Zamarzali i jedli padlinę. Największa klęska islamu w historii

W ciągu roku Konstantynopol miał przestać istnieć. Taki był plan Arabów, którzy wyruszyli z potężną flotą i armią, by położyć kres Cesarstwu Wschodniorzymskiemu. Ale naprzeciwko stanął nie tylko mur miasta – stanął też człowiek, który nie miał zamiaru się poddać. A gdy arabskie statki stanęły w ogniu, stało się jasne, że to oblężenie nie będzie zwyczajne. Jak wyglądało oblężenie Konstantynopola w 717/718 roku?

Ogień grecki. Ilustracja ze średniowiecznego rękopisuOgień grecki. Ilustracja ze średniowiecznego rękopisu
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Przez Wieki

Początek oblężenia Konstantynopola 717

15 sierpnia 717 roku Maslama, brat kalifa Sulejmana, rozpoczął ostrzał miasta. Przeciwko kamiennym murom Konstantynopola z wielką siłą obrócono tarany, katapulty i inne wojenne machiny oblężnicze, ciągnięte przez setki kilometrów przez tysiące mułów i wielbłądów.

Fortyfikacje wzniesione przez Konstantyna Wielkiego jako wały obronne otaczające jego Nowy Rzym były rozbudowywane przez kolejnych cesarzy, którzy wznosili też coraz wyższe i grubsze mury. Do czasu nadejścia islamu miasto opasywała kolosalna wstęga umocnień. Ponieważ wcześniej barykady te przetrwały niezliczone oblężenia – w tym pierwsze z lat 674–678 – cesarz Leon wiedział, że dopóki droga morska pozostaje otwarta, miasto powinno się utrzymać.

Maslama odpowiedział blokadą. Nakazał wykopać rowy wokół swojego obozu, aby zapobiec niespodziewanym wypadom z Konstantynopola, pozwolił swoim ludziom pustoszyć okolicę i czekać, aż tysiąc osiemset statków wiozących dodatkowe osiemdziesiąt tysięcy wojowników przepłynie przez Bosfor i domknie pierścień okrążenia.

Patowa sytuacja

Okręty muzułmanów przybyły dwa tygodnie później, 1 września 717 roku, wyładowane sprzętem i niezgrabne (Arabowie wciąż mieli niewielkie doświadczenie w działaniach na morzu, w szczególności w porównaniu z Grekami). Niespodziewanie Leon rozkazał odciągnąć ciężki łańcuch, który normalnie zamykał wejście do portu.

Następnie, "gdy oni [muzułmańska flota] wahali się, czy skorzystać z okazji […], pałeczkę przejęli szafarze zniszczenia". Leon wysłał "ogniste okręty" przeciwko muzułmańskiej flocie, która szybko została "podpalona", jak donosił kronikarz Teofanes, "tak że niektóre z nich, płonąc, zostały wyrzucone na brzeg przy nadmorskich murach, inne spoczęły na dnie wraz ze swoimi załogami, a jeszcze inne pochłonął ogień".

Sprawy przybrały jeszcze gorszy obrót, gdy Maslama otrzymał wiadomość, że kalif, jego brat Sulejman, zmarł z powodu "niestrawności" (podobno po zjedzeniu dwóch koszy jajek i fig oraz deseru ze słodkich kabaczków). Nowy kalif, Omar II – bardziej pobożny kuzyn Sulejmana, słynący ze "skrupulatnego przestrzegania prawa" – wydawał się bardziej zainteresowany konsolidacją terytorium islamu niż jego rozszerzaniem i początkowo nie przywiązywał większej wagi do potrzeb muzułmańskiej armii.

Nie miało to jednak zasadniczego znaczenia. Kalif Sulejman polecił swemu młodszemu bratu "pozostać tam [pod Konstantynopolem], aż go zdobędziesz albo cię odwołam". Żaden z tych warunków nie został spełniony, a druga możliwość stała się niedostępna. Maslama pozostał więc i nadeszła zima.

