Warszawa: Królowa i jej świta. Grażyna Brodzińska zaczarowała publikę
W ramach srebrnego jubileuszu warszawskiego festiwalu Ogrody Muzyczne, który odbywa się w lipcu na dziedzińcu Zamku Królewskiego, mamy okazję słuchać i oglądać retransmisje spektakli operowych, recitale wybitnych instrumentalistów, czy też młodych wirtuozów muzyki klasycznej z Polski i zagranicy.
To także wieczory wypełnione muzyką pochodzącą ze ścieżek dźwiękowych znanych filmów oraz występy artystów, którzy z powodzeniem łączą wykonawstwo tzw. muzyki poważnej i rozrywkowej i pokazują, że piękne melodie i dobre interpretacje mogą poruszyć i zachwycić publiczność w każdym wieku.
Jedną z gwiazd tegorocznej edycji lubianego festiwalu wystąpiła Grażyna Brodzińska – artystka, której polskiej publiczności przedstawiać nie trzeba. Przywołajmy tu słowa niezapomnianego popularyzatora muzyki, Bogusława Kaczyńskiego: (…) Brodzińska zajmuje szczególną pozycję w powojennych dziejach polskiej operetki. Obdarzona barwną osobowością, urokiem osobistym, temperamentem scenicznym i niepowtarzalnym wdziękiem, śpiewa, tańczy i czaruje publiczność (…). Pojawienie się Brodzińskiej na scenie wywołuje dreszcz emocji, a potem burzę oklasków (…).
Gdy w ciepły letni wieczór 18 lipca 2025 roku śpiewaczka wkroczyła na scenę, powitana została takimi właśnie gromkimi brawami. I przez ponad dwie godziny odbyliśmy z nią podróż, w której towarzyszyły nam najpiękniejsze melodie świata, evergreeny, które wciąż przywołują najmilsze wspomnienia.
Brodzińska zaprezentowała się tak, jak przystało na pierwszą damę polskiej operetki: wyraziście, w kilku przykuwających oko, eleganckich kreacjach i w znakomitej formie wokalnej. Była pełna energii, czasem dowcipna, lekko filuterna. Oczarowała publiczność m.in. arią z „Księżniczki czardasza” Imre Kálmána (operetkowych szlagierów było w repertuarze koncertu zdecydowanie za mało!), przebojami z „My fair lady” i „Skrzypka na dachu”, a kulminacją koncertu była wzruszająca interpretacja polskiej wersji słynnego utworu „My way”. Wśród widzów pojawiało się i w przerwie, i po koncercie pytanie, dlaczego tak rzadko możemy oklaskiwać Brodzińską w stolicy, podziwiać jej kunszt i głos, który – mimo upływu lat – nic nie stracił ze swojej siły i blasku.
Na estradzie towarzyszyli gwieździe wieczoru: młody, obiecujący baryton Łukasz Kostka, charyzmatyczna Anna Sokołowska-Alabrudzińska oraz aktor, wokalista i osobowość telewizyjna, Kacper Kuszewski. Ten ostatni zachwycił słuchaczy m.in. świetnymi wykonaniami standardów polskiej i amerykańskiej piosenki: „New York, New York”, „Strangers in the Night”, czy „Lubię wracać tam, gdzie byłem”.
Wszystkim artystom towarzyszyła orkiestra pod batutą Mieczysława Smydy.
Owacje na stojąco, niezliczone bukiety kwiatów, entuzjazm publiczności i kolejka po autografy były chyba najsympatyczniejszą nagrodą dla wszystkich występujących tego wieczoru na scenie Ogrodów Muzycznych.
Grażyna Brodzińska i jej przyjaciele pożegnali się słynną od czasów olimpiady w Barcelonie piosenką „Amigos para siempre”. A my mogliśmy tylko żałować, że tak szybko minął ten magiczny wieczór z melodiami z całego świata, które oparły się upływającemu czasowi i potrafią wzruszać do dziś.