Toruń: Zbrodnia w parku Glazja. Co mówi obrońca Wenezuelczyka?
19-letni Yomeykert Yosua R.- S. podejrzany jest o zabójstwo Klaudii K. w parku Glazja w Toruniu i grozi mu dożywocie. Prokuratura zarzuca mu dokonanie zbrodni ze szczególnym okrucieństwem, z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, w celu zaspokojenia popędu płciowego. Napastnik zadał 24-letniej kobiecie kilkadziesiąt ciosów nożem, w wyniku których zmarła 27 czerwca w szpitalu - ustalono.
Do zbrodni doszło w nocy z 11 na 12 czerwca. Szybko ujęty Wenezuelczyk od tego czasu jest w areszcie. Zgodnie z polskim prawem, jak każdy, ma prawo do obrony. "Nowości" jako pierwsze dotarły do jego adwokata.
Matka do dziś nie wnioskowała nawet o rozmowę telefoniczną z synem
Decyzją Sądu Rejonowego w Toruniu obrońcą z urzędu młodego obcokrajowca został adwokat Mateusz Chudziak. To doświadczony toruński prawnik. Zna też język hiszpański, co może okazać się pomocne w jego kontaktach z klientem. Do tzw. czynności procesowych bowiem Wenezuelczykowi zapewniono tłumacza tego języka, ale pozostaje jeszcze sfera zwykłych kontaktów: obrońca - podejrzany.
Swoją rolę adwokat Mateusz Chudziak przyjął z pełnym profesjonalizmem.
- Sąd mi ją wyznaczył i będę się z niej wywiązywał do prawomocnego wyroku - mówi "Nowościom". Dodając, że w przypadku adwokatów nie ma czegoś takiego jak klauzula sumienia u lekarzy. Sąd wyznacza adwokata na obrońcę z urzędu i ten po prostu musi się z tej roli wywiązać, niezależnie od swoich poglądów itp. - Odmowa byłaby możliwa tylko z uwagi na jakieś wyjątkowe okoliczności.
Od samego początku Yomeykert R.-S. nie przyznaje się do winy i odmawia składania wyjaśnień. Tak było w prokuraturze w czerwcu i na posiedzeniu aresztowym w sądzie.
- Podejrzany za pośrednictwem tłumacza oznajmił, że nie przyznaje się do postawionego zarzutu i nie chce składać wyjaśnień. Na pytania odpowiadał kiwając głową: twierdząco lub przecząco - przekazuje nam Katarzyna Malinowska, wiceprezes Sądu Rejonowego w Toruniu.
Po zgonie Klaudii K. prokuratura rozszerzyła Wenezulczykowi zarzuty. Stało się to 16 lipca. Ponownie odmówił złożenia jakichkolwiek wyjaśnień.
- Mój klient korzysta ze swojego prawa do milczenia - mówi adwokat Mateusz Chudziak.
Jako tymczasowo aresztowany Yomeykert R.-S. ma takie same prawa, jak wszyscy inni osadzeni. Formalnie także do kontaktów z bliskimi. Pod warunkiem, oczywiście, że prokuratura wyraziłaby zgodę na widzenie czy rozmowę telefoniczną.
Tyle że od półtora miesiąca nikt z bliskich o to nie wnosi.
- Nie było dotąd takich próśb, choćby o rozmowę telefoniczną, nawet ze strony matki mojego klienta - przekazuje adwokat Mateusz Chudziak.
Tu przypomnijmy, że Wenezuelczyk przebywał w Polsce od lutego obecnego roku. Wjechał na wizie turystycznej, legalnie. Po 90 dniach jednak nie przedłużył prawa pobytu i stał się on nielegalny. W Toruniu mieszkał u swojej matki. Nie uczył się, nie pracował. Tego, czy po zbrodni Wenezuelka została w Toruniu, nie wiemy.
Komu groził w kwietniu nożem Wenezuelczyk i kiedy to zgłoszono?
