Warszawa: Kolumbijczyk stoi za dwoma podpaleniami na terenie woj. mazowieckiego. Działał na zlecenie rosyjskiego wywiadu
Kolumbijczyk odpowiedzialny za podpalenia
We wtorek (29 lipca) Jacek Dobrzyński poinformował na platformie X, że śledztwem zajmuje się Delegatura ABW w Radomiu. Dotyczy ono podpalenia dwóch składów budowlanych w woj. mazowieckim.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poinformowała, że Kolumbijczykowi postawiono zarzuty działania na rzecz obcego wywiadu przeciw Rzeczpospolitej Polskiej i dopuszczenie się przestępstw o charakterze terrorystycznym.
- Podejrzany otrzymywał od mocodawcy szczegółowe instrukcje dotyczące celu ataku oraz sposobu jego przeprowadzenia, w tym wykonania butelki zapalającej (tzw. koktajlu Mołotowa), a także użycia określonego środka transportu - czytamy w komunikacie ABW.
Według ABW, rosyjskie służby przy wykorzystaniu komunikatora Telegram miały systemowo i na dużą skalę werbować osoby pochodzenia latynoamerykańskiego, z doświadczeniem wojskowym, do prowadzenia rozpoznania wskazanych im lokalizacji, a następnie podpalania wytypowanych obiektów oraz dokumentowania zniszczeń. Zdjęcia i nagrania były następnie wykorzystywane przez rosyjskojęzyczne media w celach dezinformacyjno-propagandowych.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego dodała, że inspirowanie przez rosyjskie służby specjalne obywateli krajów Ameryki Południowej, przyjeżdżających do krajów UE w ramach ruchu bezwizowego, do popełniania przestępstw opierało się na motywacji uzyskania łatwego i szybkiego zarobku.
Agencja podała również, że Kolumbijczyk w czerwcu 2025 r. został skazany przez czeski sąd na 8 lat więzienia za podpalenie zajezdni autobusowej w Pradze i planowanie podłożenia ognia w galerii handlowej. Mężczyzna przyznał się do winy. Według oświadczenia premiera Czech w sprawę zaangażowane były służby specjalne Federacji Rosyjskiej.
Był instruowany, jak tworzyć materiały zapalne
Podczas wtorkowej konferencji, rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński poinformował, że 27-latek przybył do Polski w ramach otwartych granic dla Kolumbii: - Wylądował w Madrycie, później dostał się do Polski - wyjaśnił Dobrzyński.
Podkreślił, że mężczyzna był wcześniej instruowany i szkolony przez osobę powiązaną z rosyjskimi służbami wywiadowczymi i specjalnymi: - Uczyli go jak przygotowywać materiały zapalne, koktajle Mołotowa. Uczyli go, jak dokumentować te odpalenia - mówił Dobrzyński.
Przypomniał, że do pierwszego odpalenia doszło 23 maja ub. roku w Warszawie: - Został podpalony skład budowlany. Na szczęście nie było to duże zagrożenie. Nie był to duży pożar. Zadziałali szybko strażacy i to ugasili - zaznaczył Dobrzyński.
Tydzień później mężczyzna pojechał do Radomia i tam podpalił kolejny skład budowlany: - Też to odpowiednio dokumentował i przesyłał do rosyjskich mediów, które zamieszczały informacje na ten temat - wskazał rzecznik koordynatora służb specjalnych.
Zatrzymany przez czeskie służby
Dobrzyński podkreślił, że rosyjskie media dezinformowały wówczas, nie mówiąc, że zostały podpalone składy budowlane, tylko że zostało podpalone centrum logistyczne, gdzie był składowany sprzęt wojskowy, który miał iść na Ukrainę jako pomoc od Europy. Sprawę tej dezinformacji szczegółowo opisano tutaj.
- Tu jest bardzo ważna współpraca służb specjalnych, ale też wymiaru sprawiedliwości czterech krajów: Polski, Litwy, Rumunii i Czech. Mężczyzna z Polski pojechał do Czech, tam podpalił zajezdnię autobusową w Pradze, tam przygotowywał się do kolejnego podpalenia galerii handlowej. Został zatrzymany przez służby czeskie - wyjaśnił Dobrzyński.
Dodał, że oprócz aktów dywersji niesamowicie niebezpieczna jest stosowana przez rosyjskie służby dezinformacja: - Rosyjskie służby próbują zdezinformować, próbują skłócić Polaków z Polakami, próbują skłócić Polaków z Unią Europejską czy z państwami NATO - zaznaczył.