Wichura zrywała dachy i łamała drzewa. Najtrudniejsza sytuacja jest w powiecie łańcuckim
Mieszkańcy Głuchowa wciąż są w szoku po niszczycielskiej nawałnicy, która w poniedziałkowy wieczór przeszła przez ich miejscowość. W zaledwie kilka minut żywioł wyrządził spustoszenie, jakiego nikt się nie spodziewał.
- To trwało dosłownie kilka minut, a dach został wyrwany z domu jak kartka papieru. Blacha poleciała dwie posesje dalej. Gdyby tylko napotkała kogoś po drodze, mogłoby dojść do tragedii - opowiada z drżeniem w głosie Ryszard Małaszczuk z Głuchowa. - Bałem się wyjść na zewnątrz...
Woda wlewała się do środka
Rodzina próbuje uporządkować dom, wynosząc na zewnątrz wszystkie rzeczy, które zniszczyły woda i wiatr.
- Gdy zerwało dach, woda bezlitośnie wlewała się do środka, zalewając wszystko - meble, ubrania, sprzęty - opowiada Piotr Małaszczuk, syn pana Ryszarda. - W poniedziałek do późnych godzin nocnych walczyliśmy o zabezpieczenie dachu, ale szkody są ogromne.
Nawałnica łamała drzewa jak zapałki. Szczególnie ucierpiały te przy kościele. Zrywała linie energetyczne, niszczyła budynki i samochody, a pola niektóre rolników pokryły się strzępami połamanych roślin.
- Nie pamiętam wcześniej tak groźnej burzy - mówi jeden z mieszkańców, porządkujący połamane drzewa. - Nikt chyba nie spodziewał się, że nawałnica wyrządzi aż tyle szkód. Od wczesnych godzin porannych sprzątam podwórko, zwłaszcza połamane gałęzie, żeby nie spadły komuś na głowę.
Jedną z rodzin w Głuchowie ewakuowano, ponieważ z ich domu zerwany został dach, a do tego zawaliła się ściana. Widok był przerażający. Fragmenty blachy i warstwa izolacyjna leżały porozrzucane na sąsiednim podwórku, na ziemi i powieszone na drzewach.
Zastępca wójta gminy Łańcut, Agnieszka Szpytma, informuje, że skutki poniedziałkowej burzy są poważne i wciąż trwa szacowanie strat:
- Do tej pory odnotowaliśmy ponad 80 zgłoszeń od mieszkańców, jednak wiemy, że ta liczba będzie rosnąć, bo zgłoszenia cały czas napływają. Najbardziej ucierpiał Głuchów - tam odnotowaliśmy najwięcej uszkodzeń budynków mieszkalnych i gospodarczych. Drugą miejscowością, która mocno odczuła skutki nawałnicy, jest Sonina. Pojedyncze zgłoszenia mamy też z Rogóżna, Wysokiej i Kosiny - mówi zastępca wójta gminy Łańcut. - Najczęstsze szkody to zerwane dachy, połamane drzewa, uszkodzone garaże, a także zniszczone uprawy rolne. Niestety, jedna rodzina musiała zostać ewakuowana, ponieważ ich dom nie nadawał się do dalszego zamieszkania - dach został zerwany, a jedna ze ścian zawaliła się. Zapewniliśmy im tymczasowe zakwaterowanie.
I dodaje, że na miejscu pracuje sześć trzyosobowych zespołów złożonych z pracowników urzędu gminy, ośrodka pomocy społecznej oraz inspektora nadzoru budowlanego.
- Zespoły te oceniają rozmiar zniszczeń, co pozwoli nam na przygotowanie pełnej dokumentacji dla wojewody podkarpackiego i uruchomienie pomocy finansowej- wyjaśnia Agnieszka Szpytma. - Najpilniejszym zadaniem było zabezpieczenie uszkodzonych budynków. Dzięki błyskawicznej reakcji strażaków - zarówno z jednostek OSP, jak i PSP - większość obiektów udało się zabezpieczyć. Dziękujemy za ich ogromne zaangażowanie.
