Wypadek za granicą. Na co uważać, jeśli starasz się o odszkodowanie?
W tym artykule:
Trzy miesiące na odpowiedź
Kierowcy, którzy muszą dochodzić swoich praw za granicą, natrafiają na prawdziwy labirynt formalności. Choć unijne przepisy przewidują, że ubezpieczyciel lub jego reprezentant ma obowiązek udzielić odpowiedzi w ciągu 3 miesięcy, w praktyce często zdarza się wielomiesięczne przeciąganie spraw, żądanie kolejnych dokumentów i unikanie decyzji. Często pojawia się frustracja i uzasadnione poczucie, że klient pozostawiony jest sam sobie.
Dodatkowym utrudnieniem jest stosowanie zasady lex loci delicti, zgodnie z którą roszczenia dochodzone są według prawa kraju, w którym doszło do zdarzenia. Oznacza to, że polski kierowca musi mierzyć się z przepisami dotyczącymi np. długości najmu auta zastępczego, wysokości odsetek czy zasad naliczania kosztów naprawy obowiązujących w Niemczech, Francji czy we Włoszech. Dla wielu to zaskoczenie, które kończy się odszkodowaniem niższym niż spodziewane.
Zaniżone kosztorysy, "rabaty warsztatowe" i wsparcie uchwały Sądu Najwyższego
Jednym z najbardziej wrażliwych tematów jest sposób, w jaki ubezpieczyciele wyceniają szkody. Spory dotyczą tego, czy naprawa ma być wykonana w pełnym zakresie, czy też ogłaszana jest tzw. szkoda całkowita (koszty naprawy pojazdu są uznane za wyższe niż jego wartość przed szkodą lub naprawa jest technicznie niemożliwa). Regularnie pojawiają się zarzuty o stosowanie tańszych części zamiennych, zaniżanie stawek roboczogodzin czy pomijanie utraty wartości handlowej auta.
Kontrowersje budzi również temat tzw. rabatów warsztatowych. Towarzystwa często potrącają z odszkodowania hipotetyczne zniżki, które rzekomo wynegocjowały z warsztatami w rozliczeniu bezgotówkowym.
- W likwidacji kosztorysowej ubezpieczyciele dodatkowo stosują rabaty na materiały (służące do naprawy pojazdu) oraz alternatywne części zamienne w miejsce oryginalnych. W maju 2024 roku Sąd Najwyższy wprost skrytykował taką automatyczną praktykę wskazując (w uchwale III CZP 142/22), że jest ona nieuczciwa wobec poszkodowanych, a każdorazowe udzielenie chociażby rabatu czy części alternatywnej musi wynikać z okoliczności danej sprawy oraz zostać przez ubezpieczyciela udowodnione. Choć teoretycznie wzmocniło to pozycję klientów, w praktyce wielu kierowców wciąż musi walczyć o swoje pieniądze w sądach - zwłaszcza w sprawach transgranicznych - mówi adwokat Magdalena Rok-Konopa z Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych Rok-Konopa i Wspólnicy.
Kto mnie reprezentuje i gdzie mogę pozwać?
Często trudno też odpowiedzieć na pytanie "kto mnie reprezentuje i gdzie mogę pozwać?". W Unii Europejskiej poszkodowani mogą pozwać bezpośrednio ubezpieczyciela sprawcy (tzw. direct action), ale jurysdykcja i droga procesowa to czasem prawdziwy labirynt - szczególnie w sprawach "po-brexicie". Warto pamiętać, że każdy ubezpieczyciel działający w UE ma obowiązek wyznaczyć w innych państwach członkowskich reprezentanta ds. roszczeń (claims representative). Taki przedstawiciel przyjmuje zgłoszenie szkody, prowadzi korespondencję w języku poszkodowanego i powinien w imieniu zagranicznego ubezpieczyciela załatwić sprawę przedsądowo. Listę tych reprezentantów prowadzi PBUK.
