Wrocław: wyrok w sprawie Władysława Frasyniuka odroczony
Władysław Frasyniuk stanął przed sądem za to, co powiedział w jednej z ogólnopolskich telewizji. Według prokuratury znieważył i pomówił funkcjonariuszy publicznych, konkretnie żołnierzy, którzy pomagali Straży Granicznej przy granicy polsko - białoruskiej latem 2021 roku. W czasie swojego wystąpienia w TVN powiedział, że:
"(...)to jest taka pusta demonstracja siły dla słabych ludzi. Szczerze powiedziawszy to jest pewnego rodzaju zagrożenie, mianowicie tłum tchórzy jest potwornie niebezpieczny, zadepcze każdego na swojej drodze. Więc patrzę też z niepokojem na tę arogancję, chamstwo, prostactwo. (...) Mam wrażenie, że to jest wataha, wataha psów, która osaczyła biednych, słabych ludzi (...)".
Pytany na sądowym korytarzu, jeszcze przed rozprawą, czy żałuje swoich słów odpowiedział, że nie.
- Niczego nie żałuję. Tych żołnierzy nie powinno tam być. Armia powinna być przygotowywana do walki z Rosją, a nie osaczać ludzi na granicy - argumentował i dodał: - A jak policja nap...la, to obowiązuje szacunek do mundury, czy nie obowiązuje? To samo dotyczy wojskowych. Ktoś, kto popełnia przestępstwo powinien być ukarany bez względu na to czy nosi mundur, czy nie.
Podkreślał też, że jest zawiedziony działaniami obecnego rządu i tego jakie ustawy proceduje.
- Polski parlament uchwala ustawę, która czasowo może zawiesić prawa człowieka. To jest dla mnie nie do pomyślenia, bo ja za te prawa siedziałem w więzieniu - mówił Frasyniuk, precyzując, że chodzi o ustawę w sprawie ograniczenia prawa do azylu, która obowiązuje od marca.
Stoi na stanowisku, że to są ustawy pisane pod Putina (chodzi także o tę, która ogranicza pomoc dla Ukraińców) i nie dziwi się, że w społeczeństwie dominują nastroje antyimigranckie, skoro taką narrację narzucają politycy.
Przypomnijmy w pierwszej instancji sąd skazał Władysława Frasyniuka na 15 ty. złotych grzywny. Sędzia argumentował wtedy, że Frasyniuk występując w telewizji skorzystał ze swojego prawa do krytyki, jednak uznał też, że m.in sformułowanie "wataha psów" były przekroczeniem prawa i naruszały godność żołnierzy. Obrońca byłego działacza opozycji domaga się uniewinnienia.
- Tu nie chodzi o tę grzywnę, tylko o dużo więcej - zaznaczał mecenas Radosław Baszuk tłumacząc dlaczego wniósł apelację. Na wyrok drugiej instancji trzeba będzie poczekać. Rozprawa była niejawna, dziennikarze nie mogli wziąć w niej udziału, a po jej zakończeniu adwokat przekazał, że wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony 6 listopada o godz. 14.00.