Wrocław: Ta mijanka tramwajowa kosztowała 5 mln złotych. Nie działa
Mijanka minęła się z celem
Na skrzynki pocztowe motorniczowie MPK Wrocław przed weekendem dostali maile o następującej treści:
Rówieśnicy nie wybaczają inności. Czym jest presja dopasowania?
"Panie i Panowie Motorniczy,
Informuję, że od porannych wyjazdów w dniu 27.10.2025 do odwołania na odcinku torowiska pojedynczego wzdłuż ulicy Przyjaźni będziemy jeździć według starych zasad, sprzed przebudowy tego odcinka (czyli odcinek jednotorowy traktujemy jako jedną część od przystanku przyjaźni do samej pętli w dwóch kierunkach).
W kierunku pętli Klecina podczas przejazdu przy "mijance" nie będziemy wjeżdżać w prawo na nowo wybudowany odcinek toru, tylko jedziemy na wprost.
Przypominam, że na tor pojedynczy wjeżdżamy tylko, kiedy zezwoli nam na to sygnał na sygnalizatorze STT!!!"
Jak ustaliła Gazeta Wrocławska takiego maila wysłał m.in. kierownik zajezdni Ołbin.
Co na to MPK Wrocław?
- Dostrzegliśmy, że system sterowania sygnalizacją świetlną nie działa optymalnie, a w związku z tym poprosiliśmy wykonawcę, by napisał nowy program obsługujący sygnalizację. Tramwaje kursujące na Klecinę nie będą korzystały z nowego, 65 metrowego odcinka torów aż do całkowitego zakończenia inwestycji - mówi Marta Baluch z biura prasowego MPK Wrocław.
Ruch tramwajowy na ulicy Przyjaźni odbywa się bez przerwy. Do czasu wprowadzenia poprawek przez wykonawcę, obowiązuje wcześniejsza organizacja ruchu. Kiedy zakończy się naprawa systemu sterowania na tej mijance?
To kwestia kliku tygodni, co jest uzależnione od dostawy potrzebnych elementów. Poza tym, jak przekazuje MPK Wrocław, w momencie, gdy ruch pasażerski w tym miejscu odbywa się, priorytetem przewoźnika staje się jakość wykonania prac, a nie ich prędkie zakończenie.
- Po zakończeniu prac i odbiorach inwestycji, zaczniemy kursować z użyciem mijanki. Ponieważ ruch tramwajów na jednym torze odbywa się normalnie, a pasażerowie nie odczuli żadnych zmian w kursowaniu, nie było potrzeby wprowadzania dodatkowych komunikatów. Sytuacja dotyczy kwestii technicznych po stronie wykonawcy i nie wpływa na bieżącą obsługę przewozów - dodaje Marta Baluch.
Mijanka na przyjaźni to najnowsza inwestycja MPK Wrocław
Przed budową mijanki, na odcinku ulicy Przyjaźni: od al. Karkonoskiej do pętli "Klecina", tramwaje jeździły po jednym torze. Powodowało to niebezpieczne zdarzenia, regularnie zdarzało się, że pojazdy jechały naprzeciwko siebie "na czołówkę". Aby uniknąć kolizji, jeden z nich musiał cofać. MPK Wrocław tłumaczyło te przypadki awarią systemu sygnalizacji.
Tę sprawę często opisywaliśmy na łamach Gazety Wrocławskiej:
Sytuację miała rozwiązać mijanka, czyli fragment drugiego toru na ulicy Przyjaźni. Dzięki niej tramwaje mogłyby spokojnie mijać się na problematycznym odcinku. Budowa trwała od 12 lipca do 4 października. Po jej zakończeniu, MPK Wrocław zapewniało w mediach społecznościowych:
"Mijanka jest już gotowa i tramwaje linii 7 i 17 wracają na swoje trasy. Od teraz zamiast czekać na siebie na jednotorowym odcinku, będą mogły się swobodnie mijać w połowie drogi. To oznacza jedno: sprawniejszy i punktualniejszy dojazd na Klecinę. Za nami miesiące prac, dziesiątki ludzi zaangażowanych w budowę i testy techniczne, które potwierdziły, że wszystko działa bez zarzutu".
Jednak zaraz po jej otwarciu już były z nią problemy, bo 7 października o godzinie 7:00 i 9:00 doszło sytuacji, gdy tramwaje i tak "jechały na siebie".
- Nikt nas nie pytał o opinie podczas projektowania nowego rozwiązania. Po przebudowie jest jeszcze gorzej niż przed. Nie było dnia, żeby tramwaje nie jechały na "czołówkę" - mówią nam motorniczowie tramwajów.