Toruń. Pielęgniarki kontra szpital na Bielanach. Wygrały odszkodowania za dyskryminację płacową
Zasadnicze wynagrodzenia pielęgniarek i ich regularne waloryzacje wynikają ze stosownej ustawy. I te pensje zasadnicze zależą od grup zaszeregowania, dla których kryterium jest wykształcenie: od średniego, przez licencjackie po magisterskie.
Jak zaznacza jednak sąd pracy w Toruniu, pracodawcy mogą wynagrodzenia "indywidualizować". Tymczasem w szpitalu na Bielanach - jak w wielu innych w całym kraju - sytuacja często wygląda tak, że pielęgniarki z różnym poziomem wykształcenia wykonują identyczne obowiązki, pracując obok siebie na tych samych oddziałach. A pensje mają różne...
W największym uproszczeniu do tego problem się sprowadza. Czy finał sprawy w IV Wydziale Pracy Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego w Toruniu ośmieli inne pielęgniarki do wnoszenia pozwów? Czas pokaże. Wyrok przyznający odszkodowanie dwóm pielęgniarkom od Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu 26 maja br. opublikowany został w Portalu Orzeczeń Sądowych i oznaczony jako nieprawomocny.
Sąd: wykonywały tę samą pracę, co pielęgniarka z tytułem magistra
Sąd pracy przeanalizował dokładnie sytuację na oddziale szpitala, na którym pracowały panie L.M i D.Z. Zbadał zakres obowiązków, realia i płace - w odniesieniu do koleżanki z tytułem magistra. Doszedł do przekonania, że zakres obowiązków miały wszystkie zbieżny i wykonywały taką samą pracę. Różnice w zarobkach wynikały zatem tylko z grup zaszeregowania (ustawowych), przyznanych z uwagi na stopień wykształcenia.
Pani L.M sąd przyznał tytułem odszkodowania wyrównawczego za nierówne traktowanie dwie kwoty: 18 tys. 195 zł z odsetkami i 7 tys. 363 zł odsetkami. Pani D. Z natomiast - 18 tys. 348 zł i 8 tys. 242 zł, za każdym razem z odsetkami. W pozostałym zakresie sąd powództwo oddalił (było szersze).
- Z poczynionych ustaleń faktycznych wynikało, że powódki wykonywały pracę w ten sam sposób, jak pracownik z wyższym wykształceniem magisterskim. Ich jakość pracy była taka sama i nie budziła zastrzeżeń. Nie było także różnic pod względem ilościowym. Pozwany szpital nie wykazał, aby powódki miały jakiekolwiek deficyty wiedzowe. Sąd oczywiście nie lekceważy umiejętności i teoretycznej wiedzy, które zapewne posiadała K. W. na skutek studiów magisterskich. Można założyć, że wykorzystywała je w bieżącej pracy. Pozwany (szpital) nie zdołał jednak skonkretyzować różnicy w jakości i ilości pracy wykonywanej przez powódki i K. W. Tym samym nie udowodnił, że taka różnica w ogóle ona istniała - podkreślił w uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Kurzych.
Jak bronił się szpital na Bielanach w Toruniu?
W odpowiedzi na pozew lecznica podnosiła, że stosowała się do stosownej ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia, której treść ustalała różne współczynniki w zależności od posiadanego wykształcenia przez personel pielęgniarski. Dodajmy, że tak zresztą czynią i inne szpitale w kraju.
Szpital na Bielanach przyznawał, że w lecznicy nie ma wyraźnego podziału na zakres obowiązków pielęgniarek, które skończyły liceum pielęgniarskie lub uzyskały tytuł licencjata czy magistra. Zakres obowiązków pielęgniarek jest co do zasady zbieżny, ponieważ krajowy porządek prawny praktycznie nie różnicuje uprawnień zawodowych pielęgniarek.
Szpital wskazywał też, że pieniądze na podwyżki płac za każdym razem dostawał od NFZ. Pieniądze były w kwotach dopasowanych do ustawowych grup zaszeregowania pielęgniarek. nie miał realnych własnych pieniędzy na podwyżki dla powódek. Zresztą - stanowiłoby to w efekcie "obniżenie" wynagrodzeń pielęgniarkom z tytułem magistra.
Sąd jednak przyznał rację pielęgniarkom, a nie szpitalowi. Ich sytuację - w realiach konkretnego szpitalnego oddziału - uznał za nierówne traktowanie na gruncie płacowym.
WAŻNE. Z uzasadnienia wyroku: od wykształcenia ważniejsze są umiejętności i doświadczenie
"W ocenie Sądu, nie jest uprawnione w tym mierze czynienie wyłącznie idealistycznych założeń, zgodnie z którymi uzyskanie tytułu magistra daje określoną pulę umiejętności i wiedzy, której pozbawione są pielęgniarki bez takiego tytułu (taki pogląd jest niekiedy prezentowany w orzecznictwie negującym roszczenia pielęgniarek oparte na podobnej podstawie faktycznej). U jego podstaw leży przekonanie, że ukończenie szkoły pielęgniarskiej oznacza tylko, że pielęgniarka spełniła wymagania formalne - ukończyła przewidziany programem kształcenia cykl szkolenia, co pozwala uzyskać kwalifikacje zawodowe niezbędne do wykonywania zawodu pielęgniarki lub położnej, ale nie oznacza, że tym samym zdobyła już wiedzę i umiejętności. Rozumowaniu temu prima facie nie można odmówić pewnej słuszności, lecz dotyczy ono tylko jednego źródła pozyskiwania wiedzy i umiejętności niezbędnych do wykonywania zawodu pielęgniarki. Koncentruje się bowiem na formach zinstytucjonalizowanych, podczas gdy w pracy pielęgniarki równie ważna, jak nie ważniejsza, jest wiedza praktyczna wynikające z doświadczenia i stażu pracy" - podkreślił sędzia Andrzej Kurzych.