W Katowicach powstał Instytutu Sztucznej Inteligencji i Cyberbezpieczeństwa – Łukasiewicz–AI
Katowice. Z lampy naftowej do cyfrowej rewolucji. Instytut zmienia nazwę i kurs: „Nie chcemy być tylko dla Śląska”
Nowa nazwa, nowa era. 3 lipca, oficjalnie wystartował Instytut Sztucznej Inteligencji i Cyberbezpieczeństwa – Łukasiewicz–AI. W Katowicach padły ambitne deklaracje, ale i chłodne refleksje nad przyszłością sztucznej inteligencji.
– Nie możemy od niej uciekać, tak jak nie uciekamy od elektryczności – mówi dyrektor Jan Kozak.
Śląsk stawia na AI, ale… bez regionalizacji
W miejscu, gdzie kiedyś szlifowano technologie dla przemysłu ciężkiego, dziś startuje ośrodek, który chce przyciągać startupy, naukowców i biznes. Instytut Technik Innowacyjnych zyskał nową tożsamość – Łukasiewicz–AI – i jasną wizję rozwoju. Ale dyrektor Jan Kozak unika prostych porównań.
– Oczywiście, że chciałbym, by Śląsk był doliną krzemową sztucznej inteligencji w Polsce. Ale nie odważyłbym się tak tego nazwać. I chyba nie chcę tego regionalizować. Potrzebujemy w Polsce dywersyfikacji – wielu ośrodków rozwijających AI, a nie tylko jednego centrum – mówi Kozak.
Choć Śląsk może dziś realnie konkurować z największymi ośrodkami nowoczesnych technologii w Polsce, Kozak zachowuje dystans wobec modnych etykiet.
– Nie chcę, byśmy byli postrzegani jako instytut tylko dla regionu. Nasze ambicje są szersze – dodaje.
Nowe centrum przyciągnie inwestorów i miejsca pracy
Instytut nie zamyka się w granicach Katowic. Planuje ekspansję – również do Chorzowa – oraz rozbudowę zespołów badawczych i współpracy z przemysłem. Kozak nie ma wątpliwości, że to przyciągnie inwestorów.
– Wokół ośrodków naukowych, badawczych, uczelni zwykle koncentruje się biznes. Powstają nowe rozwiązania, również praktyczne. I jestem przekonany, że podobnie będzie u nas – wokół Instytutu pojawią się kolejne miejsca pracy. To będzie pozytywny efekt uboczny naszej działalności – podkreśla.
Czy można uciec przed sztuczną inteligencją? Kozak: To jakbyśmy chcieli uciec od elektryczności
Dyskusja o rozwoju AI nie może dziś pomijać pytania o granice. Czy można jeszcze zawrócić? Zdaniem Kozaka – nie ma takiej możliwości. Ani sensu.
– Czy chcemy dziś uciekać od samochodów elektrycznych, by uniknąć spalin? Czy rezygnujemy z elektryczności albo z ubrań, które nosimy? To byłoby dokładnie takie samo podejście. Nie ma sensu uciekać od narzędzi, które poprawiają nam jakość życia – mówi.
Zwraca uwagę, że sztuczna inteligencja – jak każda technologia – ma zarówno jasne, jak i ciemne strony. Ale z negatywnymi skutkami trzeba nauczyć się żyć i je kontrolować.
– Wiemy, że AI może być wykorzystywana nieetycznie – jak w przypadku deepfake’ów. Ale przecież gdyby nie istniały media, nie byłoby też możliwości ich tworzenia. Czy to znaczy, że mamy zrezygnować z telewizji i radia? To analogiczny tok rozumowania – zaznacza.
Entuzjazm bez złudzeń. 20 lat doświadczenia i zimna głowa
– Jestem entuzjastą, ale takim, który wie, jak działa sztuczna inteligencja – bo zajmuję się tym od ponad 20 lat – mówi Kozak. – To doświadczenie pozwala mi dostrzegać nie tylko ogromne możliwości, ale też ograniczenia – jak brak losowości czy pełnej doskonałości AI. Ale to nie znaczy, że powinniśmy z niej rezygnować, skoro może nam realnie pomóc, na przykład w tworzeniu dokumentacji medycznej i usprawnieniu pracy lekarzy – dodaje.
Łukasiewicz–AI: laboratoria, awatary i książki bez barier
Podczas wydarzenia zaprezentowano m.in. awatara języka migowego wspierającego osoby głuche, cyfrową książkę dostępną dla osób z niepełnosprawnościami, a także systemy mobilnych technologii i transportu. Instytut pokazał, że nie ogranicza się do abstrakcyjnych badań – celuje w rozwiązania, które realnie pomagają ludziom.
Zmiana nazwy to tylko początek nowego etapu. Katowice chcą być miejscem, gdzie innowacje spotykają się z praktyką, a nauka z biznesem. I choć Kozak nie mówi tego głośno, Śląsk właśnie staje się nowym, cyfrowym centrum Polski – niezależnie od tego, jak to nazwiemy.