Toruń: Poszkodowana w autobusie MZK? Pasażerka szuka dowodów i świadków

Torunianka stara się o odszkodowanie za obrażenie, którego doznała - jak twierdzi - podczas podróży. Na razie bez efektu, chociaż przeprowadziła imponujące "śledztwo". Jej przypadek pokazuje, co i kiedy trzeba zrobić, by ubezpieczyciel nie odmówił wypłaty.
Pasażerka autobusu MZK ToruńMaria Zarzycka ze zdjęciem z nagrania kamery na Szosie Chełmińskiej. Widać na nim autobus, w którym mocno zbiła sobie klatkę piersiową
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Marek Nienartowicz
Marek Nienartowicz

Kurs ze Skarpy na Wrzosy: co stało się w autobusie MZK?

Maria Zarzycka mieszka na osiedlu Na Skarpie w Toruniu. 11 lutego obecnego roku miała wizytę u lekarza, w przychodni na Wrzosach, przy Szosie Chełmińskiej. W pobliżu domu wsiadła do autobusu MZK linii nr 31. Bez przesiadki można nim dojechać ze Skarpy na Wrzosy.

- Po drodze doszło do nieprzyjemnego zdarzenia - opowiada Maria Zarzycka. - Na początku zjazdu z wiaduktu Kościuszki w ulicę Chrobrego autobus gwałtownie zahamował. Prawdopodobnie kierowca musiał przepuścić rowerzystę czy pieszego. Poleciałam gwałtownie do przodu. Uderzyłam klatką piersiową w poręcz znajdującego się przede mną siedzenia. Miałam pecha, bo nie było obłożone specjalnym zabezpieczeniem, jak sąsiednie. Poczułam dość mocny ból. Sądziłam, że szybko przejdzie. Tak się nie stało.

Boli od samego patrzenia. Rower aż wyrzuciło w powietrze

Jeszcze tego samego dnia lekarz z poradni ortopedycznej szpitala na Bielanach ocenił, że pani Maria ma zbity mostek. Dostała leki przeciwbólowe, żel. Po kilku dniach ból się wzmógł, skoczyło też ciśnienie. Pani Maria karetką została przewieziona do szpitala przy ulicy Batorego. Rozpoznanie: stłuczenie klatki piersiowej.

Na dowód Maria Zarzycka prezentuje kartę informacyjną ze szpitala, wyniki badań RTG. To tylko część bogatej dokumentacji, którą zaczęła gromadzić w sprawie zdarzenia z 11 lutego. Była niezbędna, by starać się o odszkodowanie z polisy MZK za odniesione obrażenie. Dokumentacja rosła, bo pani Maria musi udowodnić ubezpieczycielowi, że klatkę piersiową mocno stłukła podczas jazdy autobusem. Stara się o odszkodowanie, bo przez boleści trudniej było jej prowadzić agencję pocztową, czym zajmuje się na co dzień.

Pasażerka z Torunia nie poddała się: tak namierzyła autobus, którym jechała

W dokumentacji pani Marii znajduje się oczywiście także korespondencja z MZK, w tym odpowiedź, że po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego nie ma śladu po zdarzeniu z 11 lutego. Tu przeszkodą miał być kłopot z namierzeniem autobusu, którym jechała pani Maria i rozbieżności w podawanych przez nią wskazówkach co do godziny kursu. W efekcie od ubezpieczyciela MZK dostała odpowiedź, że "zgromadzona dokumentacja nie potwierdza okoliczności powstania zgłoszonych obrażeń ciała". Było w niej też przypomnienie, że "na poszkodowanym spoczywa ciężar dowodu wszystkich przesłanek odpowiedzialności".

Pani Maria nie poddała się. Zaczęła poszukiwania autobusu, w którym doszło do zdarzenia. Z Wydziału Ochrony Ludności Urzędu Miasta dostała zdjęcia, zrobione z nagrań z kamery zainstalowanej na Szosie Chełmińskiej. To obraz z 11 lutego, około godziny 9.40. Widać na nim autobus linii nr 31 i jego numer boczny. I widać panią Marię zmierzającą do przychodni.

Wystąpiła ona również do policji. Ta dotarła do kierowcy wskazanego autobusu. Ten stwierdził, że nic nie wie o zdarzeniu, bo nikt mu go nie zgłosił. Pani Maria skierowała też pismo, w którym przedstawiła swe problemy, do prezydenta Torunia Pawła Gulewskiego. Pozostało bez reakcji. Z kolei MZK w kolejnej odpowiedzi odmówił okazania autobusów, by pasażerka rozpoznała ten, w którym doszło do zdarzenia, oraz udostępnienia zdjęć wnętrza pojazdu. W międzyczasie pani Maria trafiła do lekarza z dolegliwością mającą być efektem uderzenia w poręcz. Dostała rozkurczający zastrzyk.

- Czuję się tym wszystkim upokorzona. Nie mam pretensji do kierowcy, takie sytuacje się zdarzają. Zaufałam jednak MZK, że mnie bezpiecznie dowiezie do celu. Tak się nie stało, a potem zaczął się ten koszmar z odszkodowaniem - zauważa Maria Zarzycka.

