Toruń: Przebudowa placu zabiła drzewo kasztanowca?
Kilka dni temu informowaliśmy o tym, że umierają lipy stojące wzdłuż al. Jana Pawła II w Toruniu. Te, które do przebudowy placu Rapackiego stały w drugim rzędzie ocieniając chodnik i zdaniem służb miejskich oraz Miejskiego Zakładu Komunikacji, który odpowiadał za przebudowę, były w doskonałym stanie. Jak wiadomo, podczas przebudowy szpalery drzew rosnące wcześniej przy samej jezdni zostały wycięte, zaś te z drugiego rzędu, znalazły się przy krawędzi poszerzonej ulicy.
Podczas prowadzonych prac drzewa przeznaczone do zachowania były praktycznie pozbawione ochrony. Tuż przy ich pniach były prowadzone roboty ziemne, pracował ciężki sprzęt, pojawiały się głębokie wykopy, korzeniami nikt się nie przejmował, czego robić absolutnie nie wolno.
Na czym polega rewitalizacja na śmierć?
- Kiedy prowadzę zajęcia, czy to z architektami, czy z przedszkolakami, zaczynamy od korzeni. Wyobrażenia na temat systemu korzeniowego drzew są bardzo różne. Przeważnie, gdy proszę o jego narysowanie, dostaję obrazki, na których korzenie są odbiciem korony. Tymczasem w mieście system korzeniowy drzew jest na ogół bardzo płytki i szeroki. Przy okazji robót ziemnych czy chociażby podczas układania chodnika niezmiernie łatwo go uszkodzić. Jeżeli uszkodzenia będą zbyt duże, drzewo obumrze albo się przewróci. To są te wszystkie sytuacje, gdy na przykład jakiś samorząd przeprowadził gdzieś w sposób nieprawidłowy rewitalizację parku, a po pięciu, sześciu latach drzewa w tym parku zaczynają umierać. Ja to nazywam rewitalizowaniem parku na śmierć - tłumaczyła kiedyś na naszych łamach dr hab. Marzena Suchocka, architekt krajobrazu, wykładowca w Katedrze Architektury Krajobrazu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, a także kierownik Zespołu Badań i Analiz Stanu Zdrowotnego Zadrzewień na Terenach Zurbanizowanych w Instytucie Gospodarki Przestrzennej i Mieszkalnictwa.
Marzena Suchocka jest również przewodniczącą sekcji Drzew Miejskich Polskiego Towarzystwa Dendrologicznego. Funkcji i tytułów wiele, ale też, jeśli chodzi o drzewa w mieście i opiekę nad nimi, dr hab. Marzena Suchocka jest jedną z najbardziej cenionych ekspertek w kraju. Przypominamy o tym, ponieważ w prowadzonej od lat dyskusji na temat kondycji zieleni w Toruniu wielokrotnie okazuje się, że władze miasta czy przedstawiciele Miejskiego Zakładu Komunikacji, wiedzą lepiej. Przypomnijmy, że z odpowiedzi jaką otrzymaliśmy niedawno z Urzędu Miasta w sprawie lip przy al. Jana Pawła II wynika jasno, iż drzewa te już wcześniej były w złym stanie, w związku z czym trudno po sześciu latach domagać się od wykonawcy odszkodowania.
Co się dzieje z pomnikiem przyrody przy alei Jana Pawła II?
Tymczasem lipy nie są jedynymi ofiarami przebudowy placu Rapackiego. Przy al. Jana Pawła II, ale bliżej Jordanek, umiera właśnie, a raczej już umarł, pomnik przyrody. O złym stanie pomnikowego kasztanowca pisaliśmy już rok temu. Wtedy z Urzędu Miasta otrzymaliśmy potwierdzenie, że drzewo jest chore. Jeszcze rok wcześniej, czyli w 2023 roku posiadało w całym okresie wegetacyjnym kompletne ulistnienie, wiosną roku 2024 wypuściło pąki, ale później większość liści straciło. Rok temu latem jakieś liście jednak na nim były, teraz nie ma ich w ogóle.
- Jak informuje Wydział Środowiska i Ekologii UMT, kasztanowiec jest pod stałą obserwacją - zapewnia Marcin Centkowski, rzecznik prezydenta Pawła Gulewskiego.
Dobrze, że przynajmniej nie umiera w samotności. Dodajmy jeszcze, że przy okazji przebudowy placu Rapackiego tuż obok umierającego pomnika przyrody zostały zbudowane alejki. Poza tym plac budowy był wtedy zorganizowany w taki sposób, że dostało się nawet drzewom rosnącym teoretycznie poza jego granicami. Pod pomnikami przyrody przy ul. Chopina parkowały przecież koparki, ktoś nawet wyciął kilka gałęzi, które w tym przeszkadzały.