Zamach na Lenina. Punkt zwrotny w historii Rosji

30 sierpnia 1918 roku Włodzimierz Lenin, przywódca bolszewików i twórca Związku Radzieckiego, został postrzelony przez Fanny Kapłan, eserowską działaczkę. Zamach wprawdzie się nie powiódł, ale poważnie ranił mężczyznę i odbił się na jego zdrowiu do końca życia. To wydarzenie stało się punktem zwrotnym w historii Rosji, zapoczątkowując okres terroru i represji wymierzonych w przeciwników bolszewizmu.

Włodzimierz Lenin. Ilustracja poglądowaWłodzimierz Lenin. Ilustracja poglądowa
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Przez Wieki

Zabiegany towarzysz Lenin

Urodzony w 1870 roku Włodzimierz Iljicz Lenin prowadził bardzo intensywny i stresujący tryb życia. Pracował nawet po szesnaście godzin dziennie. Zajmował się najdrobniejszymi sprawami, przekonany, że tylko on jest zdolny podjąć najwłaściwsze decyzje w państwie.

30 sierpnia 1918 roku Lenin wstał wcześnie rano, by oddać się codziennym obowiązkom, których z biegiem lat bardziej przybywało, niż ubywało. W południe spotkał się na krótko z siostrą Marią, która – mając złe przeczucia – prosiła go o pozostanie tego dnia w domu.

Mężczyzna jednak nie zamierzał usłuchać rad nadopiekuńczej siostry. Niebawem miał spotkanie w moskiewskiej fabryce Michelsona i nikt ani nic nie mogło powstrzymać go przed zrealizowaniem tego zamierzenia.

Nieudany zamach na Lenina

Około siedemnastej Lenin zaczął przemawiać do zgromadzonego na placu fabrycznym tłumu robotników. Trwające pół godziny przemówienie zakończyło się gromkimi okrzykami rozentuzjazmowanej publiczności.

Kiedy przywódca bolszewików zbliżał się już ku wyjściu z placu, gdzie stał jego rolls-royce, zatrzymała go pewna kobieta. Zamienił z nią kilka zdań, rozmowę jednak przerwały trzy wystrzały, które powaliły pewnego siebie i uśmiechniętego mężczyznę od razu na ziemię.

Huk sprawił, że przybyli na spotkanie z Leninem robotnicy rozbiegli się w okamgnieniu w różne strony. Postrzelony pozostał jedynie ze swoim ochroniarzem i kierowcą Stiepanem Gilem, który zabrał go szybko do domu, pędząc przed siebie moskiewskimi ulicami na Kreml. Zranionego można było wprawdzie przewieźć do pobliskiego szpitala, lecz na wyraźne polecenie przytomnego Lenina zrezygnowano z tego.

Jak się później okazało, stan postrzelonego był na tyle dobry, że wyjazd do szpitala był zbędny, choć tamtejszy personel mógł się nim zdecydowanie lepiej zająć niż osoby na Kremlu, gdzie brakowało fachowej pomocy medycznej.

Trzy kule

Lenin o własnych siłach dotarł po schodach na drugie piętro, do swojego mieszkania. Co zrozumiałe, domownicy na widok mocno krwawiącego mężczyzny bardzo się przestraszyli i nie wiedzieli w pierwszym momencie, co w zaistniałej sytuacji zrobić.

Kiedy nieco oprzytomnieli, posłali szybko po chirurgów, aby ci wyciągnęli tkwiące w ciele dyktatora kule. Najwięcej spustoszeń w jego organizmie wyrządziła pierwsza kula – po przebiciu płuc utknęła pod obojczykiem i utrudniała oddychanie. Druga znalazła się w lewym ramieniu, trzecia natomiast ominęła ciało i przedziurawiła jedynie marynarkę.

Pacjenta podłączono do butli z tlenem oraz opatrzono i obandażowano. Nie zdecydowano się natomiast na wyjęcie kuli spod obojczyka, uznając to za zbyt ryzykowne i zagrażające bezpośrednio życiu poszkodowanego.

Przez jakiś czas Lenin miał silne krwawienie do klatki piersiowej i istniało ryzyko pojawienia się infekcji. Kilku lekarzy opiekowało się nim dzień i noc – i po dwóch dniach od ataku uznano, że niebezpieczeństwo minęło.

Wychodzenie na prostą

Postrzelony dyktator dochodził do siebie przez kilka tygodni. Wyprowadził się nawet z Moskwy: przeniósł się wraz z żoną Nadieżdą Krupską do luksusowej posiadłości w pobliżu Gorkiego, zakupionej wcześniej przez rząd. Podziurawiony obojczyk jeszcze przez długi czas go bolał, ale dzięki regularnym ćwiczeniom i spacerom zdołał powrócić do normalnego funkcjonowania. Nie oszczędzał się, ciężko pracował.

Aby uciąć spekulacje o śmierci Lenina, krążące wśród mieszkańców Moskwy, nakręcono specjalny film, pokazujący, że nadal żyje i ma się świetnie. Wzmożono też środki bezpieczeństwa i zwiększono liczbę osób chroniących najważniejszego człowieka w państwie.

Masowy terror

Zamach przyczynił się do wzrostu popularności Włodzimierza Lenina w bolszewickiej Rosji, a tym samym – wzrostu poparcia. Zaczęto go przyrównywać do wielkich postaci z historii, a nawet twierdzić, że jest "największym przywódcą, jakiego kiedykolwiek znała ludzkość" (Grigorij Zinowjew).

