Trafiają do domu bez planu dalszego leczenia i rehabilitacji. Tak wygląda rzeczywistość wielu chorych po udarze mózgu
W tym artykule:
Pomoc, która kończy się za wcześnie. Jak wygląda rzeczywistość wielu chorych po udarze mózgu?
Udar mózgu to nie tylko dramat osoby chorej, ale również ogromne wyzwanie dla jej bliskich. Dla wielu rodzin oznacza on nagłą zmianę całego dotychczasowego życia i konieczność odnalezienia się w nowej, trudnej rzeczywistości. Po wypisie ze szpitala pacjenci i ich opiekunowie często zostają bez realnego wsparcia.
Rafał Maserak KOMENTUJE przemowę Kaczorowskiej. "Tutaj liczy się też SYMPATIA WIDZÓW" (WIDEO)
Dostęp do rehabilitacji, specjalistycznej opieki czy pomocy w codziennym funkcjonowaniu jest w Polsce poważnie ograniczony. Mimo że leczenie w ostrej fazie choroby stoi na wysokim poziomie, brakuje skutecznego systemu kontynuacji terapii i koordynacji dalszej opieki. W efekcie nasz kraj nadal znajduje się wśród państw o najwyższym wskaźniku śmiertelności poudarowej w Europie.
- W Polsce potrafimy ratować życie w ostrej fazie udaru. Problem zaczyna się w chwili wypisu. Pacjent trafia do domu bez planu dalszego leczenia i rehabilitacji, a to właśnie pierwsze tygodnie decydują o odzyskaniu sprawności. - podkreśla dr n. med. Włodzimierz Dłużyński, neurolog, prezes zarządu Fundacji Udaru Mózgu.
Dane międzynarodowe pokazują skalę problemu. Według OECD w Polsce około 12,1 proc. pacjentów umiera w ciągu 30 dni od udaru niedokrwiennego - to znacznie więcej niż średnia dla krajów OECD, wynosząca 8 proc.
Tylu pacjentów żyje z następstwami udaru w Polsce
Raport Fundacji Udaru Mózgu z 2024 roku wskazuje, że z następstwami udaru żyje w Polsce ponad 200 tys. osób. To liczba porównywalna z populacją całej Gdyni. Chorzy i ich rodziny każdego dnia mierzą się z konsekwencjami choroby i zbyt słabym wsparciem systemowym.
Szczególnie trudna jest sytuacja pacjentów w cięższym stanie neurologicznym, którzy potrzebują intensywnej opieki, np. osób z rurką tracheostomijną lub karmionych przez PEG.
Wiele placówek rehabilitacyjnych odmawia przyjęcia takich pacjentów, co w praktyce oznacza przerwanie dalszego leczenia. W krajach o niższej śmiertelności i niepełnosprawności poudarowej, np. w Niemczech, Estonii czy państwach skandynawskich - standardem jest opieka prowadzona przez koordynatora lub nawigatora udarowego, który integruje leczenie medyczne, rehabilitację i wsparcie społeczne w jedną spójną ścieżkę.
- Rehabilitacja zaczęta późno to rehabilitacja straconej szansy. W krajach osiągających lepsze wyniki pacjent prowadzony jest od momentu opuszczenia oddziału udarowego aż do powrotu do życia społecznego. W Polsce brak koordynacji sprawia, że wielu chorych po prostu wypada z systemu. - przyznaje prof. Iwona Sarzyńska-Długosz, neurolog, specjalistka rehabilitacji medycznej.
Z trudnościami systemowymi zmagają się także rodziny pacjentów po udarze
Z raportu Fundacji Udaru Mózgu z 2024 roku wynika, że jedynie 22,4 proc. pacjentów rozpoczyna rehabilitację w ciągu dwóch tygodni od wypisu ze szpitala. W niektórych regionach odsetek ten nie przekracza 15 proc. co pokazuje, że szanse na szybki powrót do sprawności w dużej mierze zależą od miejsca zamieszkania.
Trudności systemowe dotykają również rodzin pacjentów, które po udarze często muszą samodzielnie organizować dalsze leczenie i opiekę. Bliscy chorych rezygnują z pracy, ponoszą koszty rehabilitacji i opieki, a mimo to nie mogą liczyć na odpowiednie wsparcie ze strony państwa.
- Rodziny zostają z tym problemem same. To nie tylko luka organizacyjna, ale również dramat społeczny. Opiekunowie tracą pracę, oszczędności i poczucie bezpieczeństwa. Państwo powinno wspierać, a nie przerzucać odpowiedzialność na indywidualne barki. - podkreśla Adam Siger, wiceprezes Fundacji Udaru Mózgu.
Źródło: Fundacja udaru mózgu