- Zgłoszenie szkody komunikacyjnej powstałej za granicą powinno nastąpić do podmiotu będącego przedstawicielem zagranicznego ubezpieczyciela w Polsce. W praktyce, pomimo ogólnej zasady stosowania prawa państwa, w którym szkoda wystąpiła - polski przedstawiciel stosuje praktyki tożsame, jak w szkodach likwidowanych według prawa polskiego. Dopiero na etapie odwołania od decyzji zasłania się związaniem decyzjami ubezpieczyciela zagranicznego. Efekt? Poszkodowany w dalszym ciągu nie uzyskuje pełnego odszkodowania i zmuszony jest poszukiwać pomocy prawnej - dodaje adwokat Magdalena Rok-Konopa.
Samochód zastępczy, waluta i formalności
Kolejnym punktem zapalnym jest kwestia samochodu zastępczego. Polscy poszkodowani nierzadko słyszą, że okres najmu był "zbyt długi", a stawka "zbyt wysoka". W efekcie pozostają bez środka transportu, mimo że formalnie mieli prawo do refundacji kosztów.
Spory wybuchają również wokół kwestii walutowych. Często nie wiadomo, czy rozliczenie powinno nastąpić w euro, czy w złotówkach, a jeżeli w złotówkach - to według którego kursu. Poszkodowani mają prawo do odsetek po upływie ustawowego terminu, ale i tu ubezpieczyciele nierzadko grają na zwłokę.
Barierą bywa także język i formalności. Choć reprezentanci ubezpieczycieli zobowiązani są prowadzić postępowanie w języku poszkodowanego, w praktyce zdarza się, że wymagają dodatkowych tłumaczeń lub nietypowych dokumentów. To wydłuża procedury i zwiększa koszty, które klient często musi pokrywać z własnej kieszeni.
Rozczarowaniem może też być zakres ochrony. Obowiązkowe OC sprawcy nie pokrywa wszystkich wydatków. Koszty hotelu, powrotu do kraju czy holowania na dużą odległość są zwracane tylko wtedy, gdy ubezpieczyciel uzna je za "konieczne i ekonomicznie uzasadnione". Wielu Polaków dowiaduje się o tym dopiero w chwili, gdy pilnie potrzebują pomocy.
Jak się chronić? Praktyczne wskazówki
Eksperci podkreślają, aby być przygotowanym od strony znajomości przepisów i praw konsumenta. Trzeba pilnować trzymiesięcznego terminu na odpowiedź ubezpieczyciela i w razie opóźnień zgłaszać sprawę do PBUK. Należy pamiętać, że o wysokości odszkodowania zadecydują przepisy kraju wypadku, dlatego warto budować roszczenie pod lokalne standardy. Nie wolno akceptować zaniżonych kosztorysów bez analizy, a przy opóźnieniach trzeba egzekwować odsetki.
Warto też pamiętać, że OC sprawcy to nie assistance. Jeśli chcemy mieć gwarancję zwrotu kosztów hotelu, auta zastępczego czy transportu do Polski, trzeba zadbać o dodatkowe ubezpieczenie jeszcze przed wyjazdem.
- Ubezpieczenie kosztów leczenia, następstw nieszczęśliwych wypadków i assistance podróżne to podstawa wyjazdu zagranicznego. Jeśli nie chcemy zostać obciążeni kosztami ratownictwa, wizyt lekarskich, leczenia szpitalnego, a w trudnych przypadkach kosztem np. lotniczego ambulansu transportującego nas do Polski, musimy wykupić polisę. Polisy te można kupić już od ok. 5 zł za dzień pobytu osoby za granicą. Dla wymagających znajdziemy też szeroki pakiet usług dodatkowych, czyli na przykład opłacenie hotelu, jeśli nasz pobyt przymusowo się przedłuży. Często to tzw. "must have" - mówi Piotr Siekański, menedżer porównywarki UbezpieczeniaPodrozy.pl.