Zaczyna brakować wszystkiego". Ośrodek leczenia zwierząt w Kościanie w tarapatach. Jaki jest tego powód?
W tym artykule:
"Zaczyna brakować wszystkiego"
- Zaczyna brakować wszystkiego – oprócz zwierząt w potrzebie - tak rozpoczyna się wpis, w którym Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Kościanie prosi o pomoc finansową.
Ośrodek wspólnie ze Stowarzyszeniem "Nasze Jeże" od 1 lutego 2024 roku niesie pomoc dla zwierząt z Poznania w ramach umowy podpisanej z miastem. Aktualnie leczy się tu 300 dzikich pacjentów.
- Nasze zwierzęta będą miały zapewnioną niezbędną pomoc i leczenie do końca roku. Na ten cel przeznaczono łącznie 960 000 zł, a pieniądze wypłacane są w transzach (mniej więcej co 3 miesiące) - zaznacza Agata Chęcińska, kierowniczka Oddziału Usług Komunalnych Wydziału Gospodarki Komunalnej UMP.
Mimo kolejnych transzy pieniężnych zaczyna brakować finansów, jednak nie dla dzikich zwierząt, które trafiają z Poznania w ramach umowy, ale dla tych przywożonych z gmin, które za usługi ośrodka nie płacą.
Powód? Brak wsparcia z gmin
- Cały czas mierzymy się z podrzucaniem dzikich zwierząt z innych gmin, w której nie ma rzetelnej opieki dla zwierząt - mówi nam Paulina Cudna, prezes fundacji Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Kościanie. - Mamy ogromny problem z Suchym Lasem, który jest bogatą, dużą gminą. Ludzie z tych okolic dzwonią do nas i błagają, by przyjąć dzikie zwierzę, ponieważ nie mogą uzyskać profesjonalnej pomocy na terenie swojej gminy. To skandal. Stamtąd mnóstwo zwierząt jest podrzucanych, a my przyjmujemy je za darmo. Nikt nam za to nie płaci.
Próbowaliśmy się kontaktować telefonicznie z gminą Suchy Las w powyższej sprawie, niestety bezskutecznie. Prezes punktu rehabilitacji dodaje, że sprawa tyczy się również innych gmin. Niektóre z nich ostatecznie zdecydowały się na wsparcie finansowe ośrodka. Mowa tu o Luboniu, Tarnowie Podgórnym, Pobiedziskach i Puszczykowie.
- Na początku roku, po podpisaniu umowy z Ośrodkiem w Kościanie, jako miasto, zaapelowaliśmy do gmin ościennych o zapewnienie systemu pomocy dzikim zwierzętom, adekwatnie do lokalnych potrzeb, wraz z opracowaniem informacji dla mieszkańców danej gminy w zakresie przyjętych procedur postępowania - przekazuje Agata Chęcińska. - Sygnalizowaliśmy równocześnie, że sytuacja, kiedy zwierzęta z terenu Poznania mają zapewnioną przez miasto stałą opiekę weterynaryjną, a te z terenu gmin ościennych już jej nie mają, będzie skutkować próbami nadużywania poznańskich procedur, a co za tym idzie przeciążać finansowo stworzony system.
Tak też się stało, w związku z czym ośrodek w Kościanie zmuszony jest, by prosić o wsparcie finansowe. W końcu od początku roku przyjęto tu już 2100 dzikich zwierząt w potrzebie.
Tysiące uratowanych zwierząt
- Codziennie przyjmujemy ponad 20 dzikich pacjentów. Zdarzają się dni, kiedy trafia do nas ich ponad 40. Osierocone maluchy, pogryzione przez psy, upolowane przez koty, potrącone, podtrute, wycieńczone... lista jest bardzo długa. Nie potrafimy powiedzieć „nie”. Ale coraz trudniej powiedzieć nam „damy radę” - czytamy we wpisie ośrodka na platformie Facebook, w którym opiekunowie zwierząt proszą o wsparcie pieniężne.
Potrzeby są duże. Punkt leczenia dzikich pacjentów wyłącznie w czerwcu wydał ponad 20 tysięcy złotych na pokarm dla zwierząt.