Szczecin: Teatr Współczesny świętuje półwiecze i szuka domu
Rozpoczynający się sezon odbędzie pod hasłem "Więcej światła", jak tłumaczą artyści, ze względu na to, że czasy nieco przyciemniały - globalnie i lokalnie.
- Ale się tym nie zrażamy - zapewnia Michał Buszewicz. - Tegoroczny sezon, to przecież sezon jubileuszowy: 50-lecie powołania Teatru Współczesnego do życia.
Z tej okazji teatr przygotował specjalny repertuar. Pierwsza premiera już 4 października.
W sumie w nadchodzącym sezonie premier będzie siedem. Trzy z nich odbędą się na dużej scenie (cztery na mniejszych). Oprócz tego czekają nas jeszcze cztery rezydencje dramaturgiczne, projekt edukacyjny "O co chodzi w tym teatrze?" i Festiwal Kontrapunkt (10-26 kwietnia).
Konferencja dotycząca nowości repertuarowych odbyła się w Teatrze Małym przy Deptaku Bogusława. Choć była poświęcona premierom, padły też pytania dotyczące problemów lokalowych teatru. Dowiedzieliśmy się, że obaj dyrektorzy "Współczesnego" bezpośrednio z konferencji udadzą się na spotkanie z wiceprezydentem ds. inwestycji Michałem Przepierą. Spotkanie ma dotyczyć przede wszystkim organizacji konkursu architektonicznego na mającą powstać na Łasztowni nową siedzibę teatru. Czy będzie mowa o scenie zastępczej?
To problem, który wzbudza najwięcej kontrowersji. Pisaliśmy o tym. Przypomnijmy jedynie, że Teatr Współczesny od 50 lat wynajmuje pomieszczenia od Muzeum Narodowego przy Wałach Chrobrego. W przyszłym roku jednak kończy się umowa dzierżawy. Ma nie być przedłużona, bo muzeum przygotowuje się do generalnego remontu. Problem w tym, że nowa siedziba teatru ma powstać dopiero za 6-7 lat. Dokąd się więc w przyszłym roku wyprowadzi?
- Ten temat ma dwa aspekty - podkreśla Mirosław Gawęda, dyrektor Teatru Współczesnego. - Pierwszy, który nas cieszy, to ten, że po raz pierwszy w historii, teatr ma szansę na własną siedzibę. Drugi, który nas smuci, to kwestia tzw. okresu przejściowego.
Dyrektor Gawęda nie chciał jednak rozmawiać na ten temat do czasu spotkania z radnymi z komisji Kultury Rady Miasta - spotkanie jest zaplanowane na 15 września. Korzystając z okazji podkreślił jednak, że, choć przez lata na pewno obie instytucje (teatr i muzeum) sobie przeszkadzały, to jednak nie jest to powód, by ze sobą walczyć.
- Przeżyliśmy wspólnie nie jeden remont przy, patrząc z perspektywy, dobrej współpracy, która nagle uległa destrukcji - przyznaje dyrektor. - Tego nie rozumiem i tego nie chcę.
Dlaczego konieczność wyprowadzki i szukanie zastępczej (do czasu wybudowania stałej) siedziby dla teatru jest takie ważne? Bo, zdaniem dyrektorów "Współczesnego" może negatywnie wpłynąć na kondycję teatru a nawet doprowadzić do jego upadku. Wszystko dlatego, że repertuar jest przygotowany na sceną, której w Szczecinie nie ma.
- A przygotowanie repertuaru na zmienione warunki wymaga czasu - podkreśla Michał Buszewicz.
Dyrektorzy przyznają, że (jak na razie) nikt nie zaproponował im żadnego lokalu zastępczego. Początkowo mówiło się o dawnym kinie Kosmos, ale pomieszczenia i scenę trzeba by na przyjęcie "Współczesnego" przygotować. To wymagałoby około 10 mln zł i 3,5-rocznego remontu.
- Czy opłaca się inwestować w nie swoje pomieszczenia?
Dlatego aktorzy apelują do marszałka województwa, by ten przedłużył umowę najmu do czasu zakończenia budowy. Jak się dowiedzieliśmy, jest planowana rozmowa z Olgierdem Geblewiczem.