Zastępca wójta dodaje też, że w najbliższym czasie mogą wystąpić kolejne intensywne opady deszczu, dlatego szczególną uwagę skierowano na koryto Sawy - rzeki przepływającej przez gminę.
- W Głuchowie rzeka jest częściowo zablokowana przez powalone drzewa, dlatego działamy wspólnie z Wodami Polskimi i wykonawcą, by jak najszybciej udrożnić koryto - przekazuje Agnieszka Szpytma.
Sekretarz gminy Mariusz Pieniążek podkreślił, że dzięki szybkiej reakcji strażaków wiele budynków udało się zabezpieczyć jeszcze w nocy po burzy.
— Od późnych godzin popołudniowych do późnej nocy byliśmy w terenie razem z panią wójt. Wiele obiektów udało się zabezpieczyć dzięki szybkiej reakcji służb. Jesteśmy wdzięczni jednostkom Ochotniczej i Państwowej Straży Pożarnej za ogromne zaangażowanie i profesjonalizm. Trzeba podkreślić, że sytuacja jest dynamiczna — kiedy usuwane są powalone drzewa, mieszkańcy zgłaszają kolejne szkody, które wcześniej były niewidoczne - mówi Mariusz Pieniążek.
Sekretarz gminy Łańcut dodaje, że uruchomiono telefoniczne dyżury w urzędzie gminy, by na bieżąco zbierać zgłoszenia od mieszkańców. W przypadku osób, które wymagają natychmiastowej pomocy, gmina jest przygotowana na udzielenie wsparcia w formie zakwaterowania lub pomocy finansowej.
— Pracujemy również nad przygotowaniem wniosków o pomoc rządową do 8 tys. zł w ramach pomocy doraźnej. Dodatkowo, możliwe będą środki na remont lub odbudowę domów, nawet do 200 tys. zł — zaznacza Mariusz Pieniążek. — Warunkiem uzyskania takiej pomocy jest m.in. weryfikacja zgłoszenia.
W pierwszej kolejności wypłacane będą środki z polis, a dopiero w drugiej — pomoc z budżetu państwa.
Na miejscu zniszczeń jeszcze wczoraj pojawiła się wojewoda podkarpacki, Teresa Kubas-Hul. Osobiście zapoznała się ze skalą strat oraz rozmawiała z mieszkańcami i przedstawicielami władz gminy.
Burza zniszczyła zabytkowy park
- Wczorajsza burza bardzo dotkliwie doświadczyła nasz zabytkowy park, zwłaszcza jego część krajobrazową. Ucierpiały takie miejsca jak Aleja Bukowa, okolice Stawu oraz zameczku romantycznego. W wielu lokalizacjach doszło do powalenia drzew, pojawiły się też niebezpiecznie zwisające gałęzie nad głównymi traktami, a miejscami uszkodzone zostało ogrodzenie - opowiada Piotr Szopa, dyrektor Muzeum - Zamku w Łańcucie. - W trosce o bezpieczeństwo naszych gości zdecydowaliśmy o czasowym zamknięciu całego parku krajobrazowego oraz części głównych alei. Nasze służby niezwłocznie rozpoczęły działania porządkowe – jesteśmy już po wstępnym przeglądzie drzewostanu, a główne trakty prowadzące do zamku, wozowni i storczykarni zostały udrożnione.
Dyrektor dodaje, że pracuje w stałym kontakcie z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków.
- A naszym najwyższym priorytetem pozostaje zapewnienie bezpieczeństwa zwiedzającym. Prosimy o śledzenie oficjalnych komunikatów Muzeum – zarówno na stronie internetowej, jak i w mediach społecznościowych – i dostosowywanie się do zaleceń. Dziękuję za zrozumienie i wsparcie - dopowiada dyrektor.