16 lipca prokuratura zmodyfikowała zarzuty wobec 19-latka nie tylko o dokonanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i motywacji zasługującej na szczególne potępienie, ale i dodając zarzut gróźb karalnych pod adresem pewnego mężczyzny.
Do tej sytuacji miało dojść dwa miesiące przed zbrodnią w parku - w nocy z 11 na 12 kwietnia. Wenezuelczyk miał wtedy w mieszkaniu pana P.G wymachiwać w jego kierunku nożem, a następnie - już przed domem - pokazywać mężczyźnie gest podcinania gardła.
O tym, że takie właśnie groźby (pod adresem sąsiada matki Wenezuelczyka) miały miejsce, donosili wcześniej m.in. prawicowi aktywiści w mediach społecznościowych. Niektórzy próbowali fakty zweryfikować w Komendzie Miejskiej Policji w Toruniu. Ta jednak zaprzeczyła, by taką sprawą się zajmowała.
Kiedy zatem te groźby zostały przez pokrzywdzonego zgłoszone organom ścigania? Czy i jak się nimi zajmowano? Prokurator Andrzej Kukawski nie udzielił nam jasnej odpowiedzi na to pytanie. Przekazał jedynie, że "Zeznania z treściami, które oceniono jako podstawę do zarzutu z art. 190 par. 1 Kodeksu karnego, P.G. złożył 12 czerwca 2025 roku", a więc tuż po zbrodni w parku. Na pozostałe pytania "Nowości" w sprawie tych gróźb rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu nie odpowiedział.
- Z uwagi na dobro prowadzonego śledztwa - wyjaśnił.
Jaki będzie proces? Obrońca: "Żadnych sygnałów o ekstradycji nie ma"
19-letniemu Wenezuelczykowi w świetle polskiego prawa grozi kara dożywotniego więzienia. Wszystko jak na razie wskazuje na to, że sądzony będzie przed polskim sądem i tutaj też będzie odbywał karę. Jak przekazuje "Nowościom" jego obrońca, jak dotąd nie było żadnych sygnałów o ewentualnej ekstradycji.
Wiadomo, że sprawa traktowana jest ze szczególną uwagą. Celem jest sprawiedliwy proces i kara. Rodzina zamordowanej Klaudii K. też już korzysta z usług prawnika, ma swojego pełnomocnika. Prokuratura natomiast kontynuuje śledztwo. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, skierowanie aktu oskarżenia do sądu jeszcze w obecnym roku jest realne.
W sprawie od początku jest spory materiał dowodowy, na czele z zeznaniami pana Błażeja, mieszkańca okolicy parku Glazja, który ruszył w nocy Klaudii K. na pomoc i spłoszył napastnika. Dowodów jest jednak więcej, co już w czerwcu dostrzegł Sąd Rejonowy w Toruniu, decydując o tymczasowym aresztowaniu 19-latka.
- Zebrany materiał dowodowy w postaci oględzin miejsca zdarzenia wraz z materiałem fotograficznym, protokół oględzin osoby podejrzanego, dokumentacja medyczna pokrzywdzonej, oraz zeznania świadków, a także zabezpieczone nagrania z kamer monitoringu wskazują istotnie na wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu czynu, zagrożonego surową karą - przekazuje "Nowościom" Katarzyna Malinowska, wiceprezes Sądu Rejonowego w Toruniu.
WAŻNE. Ekstradycja możliwa do odbycia kary
Art. 610 Kodeksu postępowania karnego umożliwia Ministerstwu Sprawiedliwości wystąpienie z wnioskiem do organów kraju, którego obywatelem jest skazany "o przejęcie go w celu odbycia kary lub wykonania innego środka karnego, który został orzeczony przez sąd".
W tym przypadku wniosek trafiłby do władz Wenezueli. Od wzajemnych relacji między państwami zależałoby zatem w przyszłości ewentualne przekazanie 19-latka Wenezueli - do odbycia kary.