Mróz i głód (717/718)

Zima ostatecznie nie zaskoczyła muzułmanów, dla których oblężenie Konstantynopola nie było pierwszyzną. Armia najeźdźców od samego początku była dobrze zaopatrzona, a dzięki plądrowaniu licznych miast podczas marszu ku stolicy jeszcze powiększyła swoje zapasy. Kilka karawan przywiozło również pszenicę pod zasiew – było to mądre posunięcie, ponieważ do tej pory tracka wieś została tak doszczętnie spustoszona, że nie dało się nic z niej wycisnąć.

Pierwotny plan zakładał przeczekanie i wzięcie Konstantynopola głodem. Nieskuteczna próba zablokowania miasta przez muzułmańskie okręty sprawiła jednak, że założenia te okazały się niewykonalne: chrześcijanie wciąż otrzymywali zaopatrzenie. Czas działał na ich korzyść, a nie muzułmanów.

Potem nadeszła "jedna z najsroższych zim, jakie ktokolwiek pamiętał", i "przez sto dni śnieg pokrywał ziemię". Maslama mógł tylko zapewniać swoich wycieńczonych, na wpół zamarzniętych ludzi, że "wkrótce nadejdą posiłki!". Te jednak nie nadeszły. Co gorsza, wojownicze plemiona koczowników znanych jako Bułgarzy, znające teren i nawykłe do klimatu, zaczęły nękać każdy muzułmański oddział, który opuścił głodujący obóz w poszukiwaniu pożywienia.

Wiosną posiłki i zaopatrzenie dotarły w końcu do muzułmanów drogą lądową i morską. Było już jednak za późno, aby naprawić szkody. Mróz i głód zebrały żniwo wśród ludzi obozujących poza murami Konstantynopola. "Z wielkiego głodu Arabowie – pisze Teofanes – zjedli wszystkie padłe zwierzęta: konie, osły i wielbłądy. Niektórzy utrzymują nawet, że wkładali do mis mięso nieboszczyków i własne łajno, a ugniótłszy to, jedli. Zstąpiła na nich choroba podobna do zarazy i wytępiła nieprzebrane rzesze".

Nieoczekiwany rozwój wydarzeń

Mimo to obecność tak potężnych sił – których zebranie zajęło lata i poważnie obciążyło zasoby kalifatu – pod murami arcywroga islamu była dla Umara zbyt kusząca, aby nakazać ich wycofanie. Nowy kalif wiedział również, że nic tak nie podbuduje jego wiarygodności jak podbój jedynego królestwa niewiernych, które drażniło muzułmanów. Tak więc gdy jego oddziały odzyskały siły, w portach Aleksandrii i Libii sformowano nową flotę, liczącą osiemset okrętów. Przybyła pod osłoną nocy i zdołała zablokować Bosfor. Zaznajomieni już z greckim ogniem, ostrożni dowódcy trzymali swoje okręty z daleka.

Gdy wydawało się już, że zbliża się koniec Konstantynopola, niespodziewanie nadciągnęły posiłki – i to z najmniej oczekiwanego źródła: załogi nowej floty kalifatu nie były arabskimi muzułmanami, lecz egipskimi chrześcijanami. Ponieważ siły kalifatu zostały rozproszone, a wielu wojowników zginęło podczas oblężenia, kalif nie miał innego wyboru, jak tylko polegać na niewiernych z poboru (nie jest jasne, czy jako żołnierzach, czy raczej wioślarzach). Ku wielkiemu rozczarowaniu Umara egipscy marynarze "z obu tych flot naradzili się między sobą, zajęli w nocy łodzie okrętów i szukali schronienia w mieście, głośno wyrażając uznanie dla cesarza; kiedy to zrobili, morze – pisze Teofanes – wydawało się pokryte drewnem".

