Toruń i Bydgoszcz: Gastronomia idzie na rekord
Zapaść gastronomii z czasów koronawirusowej pandemii przechodzi do historii. I dobrze! Ludzie chcą zarabiać, a rodacy - coraz więcej i częściej konsumować "na mieście".
"Ogółem w pierwszych sześciu miesiącach liczba punktów gastronomicznych wzrosła o blisko 2 tysiące" - wynika z danych wywiadowni Dun&Bradstreet, które jako pierwsze poznała "Rzeczpospolita".
Czerwiec w 2025 roku zapisał się w historii polskiej gastronomii jako ten, w którym liczba punktów przekroczyła 100 tysięcy. W lipcu i sierpniu ta liczba tylko rośnie. Najbardziej dynamicznie rozwija się sektor ruchomych placówek gastronomicznych (tzw. food trucków), których w pierwszym półroczu przybyło nieco ponad 270. Ale rośnie również sektor restauracji tradycyjnych. W porównaniu z końcem 2024 roku odnotowano wzrost o blisko 5 proc.
Jak sytuacja wygląda w Kujawsko-Pomorskiem? Ożywienie i tutaj widać wyraźnie. Tylko w Toruniu i Bydgoszczy w ostatnich miesiącach otwartych zostało wiele nowych gastro-biznesów. Wśród nowych lokali są i restauracje, i pizzerie, i kawiarnie. Ale też - kolejne food trucki czy po prostu uliczne budki. Czuć dużo pozytywnej energii, są nowe pomysły i wiara w sukces.
Uczciwy kebab z budki - tak zaczynają Paulina i Kemal w Toruniu
1sierpnia, godzina 12.00. Paulina Sielska i Kemal Baran otwierają swoje "dziecko" - kolorową budkę przy ul. Kraszewskiego w Toruniu. To Bydgoskie Przedmieście, które punktami gastronomicznymi jeszcze nasycone nie jest. Młode polsko-tureckie małżeństwo pełne jest zapału, ale i lekkiego niepokoju. Jak każdy, kto zaczyna. Czy ich skromny "Melo Kebab" spodoba się ludziom?
Mija kilka godzin zaledwie i... Zamykają! - Istne szaleństwo. Tego się nie spodziewaliśmy. Było tulu gości, że o godzinie 16.00 po prostu skończyło nam się mięso - entuzjastycznie relacjonuje Paulina. -Na kolejne dni musimy lepiej się zaopatrzyć.
Paulina wie, że to może być tylko efekt nowości. Liczy się z tym, że takie zainteresowanie potrwa miesiąc-dwa, a potem zacznie się proza życia. I najzwyczajniej w świecie trzeba będzie ciężko zapierniczać na sukces. Mimo młodego wieku torunianka ma doświadczenie w biznesie - prowadzi swój klub fitness dla pań "Gracja Lady Fitness". Popularny i mający sukces, co jednak kupione jest po prostu codzienną pracą.
Jeśli chodzi o wizję "Melo Kebab", to jest ona prosta. Ma być smacznie, prosto i świeżo. -Kemal urodził się i wychował w Turcji, zna się na rzeczy jak nikt inny. Dlaczego namówiłam go na ten biznes? Bo kiedy opowiada o ugoszczeniu i nakarmieniu ludzi, robi to z takim samym ogniem w oczach jak ja, kiedy opowiadam o moim klubie fitness. Jestem pewna, że mój mąż zrobi dobrą robotę - wierzy Paulina.
Od food trucka w Wąbrzeźnie do restauracji - to droga "Chefa na kołach"
Dowodem na to, że dobry produkt i ciężka praca popłacają, a zaczynać można od food trucka, jest historia Mateusza Sokołowskiego z niewielkiego Wąbrzeźna. To młody kucharz, który wiosną br. otworzył na Rynku Staromiejskim w Toruniu pierwszą własną restaurację - "Smash Burger Atelier".
Burgerownia działa w naprawdę prestiżowej lokalizacji. To co prawda piwnica, ale w zabytkowej kamienicy, w centralnym punkcie starówki, dodatkowo - pod bardzo popularnym lokalem "Sowy". Jak młody kucharz z Wąbrzeźna znalazł się w tym miejscu?