Próba unicestwienia przywódcy rewolucji październikowej dała jednocześnie pretekst do rozpętania tak zwanego czerwonego terroru, w wyniku którego – jak szacują ostrożnie historycy – zginęło co najmniej milion osób.

Jeszcze tego samego dnia, gdy strzelano do Lenina, w kierowniczych kołach komunistycznych rozpoczęto serię brutalnych represji. Na pierwszy ogień poszli przetrzymywani w więzieniach urzędnicy carscy i eserowcy, których publicznie rozstrzelano. Masowy terror, rozpoczęty w najważniejszych miastach kraju, szybko dotarł na prowincję. Funkcjonariusze Czeka, czyli tajnej policji, czuli się bezkarni i zabijali, kogo tylko chcieli.

Zamachowczyni Fanny Kapłan

Prześladowania dotknęły również wykonawczynię nieudanego zamachu, Fanny Kapłan, którą ujęto natychmiast po tym, jak oddała strzały w kierunku Włodzimierza Lenina. Oddano ją w ręce czekistów i osadzono tymczasowo w areszcie.

Zatrzymana kobieta była córką ukraińskiego Żyda. Już od najmłodszych lat była związana z anarchistami, lecz z czasem wstąpiła w szeregi skonfliktowanych z bolszewikami eserowców.

Podczas przesłuchania Fanny nie zdradziła swojej przynależności partyjnej, choć wielokrotnie próbowano to z niej wydusić. Zapytana, dlaczego chciała zgładzić Lenina, stwierdziła, że jest on "zagrożeniem dla socjalizmu". Z uporem maniaka powtarzała, że zamachu dokonała na własną rękę, bez udziału osób trzecich.

Klasyczna metoda zabijania wroga

Fanny Kapłan – jak należało się tego spodziewać – skazano na karę śmierci przez rozstrzelanie. Strzały oddano z tyłu, w kark. Bolszewicy użyli w tym wypadku klasycznej metody wykorzystywanej podczas zabijania swoich przeciwników.

Do morderstwa doszło o czwartej nad ranem 4 września 1918 roku w garażu, na jednym z dziedzińców Kremla, przy włączonym silniku samochodu, co miało wytłumić odgłos strzału.

Po egzekucji szczątki kobiety zniknęły bez śladu. Po latach można było gdzieniegdzie usłyszeć, że Fanny uniknęła wyroku śmierci, ułaskawiona w ostatnim momencie przez Lenina, ale prawda była bardziej okrutna.

Kapłan niejako zapracowała sobie na taki los już w momencie podejmowania decyzji o zabiciu dyktatora. I choć zamach ostatecznie się nie udał, jego pomysłodawczyni wiedziała, na co się pisze – musiała umrzeć, nawet jeśli udałoby się jej zrealizować postawiony cel.

Źródło

Niniejszy tekst stanowi fragment książki dr Mariusza Sampa "Szach-mat. Jak umierali władcy Rosji", wydanej nakładem wydawnictwa Hi:story (Kraków 2024).

Wybrane dla Ciebie
Namysłów: Pijany 53-latek nie zauważył, że jedzie w nocy bez świateł
Namysłów: Pijany 53-latek nie zauważył, że jedzie w nocy bez świateł
Wałbrzych: Dzieci sadziły żonkile. Posłużą podczas kwesty wiosną
Wałbrzych: Dzieci sadziły żonkile. Posłużą podczas kwesty wiosną
Łapiszyn: Pary świętowały 50-lecie pożycia małżeńskiego
Łapiszyn: Pary świętowały 50-lecie pożycia małżeńskiego
Trzebinia: 24-latek dwukrotnie "pożyczył" cudzy samochód. Za drugim razem był pijany
Trzebinia: 24-latek dwukrotnie "pożyczył" cudzy samochód. Za drugim razem był pijany
Chrzanów: Strażacy zapraszają na akcję krwiodawstwa
Chrzanów: Strażacy zapraszają na akcję krwiodawstwa
Warszawa: Wpadł w poślizg, ściął drzewo i uderzył w słup na Białołęce
Warszawa: Wpadł w poślizg, ściął drzewo i uderzył w słup na Białołęce
Warszawa: Mężczyzna spadł z Mostu Poniatowskiego na Bulwary Wiślane
Warszawa: Mężczyzna spadł z Mostu Poniatowskiego na Bulwary Wiślane
Świerchowa: Otwarcie żłobka. Placówka powstała w dawnej szkole
Świerchowa: Otwarcie żłobka. Placówka powstała w dawnej szkole
1 listopada - Wszystkich Świętych. Czy w Święto Zmarłych trzeba iść do kościoła?
1 listopada - Wszystkich Świętych. Czy w Święto Zmarłych trzeba iść do kościoła?
Cieńsza: Zagrożenie skażeniem i akcja straży! Co się stało?
Cieńsza: Zagrożenie skażeniem i akcja straży! Co się stało?
Telefoniczny dyżur ekspertów w ZUS. Wszystko o emeryturach i rentach
Telefoniczny dyżur ekspertów w ZUS. Wszystko o emeryturach i rentach
Kraków: Policja rozbiła gang powiązany ze środowiskiem pseudokibiców
Kraków: Policja rozbiła gang powiązany ze środowiskiem pseudokibiców