W trakcie pożaru kot uciekł z płonącego mieszkania w Ząbkach. Strażacy: „Postawiliśmy sobie za punkt honoru odnalezienie tego kota”
Podczas działań ratowniczych strażacy zadbali także o zwierzęta – wynieśli psy, świnki morskie i inne pupile. Po zakończeniu akcji jeden z mieszkańców zwrócił się o pomoc w odnalezieniu zaginionego kota, który prawdopodobnie pozostał na poddaszu. Ochotnicy z OSP Ząbki potraktowali to jako osobiste wyzwanie i w niedzielę, po trzech próbach, udało im się odłowić kota i przekazać właścicielowi.
Z relacji strażaków wynikało, że kot był bardzo zwinny i początkowo trudny do schwytania. Dopiero wytrwałość i wsparcie druhny z OSP Kobyłka przełamały opór zwierzęcia – kot został bezpiecznie umieszczony w transporterze i przekazany właścicielowi, co wywołało wzruszającą reakcję.
„Musimy się z Wami podzielić tą historią, bo totalnie skradła nasze serca.
Już podczas akcji ratowniczo-gaśniczej strażacy wynosili nie tylko psy, ale i… świnki morskie oraz inne zwierzaki. Niestety – z kotami to już zupełnie inna liga. To sprytne, niezależne istoty, z którymi nie ma miękkiej gry.
Tylko dziś – na prośbę właścicieli – udało się odłowić dwa koty z górnych pięter. Ale jedna historia wyjątkowo nas poruszyła…
Przyszedł do nas bardzo zamyślony, zmartwiony pan. Powiedział, że jego kot nadal biega gdzieś po górze, a w domu wszyscy za nim bardzo tęsknią – zwłaszcza dziecko. Zaczęliśmy rozmawiać, słuchaliśmy, jak opowiada o tym, że pożar przekreślił ich plany urlopowe… I wtedy, patrząc na jego minę, słuchając tonu głosu – postawiliśmy sobie za punkt honoru odnalezienie tego kota. Po prostu musimy go znaleźć.
Przy pierwszej próbie – bingo, kot namierzony. Ale bandzior zwiał.
Druga próba – cisza, zniknął jak duch.
Ale my się tak łatwo nie poddajemy. Do trzech razy sztuka.
Do trzeciego podejścia dołączyła Natalia z OSP Kobyłka – specjalistka od spraw beznadziejnych i generalnie takich „nie do zrobienia”. Gdy zaoferowała pomoc – nie mieliśmy wątpliwości, że to będzie strzał w dziesiątkę.
I co? Udało się?
Oczywiście, że tak.
Natalia złapała uciekiniera już po kilku minutach, po tym jak zamknęła się z nim na balkonie i stoczyła z nim naprawdę srogą walkę – sam na sam. Kot nie zamierzał się poddać bez walki, ale i Natalia nie odpuszczała. Wyszła z niej zwycięsko – wynosząc go z balkonu jak trofeum.
Trzeba przyznać, że kot nie podzielał naszej radości – musiał zostać „przekonany” do współpracy przez naszego strażaka… dosiadem (niech żyją środki przymusu bezpośredniego w wersji na cztery łapy). Później został bezpiecznie zabezpieczony w transporterze.
Zadzwoniliśmy do właściciela, który wcześniej zapewniał, że pojawi się o każdej porze dnia i nocy. No i dotrzymał słowa – był w parę minut.
Nie obyło się bez łez wzruszenia i mocnych przytulasów przy przekazaniu kociaka.
Ta wdzięczność… to coś, co zostaje w nas na długo. To właśnie takie momenty dają nam siłę i przypominają, dlaczego robimy to, co robimy.
Mamy nadzieję, że ten turbo kot nie ma nam za złe, że turbo Natalia była jednak sprytniejsza I że już teraz mruczy bezpiecznie tam, gdzie jego miejsce – przy swojej rodzinie.
A my tylko dodamy na koniec jedno: współpraca między jednostkami straży pożarnej potrafi zdziałać cuda” – poinformowali strażacy z OSP Ząbki.
Artykuł W trakcie pożaru kto uciekł z płonącego mieszkania w Ząbkach. Strażacy: „Postawiliśmy sobie za punkt honoru odnalezienie tego kota” pochodzi z serwisu Miejski Reporter - wydarzenia Warszawa.