozstrzygnięcia, to podważa zaufanie do całego systemu - mówi Piotr Hofman.
Czy spór zakończy się w sądzie, czy przy stole rozmów - na razie nie wiadomo. Wiadomo natomiast jedno: działka przy ul. Starzyńskiego znów znalazła się w centrum uwagi Szczecina.