Mateusz Sokołowski zrobił furorę swoimi burgerami sprzedawanymi z przyczepy w Wąbrzeźnie - jako "Chef na kołach". Klienci docenili ich smak i uczciwe składniki, a na próbowanie tych burgerów skusili się nawet influencerzy tak popularni jak "Książulo". I tylko chwalili!
Mający 30 lat kucharz i prawdziwy pasjonat sztuki kulinarnej na pomysł z burgerami sprzedawanymi w przyczepie wpadł po koronowirusowej pandemii. Jak wielu innych ludzi z branży gastronomicznej pożegnać się wtedy musiał z pracą. Lockdown, pikujące w dół restauracyjne biznesy - takie to były czasy.
-Wcześniej byłem kucharzem między innymi w restauracji znanego w Toruniu hotelu, ale i innych "gwiazdkowych" lokalach. Doświadczenie jako kucharz zdobywałem także we Włoszech. Po covidzie - najzwyczajniej w świecie po to, by zarabiać - postanowiłem otworzyć przyczepę z burgerami. I to wypaliło - opowiada "Nowościom" Mateusz Sokołowski.
"Chef na kołach" czyli przyczepa z burgerami w Wąbrzeźnie - została. Tego młody przedsiębiorca nie zarzucił. Postanowił się jednak rozwijać i skoczyć na głęboką wodę, czyli w samo centrum starówki w Toruniu. Tak powstało właśnie "Smash Burger Atelier". Kolejny miesiąc ciężko pracuje na dobre imię, ale i tryska pomysłami: wprowadza nowinki do menu, zaskakuje w mediach społecznościowych, gości kulinarnych blogerów. Popularny "Toruński Żarłok" już tu był i wyszedł ukontentowany.
"Bagieta Kreweta" w zabytkowym tramwaju w Bydgoszczy
Jednym z ciekawszych biznesów gastronomicznych w regionie z pewnością jest "Bagieta Kreweta" w Bydgoszczy. Interes wystartował pod koniec listopada minionego roku, więc ma już za sobą dobrych kilka miesięcy działalności. Wyróżnia się nie tylko oryginalnym menu, ale przede wszystkim miejscem - działa w zabytkowym tramwaju przy ul. Długiej, w centrum miasta.
Za tym ciekawym i smacznym biznesem też stoją młodzi ludzie. "Bagieta Kreweta" to interes Natalii Abramczyk. W tramwaju rządzi młoda i pełna entuzjazmu ekipa. Specjalnością są rybne specjały, a przebojem tytułowa bagieta.
"Chrupiąca bagietka prosto z piekarni, duńska remoulada własnej produkcji, rukola, marynowane, lekko pikantne krewetki białe oraz konfitura z czerwonej cebuli prosto z naszej kuchni - to wszystko razem tworzy naszą niepowtarzalną Bagietę Krewetę. Wpadnijcie do tramwaju i sprawdźcie!" - zaprasza młoda brygada.
Klientów w tramwaju nie brakuje od pierwszego dnia. W sezonie letnim ruch jest spory. A entuzjastycznych recenzji klientów wciąż przybywa. "W kategorii street food bardzo mocna propozycja. Bagietka ciekawa; dużo się na niej działo. Cena: tylko 20 zł. Krewetki w pranko bardzo dobre z sosem mango. Samo miejsce - bardzo oryginalne"- brzmi jedna z ostatnich. Ocena w Google: 4,8/5.
WARTO WIEDZIEĆ: Przez dekadę Polacy podwoili wydatki na jedzenie "na mieście"
Polacy nie tylko pokochali jedzenie poza domem, ale także od dłuższego czasu są gotowi próbować nowych rzeczy i kuchni ze świata. Niezmienną popularnością jednak cieszą się wciąż pizza, kebab i burgery.
W ciągu dekady (2014-2024) restauracje stały się dla Polaków czymś więcej niż tylko miejscem na szybki posiłek. To przestrzeń spotkań rodzinnych i towarzyskich, ale i coraz częściej kulinarnych odkryć i trendów.
Liczba restauracji w kraju w trakcie dekady wzrosła o ponad 30 proc., wydatki na jedzenie poza domem podwoiły się, a Polacy pokochali odkrywanie smaków. O ile na zakupach w sklepie są "patriotami" i szukają krajowych produktów, o tyle już na "na mieście" chętnie poznają propozycje innych nacji.