Toruń: Chore na depresję kobiety kontra ZUS. Sąd: nie muszą oddawać chorobowego! Jedna śmiała na L4 pojechać na pogrzeb
ZUS podsumował kontrole wykorzystywania przez Polaków zwolnień lekarskich. I donosi o licznych odkrytych nadużyciach oraz olbrzymich kwotach zasiłku chorobowego do zwrotu.
"Od stycznia do czerwca 2025 roku ZUS przeprowadził w całym kraju 227 tys. kontroli zwolnień lekarskich. W ich wyniku wydano 14,8 tys. decyzji o wstrzymaniu wypłaty zasiłków chorobowych na kwotę ponad 22,1 mln zł. Z tytułu ustania ubezpieczenia ZUS obniżył świadczenia chorobowe o 128,3 mln zł. Obniżone wypłaty objęły 63,9 tys. osób. Łączna kwota cofniętych i obniżonych świadczeń w pierwszym półroczu br. wyniosła blisko 150,5 mln zł" - raportuje ubezpieczyciel.
Nie inaczej jest w Toruniu i regionie. U nas też kontrole wykazały liczne nadużycia. Informacje przekazywane przez ZUS to jednak tylko jedna strona medalu. Prawda o rzekomymi masowym symulanctwie rodaków jest przesadzona. ZUS nie informuje już bowiem o tym, że wiele osób czuje się pokrzywdzonych odebraniem zasiłku, odwołuje się do sądów pracy i takie sprawy wygrywa!
Tylko w Toruniu i tylko w lipcu sąd pracy przyznał rację w starciu z ZUS-em kilku ubezpieczonym. Są wśród nich dwie kobiety, które chorowały na depresję. Na mocy wyroków nie muszą zawracać pieniędzy, bo ubezpieczyciel niesłusznie posądził je o niezgodne z przeznaczeniem wykorzystywanie L4. Jedna z pań śmiała pojechać na pogrzeb, a druga na kwadrans wyjść do cukierni - nie na kawę, tylko na rozmowę o pracę.
Śmiała pojechać na pogrzeb. Kontrola ZUS była po donosie
Pani M. pracowała na poczcie i pochorowała się na depresję. Była na zwolnieniu chorobowym, gdy wiosną br. dowiedziała się o śmierci swojego ojca chrzestnego. Lekarz nie zalecał jej pozostawania w domu, więc sprawą oczywistą był dla niej udział w pogrzebie. Tym bardziej, że w mieście dość odległym od Torunia chciała też reprezentować swoich wiekowych już rodziców.
Pani M. na pogrzeb pojechała pociągiem i na noc została u rodziny. Wróciła nazajutrz. A tymczasem zdążyli już być u niej... kontrolerzy ZUS. Chorej w domu nie zastali i prawo do zasiłku chorobowego jej odebrano, z powodu niezgodnego z przeznaczeniem wykorzystywania L4.
Zszokowana kobieta postanowiła walczyć. ZUS-wi przedstawiła akt zgonu zmarłego, zaświadczenie o pogrzebie oraz bilety kolejowe. Ale urzędnicy byli nieugięci! Dlatego pani L. odwołała się od krzywdzącej decyzji do sądu.
Sprawą zajmował się w lipcu br. IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego w Toruniu. Zdecydowanie stanął po stronie kobiety i w wyroku zmienił decyzję ZUS.
Sędzia Andrzej Kurzych wymienił 4 główne powody tej zmiany. -Po pierwsze, stan zdrowia ubezpieczonej nie wykluczał udziału w pogrzebie, ani też podróży kolejowej. Po drugie, śmierć osoby bliskiej wywołała wprawdzie u ubezpieczonej przygnębienie, lecz zaniechanie wyjazdu mogłoby jeszcze ten stan pogłębić. Po trzecie, ubezpieczona odczuwała udział w pogrzebie jako swój obowiązek rodzinny. Po czwarte, spotkanie z rodziną według relacji ubezpieczonej było dla niej, pomimo okoliczności, pozytywnym przeżyciem - uzasadnił wyrok sędzia.
Kwadrans w cukierni i rozmowa o pracę. ZUS kazał oddać pieniądze!
Również w lipcu, w tym samy sądzie pracy sprawę wygrała pani L. Ta kobieta z Torunia także chorowała na depresję. Gdy jej zwolnienie chorobowe dobiegało końca wiedziała, że musi liczyć się z poszukiwaniem nowego miejsca pracy. Bała się o swoją przyszłość tym bardziej, że wychowuje dwójkę dzieci.
W lutym pani L. dzięki pomocy znajomej zyskała szansę na nową prace - w pewnej cukierni. Poszła tam dokładnie na 15 minut, jak odnotował sąd i spotkała się z menadżerką. Ta przekazała jej jak aplikować i krótko nakreśliła warunki współpracy.
Pełna nadziei na lepsze jutro torunianka poszła do lekarza, który stwierdził poprawę jej zdrowia psychicznego. Pani L. wystąpiła uczciwie do ZUS Toruń o skrócenie jej okresu zwolnienia. A ubezpieczyciel... wszczął własne śledztwo! Potwierdził w cukierni fakt odbycia rozmowy rekrutacyjnej, odebrał kobiecie prawo do zasiłku za cały miesiąc luty i nakaz zwrócić ponad 5 tysięcy złotych!
Sędzia Andrzej Kurzych zdecydowanie stanął również po stronie tej kobiety. Wyrokiem sądu przywrócono jej prawo do zasiłku i żadnych pieniędzy o0ddawać nie musi.
Sąd znów dostrzegł wiele argumentów po stronie ubezpieczonej. Także i taki, że odbycie rozmowy rekrutacyjnej przecież poprawiło stan zdrowia kobiety, czego dowodem są zapisy wizyty lekarskiej. -Zapisy te jednoznacznie wskazują na poprawę stanu psychicznego ubezpieczonej. Nic zatem nie świadczyło o tym, by ta rozmowa negatywnie wpłynęła na proces rekonwalescencji - podkreślił sędzia.
Wyroki w obu sprawach zapadły 10 i 15 lipca br., a w sierpniu wraz z uzasadnieniem opublikowane zostały w Portalu Orzeczeń Sądowych. Oznaczone zostały jako nieprawomocne - ZUS może się odwoływać.