Tłumy ludzi na wspinaczce w Krakowie. Aleksandra Mirosław na podium
Tłumy na Rynku Gł.
To właśnie tutaj, obok Wieży Ratuszowej stanęła 15-metrowa ścianka. Na zawodach PŚ, ME czy świata zawsze jest taka sama, tej samej wysokości i nachylenia (kąt 5 stopni), by można było zatwierdzać ewentualne rekordy świata.
Rekordów ustanowionych na zeszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu nie było, była za to fantastyczna walka i zabawa dla licznie zgromadzonej publiczności – na Rynku Głównym było kilka tysięcy ludzi. Impreza miała powszechny charakter (nie było biletów wstępu) i każdy, kto miał na to tylko ochotę mógł obserwować zmagania ludzi-pająków. Na imponującej ścianie. Na żywo robi ona o wiele większe wrażenie niż w telewizji, wydaje się znacznie wyższa. Tłumy kibiców i przypadkowych przechodniów mogły więc przyjrzeć się dokładnie temu widowisku. A choć konkurencja jest ekspresowa, toczy się w mgnieniu oka i trudno o jakieś głębsze analizy, to wywołuje niemałe emocje.
Trzy Polki w finale
Mieliśmy powody do zadowolenia, bo z 51 kobiet, jakie przystąpiły do rywalizacji, do finałów (awansowała najlepsza „16”) dostały się aż trzy. Oczywiście mistrzyni olimpijska z Paryża i rekordzistka świata (6,06) Aleksandra Mirosław, zresztą wygrała eliminacje (6,26), a także siostry Kałuckie – Natalia (6,48) i Aleksandra (6,85), dla której był to pierwszy start w tym sezonie.
Wśród mężczyzn liczyliśmy przede wszystkim na Amerykanina Samuela Watsona, rekordzistę świata z wynikiem 4,74 s, który przed zawodami obiecywał: - Zrobię wszystko, by biegi były poniżej 5 s.
Niestety, sensacją pierwszego dnia było to, że w niedzielnym finale zabraknie Watsona, który został zdyskwalifikowany za falstart. Z kolei mistrz olimpijski Indonezyjczyk Weddring Leonardo uzyskał czas 5,16 i zajął dopiero 12. miejsce, ale w finale wystartował, choć odpadł już w 1/8 finału.Do finału nie dostał się żaden Polak, najlepszy z nich Marcin Dzieński był dopiero 38. z czasem 5,51.
Trzecia Mirosław
Finały rozgrywano w samo południe, zawody zaczęły się 5 minut po hejnale z Wieży Mariackiej. Zaczęło się od 1/8 finału. Mirosław spokojnie awansowała do dalszych rund. W ćwierćfinale doszło do siostrzanego pojedynku sióstr Kałuckich – Aleksandra popełniła falstart i została zdyskawalifikowana. Mirosław w półfinale musiała uznać wyższość Amerykanki Emmy Hunt. Z kolei Natalia Kałucka okazała się słabsza od Indonezyjki Desak Made Rity Kusuma Dewi , która potem wygrała pokonując Hunt. W biegu o 3 miejsce Mirosław czasem 6,36 wygrała z N. Kałucką 6.64 i mogła się pocieszyć.
- Każda z nas przyjechała tu wygrać, Indonezyjka wzięła mi to, co ja zdobyłam u niej na Bali – powiedziała Mirosław. – To dobra wiadomość dla mnie, mam nad czym pracować przed mistrzostwami świata.