Wyścig śmierci. Tragiczny rajd Paryż–Madryt 1903, który wstrząsnął Francją
Samochody, których nie dało się zatrzymać
Do wyścigu zgłosiło się ponad 300 kierowców. Na starcie ostatecznie pojawiło się 224 uczestników – od lekkich motocykli po monstra ważące niemal tonę i pędzące ponad 140 km/h. Start odbywał się co minutę. Kurz był tak gęsty, że kierowcy ledwo widzieli drogę, a tłumy gapiów stały dosłownie na jej środku.
Już na pierwszych kilometrach doszło do tragedii. Samochód marki Wolseley uderzył w zamknięty szlaban kolejowy i zapalił się – zginął jego mechanik. Większość mediów donosiło także o kobiecie śmiertelnie potrąconej przez samochód w Ablis, ale później okazało się, że była to nieprawdziwa informacja.
W Angoulême jeden z kierowców próbował ominąć chłopa stojącego na drodze i uderzył w drzewo – zginął pasażer. Z kolei w Saint-Pierre-du-Palais ciężki De Dietrich wypadł z trasy przy wyprzedzaniu i roztrzaskał się, śmiertelnie raniąc mechanika.
Pojazdy rozbijały się o drzewa, przewracały i płonęły, a tylko refleks kierowców pozwolił uniknąć jeszcze większej liczby ofiar. Połowa z nich nie dotarła nawet do Bordeaux.
Bracia Renault – brawura i śmierć
Wśród uczestników byli bracia Louis i Marcel Renault, założyciele znanej dziś marki samochodowej. Louis prowadził jak szalony – wyprzedzał rywali mimo zerowej widoczności i jako pierwszy dotarł do Bordeaux. Ale uwaga kibiców skupiła się na Marcelu – startował z 60. pozycji, lecz wyprzedził dziesiątki rywali i niemal zrównał się z czołówką. Niestety – w okolicach Poitiers jego samochód wypadł z drogi i dachował. Marcel został wyrzucony z pojazdu na sześć metrów. Na skutek poważnych obrażeń zmarł w szpitalu, nie odzyskawszy przytomności. Miał zaledwie 31 lat.
Największy wyścig… który zakończył pewną erę
Tysiące ludzi śledziło wyścig na żywo – tylko w Wersalu zjawiło się ponad 100 tysięcy widzów. Kolejne miasta były tak zatłoczone, że policja nie nadążała z zabezpieczeniem trasy. Auta zderzały się nie tylko ze sobą, ale i z widzami.
Gdy wieści o wypadkach dotarły do władz, Rada Ministrów Francji zebrała się w trybie pilnym i natychmiast zakazała kontynuacji wyścigu. Pojazdy skonfiskowano i odholowano końmi na stację kolejową.
To był koniec wyścigów na publicznych drogach – przynajmniej na wiele lat. Przez następne dekady wszelkie zawody odbywały się wyłącznie na zamkniętych torach.
Ciekawostka na koniec
W wyścigu wystartowała jedyna kobieta – Camille du Gast, prowadząca 30-konnego De Dietricha. Jechała świetnie, zbliżała się do czołówki, ale w pewnym momencie zatrzymała się, by udzielić pomocy ciężko rannemu kierowcy. Dotarła do mety na 45. miejscu, a mimo to prasa okrzyknęła ją bohaterką.