"Triumf serca". Filmowy głos nadziei
Cela śmierci, pyton i szczury
Twórcy i aktorzy podkreślają, że „Triumf serca” to nie tylko rekonstrukcja wydarzeń sprzed prawie 85 lat, lecz także poruszające przesłanie dla tych, którzy dziś zmagają się z samotnością i utratą sensu życia. Marcin Kwaśny, odtwórca roli o. Kolbego, mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim-Vatican News, że scenariusz zaczyna się w miejscu, w którym większość dotychczasowych filmów o polskim świętym się kończy – w bunkrze głodowym Auschwitz.
„Zagranie 14 dni umierania razem z 9 innymi ludźmi w ciasnej, zimnej, wilgotnej celi to było naprawdę duże wyzwanie. Jak czytałem opisy tych najgorszych mąk, to było tak, że ludzie skazani na tę śmierć głodową dużo złorzeczyli, klęli, były skowyty. I tak też było tutaj na początku, ale potem, dzięki obecności o. Kolbego to się zmieniło i pod koniec było słychać śpiewy maryjne, modlitwy. Co jest oznaką, że jednak Kolbe przyczynił się do tego, żeby wlać w tych ludzi jakąś nadzieję” – podkreśla aktor.
Marcin Kwaśny wspomina także trudne sceny z udziałem żywego pytona i szczurów, ale podkreśla, że najważniejsze było wejście w duchowość postaci. „Oddał życie za drugiego człowieka, ale oprócz tego był powołany, żeby być z tym ludźmi, żeby pomóc im w tym umieraniu” – zauważa odtwórca głównej roli.
O. Kolbe jako ikona polskiego ducha
Reżyser Anthony D’Ambrosio mówi Radiu Watykańskiem-Vatican News, że historia św. Maksymiliana jest dziś wyjątkowo aktualna. „Ojciec Kolbe w wielu aspektach jest ikoną polskiego ducha – odwagi, solidarności i nadziei w obliczu cierpienia. Żyjemy w cichym kryzysie nadziei. To nie jest tak widoczne jak Holokaust, ale jest realne: jesteśmy najbardziej zestresowanym, lękowym i najsilniej zmedykalizowanym pokoleniem. Polacy mają światu coś do zaoferowania – wasza historia i bohaterowie mogą stać się światłem dla innych” – przekonuje twórca.
Dla Anthony’ego D’Ambrosio praca nad filmem była owocem osobistej walki. Przez lata zmagał się z wyniszczającą chorobą neurologiczną, która niemal całkowicie pozbawiła go snu Przełomem było przypadkowe spotkanie z historią o. Kolbego. Pisanie scenariusza stało się dla D’Ambrosio modlitwą i terapią. „Ten film ma być dla tych, którzy nie widzą sensu i czują się samotni” – dodaje reżyser.
Między miłością a nienawiścią
Radosław Pazura, wcielający się w rolę jednego z esesmanów, mówi, że w tej historii wyraźnie widać, iż każdy człowiek ma wybór. „To wybór między miłością a nienawiścią. Największym zagrożeniem są ideologie, które odciągają nas od rzeczy najważniejszych i prawdziwych. Oddalając się od serca, które jest drogą do prawdy, ulegamy iluzjom” – zaznacza aktor. Radosław Pazura dodaje, że przesłanie św. o. Kolbego jest uniwersalne. „W celi śmierci pokazywał skąd czerpać nadzieję w sytuacjach ostatecznych. Ona może narodzić się tylko z miłości” – podkreśla.
Światło z Auschwitz
„Triumf serca” to nie tylko film o męczeństwie, ale też apel o dobro, wiarę i człowieczeństwo. „To jest w wielu aspektach bardzo trudny film do oglądania, ale obiecuję, że pozostawia w widzu niewiarygodne poczucie lekkości, radości, nadziei i pragnienia nieba” – podsumowuje D’Ambrosio. Premiera kinowa „Triumfu serca” zaplanowana jest na 12 września.