Muzułmanie nie tylko utracili znaczną część obsady swych galer. Koptowie dostarczyli również Leonowi cennych informacji na temat ich formacji i planów. Zbrojny w tę nową wiedzę Leon kazał rozwinąć żagle i wypuścił okręty ogniowe. Ze względu na straty w ludziach i ogólne zamieszanie, które nastąpiło po dezercji Egipcjan, konfrontacja – czy raczej pożoga, ponieważ morskie fale ponownie stanęły w płomieniach – bardziej przypominała bezładną ucieczkę niż bitwę.

Skutki oblężenia Konstantynopola 717/718

Aby przypieczętować swoje zwycięstwo, Leon kazał ścigać wycofujące się muzułmańskie okręty. "Darami i obietnicami" skłonił do ataku ościenne plemiona bułgarskie, które – choć nie pałały wielką miłością do chrześcijańskiego imperium – jeszcze mniejszą sympatią darzyły nowych najeźdźców. Ich atak zakończył się masakrą aż dwudziestu dwóch tysięcy osłabionych głodem i walką muzułmanów.

Co gorsza, jak czytamy w źródłach, "zręcznie rozprzestrzeniono pogłoski, że Frankowie, nieznane narody świata łacińskiego, zbroją się na morzu i lądzie w obronie sprawy chrześcijańskiej i oczekuje się ich potężnej pomocy".

W tym momencie kalif Umar II pojął, że wszystko jest już stracone. Maslama z ulgą przyjął swe odwołanie. 15 sierpnia 718 roku – dokładnie rok od jego rozpoczęcia – oblężenie Konstantynopola zostało przerwane.

Źródło

Niniejszy tekst stanowi fragment książki Raymonda Ibrahima Miecz i bułat. Czternaście wieków wojny między islamem a Zachodem (Wydawnictwo Rebis, Poznań 2025).

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Zielona Góra: Weekend 8-10 sierpnia. Sprawdź koncerty i imprezy
Zielona Góra: Weekend 8-10 sierpnia. Sprawdź koncerty i imprezy
Ragnar Lodbrok. Kim naprawdę był najsłynniejszy wódz wikingów?
Ragnar Lodbrok. Kim naprawdę był najsłynniejszy wódz wikingów?
Szczecin: Policjanci odzyskali skradzione elektronarzędzia
Szczecin: Policjanci odzyskali skradzione elektronarzędzia
Polskie miasta muszą się zmienić. Mieszkańcy chcą czegoś zupełnie innego
Polskie miasta muszą się zmienić. Mieszkańcy chcą czegoś zupełnie innego
Tarnów: We wtorek zmiany w komunikacji w rejonie Broniewskiego/Reja
Tarnów: We wtorek zmiany w komunikacji w rejonie Broniewskiego/Reja
Panaszew: Tragiczny wypadek na DK72 – nie żyje 65-letni kierowca
Panaszew: Tragiczny wypadek na DK72 – nie żyje 65-letni kierowca
Woj. wielkopolskie: Pijana 21-latka uderzyła w drzewo na DK10 – grozi jej więzienie
Woj. wielkopolskie: Pijana 21-latka uderzyła w drzewo na DK10 – grozi jej więzienie
Zielona Góra: Płonie szkoła podstawowa. Czarny dym widać z wielu kilometrów
Zielona Góra: Płonie szkoła podstawowa. Czarny dym widać z wielu kilometrów
Karkonosze: Jak wejść na Śnieżkę z Karpacza?
Karkonosze: Jak wejść na Śnieżkę z Karpacza?
Lublin: Najlepsi wśród bibliotekarzy. Poznaliśmy laureatkę Nagrody im. Anny Platto
Lublin: Najlepsi wśród bibliotekarzy. Poznaliśmy laureatkę Nagrody im. Anny Platto
Kaszuby: Rowerowa Kaszubska Marszruta. Czy to raj dla rowerzystów?
Kaszuby: Rowerowa Kaszubska Marszruta. Czy to raj dla rowerzystów?
Ceny na stacjach idą w dół. Analitycy prognozują dalsze spadki
Ceny na stacjach idą w dół. Analitycy prognozują dalsze spadki