MZK odpowiada: "pełni dobrej woli, nie możemy potwierdzić"

Co na to MZK? Pracownicy miejskiej spółki znają sprawę pani Marii. Przedstawiają "Nowościom" obszerne wyjaśnienia, co dowodzi, że nie unikają pasażerce wsparcia.

- Miejski Zakład Komunikacji w Toruniu weryfikuje każde zgłoszenie szkody bardzo dokładnie. Tak było i w tym przypadku - zapewnia Sylwia Derengowska, rzecznik prasowy spółki.

Relacjonuje ona kontakty MZK z panią Marią, wskazówki, jakie zostały jej udzielone w kontekście zabiegów o odszkodowanie. Problemem był brak konkretów dotyczących kursu, rozbieżności w informacjach przekazywanych przez pasażerkę. Przejrzane zostały nagrania z kamer kilku z autobusów. Z czasem były one niedostępne, bo obowiązuje zasada, że monitoring jest nadpisywany po 14 dniach.

- Monitoring nie wykazał, by opisywane zdarzenie w którymś z tych autobusów miało miejsce. Pełni dobrej woli kolejny raz poprosiliśmy więc o uzupełnienie danych - mówi Sylwia Derengowska.

Rzecznik MZK podkreśla, że nie ma możliwości okazywania pojazdów lub sesji fotograficznych na życzenie pasażera. To utrudniałoby to funkcjonowanie zajezdni i dezorganizowało pracę.

- Rozumiemy, że ta konkretna sytuacja jest trudna, ale naprawdę nie możemy potwierdzić, że opisywane przez panią zdarzenie miało miejsce, gdyż nie dysponujemy ku temu żadnymi przesłankami, jest za to sporo niejasności - podkreśla Sylwia Derengowska.

Poturbowani pasażerowie: co jest potrzebne, by uzyskać odszkodowanie?

Przypadek pani Marii daje wskazówki pasażerom, co trzeba zrobić w przypadku zdarzenia w tramwaju czy autobusie, by załatwić formalności związane z odszkodowaniem.

- Podstawą jest poinformowanie przez pasażera lub świadków zdarzenia kierowcy lub motorniczego, który musi wówczas dokonać wpisu do karty drogowej i sporządzić raport. Powinno się także podać datę zdarzenia, linię, godzinę i miejsce (w tym przypadku nr boczny pojazdu). Umożliwi to zweryfikowanie i potwierdzenie, że takie zdarzenie miało miejsce. Weryfikujemy wszystkie takie zgłoszenia szczegółowo, a brak powiadomienia kierowcy/motorniczego oraz niepełne dane znacząco utrudniają lub uniemożliwiają weryfikację, czy dana sytuacja miała miejsce - dodaje Sylwia Derengowska.

Pani Maria się nie poddaje. Liczy, że za pośrednictwem "Nowości" dotrze do świadków zdarzenia, którzy potwierdzą jej wersję. Wspomina, że podczas feralnego kursu siedziała między środkowymi a tylnymi drzwiami, po lewej stronie autobusu.

Wybrane dla Ciebie
Wągrowiec: Kradzież której nie było. Zapomniał gdzie zaparkował auto
Wągrowiec: Kradzież której nie było. Zapomniał gdzie zaparkował auto
Wieluń: Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny 2025
Wieluń: Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny 2025
Zabrze: Nowy wiceprezydent. To były urzędnik popierany
Zabrze: Nowy wiceprezydent. To były urzędnik popierany
Rzeszów: Kongres Kultury Podkarpacia. Można się rejestrować do udziału
Rzeszów: Kongres Kultury Podkarpacia. Można się rejestrować do udziału
Warszawa: Policja odnalazła samochód skradziony we Włoszech
Warszawa: Policja odnalazła samochód skradziony we Włoszech
Chemia zamiast ekologii. Służby zatrzymały „zielony” ryż z Pakistanu
Chemia zamiast ekologii. Służby zatrzymały „zielony” ryż z Pakistanu
Lubelszczyzna: Utrudnienia w ruchu we Wszystkich Świętych na drogach krajowych
Lubelszczyzna: Utrudnienia w ruchu we Wszystkich Świętych na drogach krajowych
Lublin: Strażnicy miejscy pomogli dwóm starszym mieszkankom wrócić bezpiecznie do domu
Lublin: Strażnicy miejscy pomogli dwóm starszym mieszkankom wrócić bezpiecznie do domu
Lublin: Miasto rozbłyśnie iluminacjami na okres Bożego Narodzenia
Lublin: Miasto rozbłyśnie iluminacjami na okres Bożego Narodzenia
Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci bliskich osób? Praktyczne porady
Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci bliskich osób? Praktyczne porady
Od 2026 roku zasiłek pogrzebowy wzrośnie do siedmiu tys. zł
Od 2026 roku zasiłek pogrzebowy wzrośnie do siedmiu tys. zł
Warszawa: Kierujący BMW wjechał pod tramwaj na Marszałkowskiej
Warszawa: Kierujący BMW wjechał pod tramwaj na Marszałkowskiej