Walka między kibicami Polonii i Zawiszy w Bydgoszczy. Były kominiarki i krew, ale zgłoszenia nie było
Grupka nastoletnich chłopców stała na placu między ul. Sucharskiego a Fieldorfa Nila na osiedlu Bohaterów w bydgoskim Fordonie. Był miniony poniedziałek, 19 maja, około godz. 19.00. Podbiegło do nich paru chłopaków albo mężczyzn. Z postury wyglądali na dorosłych. Ich twarzy nie było widać, ponieważ założyli kominiarki.
Atak pseudokibiców
- Ci w kominiarkach zaczęli bić tych stojących - mówi starsza mieszkanka jednego z okolicznych bloków. - Po chwili jeden z zaatakowanych miał podarte spodnie i był potłuczony dość mocno. Krwawił, a krew kapała mu z nosa i buzi. Jego kolega przyjął mniej ciosów, ale to przecież żadne pocieszenie.
Akurat przechodziła kobieta. Krzyknęła, że zadzwoni na policję. Sprawcy się spłoszyli. Nieoficjalnie wiadomo, że napastnikami byli pseudokibice Zawiszy, a ranni sympatyzują z Polonią. Tak mówią ludzie z okolicy, a kojarzą młodzieńców chociażby po szalikach, na jakich widać znaki rozpoznawcze jednego i drugiego klubu sportowego w naszym mieście.
Nasza rozmówczyni dodaje: - Rodzice poszkodowanych chłopaków chcieli zgłosić pobicie, ale zrezygnowali. Ich synowie boją się, iż będzie jeszcze gorzej, więc poprosili dorosłych, żeby nie powiadamiali policji. Przecież ci chłopcy nie dostaną policyjnej ochrony, a agresorzy pewnie zemściliby się chociażby wtedy, gdyby taki młodzik sam wracał do domu.
Brak zgłoszenia na policji
- Nie otrzymaliśmy zgłoszenia, odnośnie zajścia w Fordonie - mówi nam st. sierż. Jakub Skrzypek z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.
Podobne przypadki pobić jednak się zdarzają. - Zawodnik, grający w Zawiszy, wybrał się na mecz żużlowy na Polonii. Siedział na trybunach dla publiczności, gdy dostrzegli go pseudokibice Zawiszy i go zaczęli szarpać, popychać i kopać - wspomina bydgoszczanin. - Wybili mu trzy zęby. Cud, że poszkodowany nie trafił do szpitala. Krzyczał do nich, że przecież on jest z Zawiszy. Nie uwierzyli mu.
W tym wypadku znowu ani ranny, ani jego rodzice nie powiadomili służb - znowu ze strachu. Pojawiają się komentarze. - Jak policja ma interweniować, skoro nie dostaje sygnałów od obywateli? - pytają jedni.
Drudzy od razu im odpowiadają: - Ten, kto doniesie na sprawców, nigdy nie wie, kiedy napastnicy na nim się zemszczą, a to, że tak zrobią, jest prawie pewne.