W Kielcach upamiętniono żydowskie dzieci zamordowane przez Niemców. Od tej wielkiej tragedii mijają 82 lata
W piątek, 23 maja, na cmentarzu żydowskim w Kielcach upamiętniono żydowskie dzieci zamordowane przez Niemców 82 lata temu. W obchodach udział wzięli uczniowie kieleckich szkół, przedstawiciele władz samorządowych i Wyznaniowej Gminy Żydowskiej w Katowicach. Od kilku lat przyjął się poruszający zwyczaj, że odwiedzająca cmentarz młodzież kładzie na mogile dzieci zabawki.
W Kielcach upamiętniono żydowskie dzieci zamordowane przez Niemców
Stowarzyszenie imienia Jana Karskiego jak co roku zaprosiło na uroczystość upamiętniającą 45. dzieci żydowskich zamordowanych przez Niemców 82 lat temu. Wydarzenie zawsze jest bardzo wzruszające. - To jest moment ciszy i zadumy. To, co jest dla mnie bardzo ważne, to liczna obecność młodzieży. To oni w przyszłości będą strażnikami tej pamięci - mówiła Małgorzata Kowalewska, prezeska Stowarzyszenia imienia Jana Karskiego.
Na mogile dzieci kładziono zabawki oraz kamyki. Zapalono też znicze. - Kładzenie kamyków na grobie to żydowska tradycja. W ramach upamiętnienia każdego roku staramy się także, by z grupą młodzieży wykonywać przeznaczone do tego zabawki. Dzieje się to dzięki uprzejmości Przystani dla Sztuki - dodała pani prezes.
Nie zabrakło wspólnej modlitwy w języku żydowskim oraz polskim. Odczytano też nazwiska dzieci zamordowanych.
Mordu na dzieciach żydowskich Niemcy dokonali niecały rok po zagładzie getta kieleckiego, po którym w Kielcach została jedynie garstka Żydów, którą wykorzystywano do pracy w obozach porządkowania terenu po getcie.
23 maja 1943 na placu apelowym obozu odebrano dzieci rodzicom i zamknięto razem w drewnianym baraku. 45 dzieci, z których najstarsze miało 13 lat, a najmłodsze 15 miesięcy, Niemcy wywieźli na cmentarz żydowski i tam rozstrzelali. Uratowało się jedynie kilkoro, które ukryły się na strychu baraku.
Wśród nich był Stefan Zabłocki , który tak po latach wspominał ten dzień: ”Ustawiono nas wszystkich na placu znajdującym się na terenie obozu. To było pomiędzy ulicami Stolarską i Jasną. Na tym placu stali wszyscy dorośli i dzieci. Byli tam też moi rodzice. Nagle ktoś chwycił mnie za kark i zaciągnął do takiego małego, starego, niskiego domku.. Potem usłyszeliśmy jak dzieci płakały i krzyczały, a dorośli więźniowie maszerowali do nowych obozów, na koniec do naszych uszu dobiegł ryk silników samochodowych. Dzieci wywieziono na cmentarz i tam zabito.”