Zamość: Nocna prohibicja? Dyskutowali o tym radni
Radny Janusz Kupczyk dopytywał także jakie jest zdanie policji na temat ewentualnego wprowadzenia przez miejscową Radę Miejską uchwały prohibicyjnej w Zamościu.
Chodzi o wprowadzanie zakazu sprzedaży alkoholu np. pomiędzy godziną 22 i 6 rano.
Skąd masz alkohol? Znalazłem
- Czy dzięki takiemu rozwiązaniu będą jakieś skutki: w związku ze zwiększeniem bezpieczeństwa i zmniejszeniem ilości zdarzeń wpływających na nie negatywnie? - dopytywał radny Janusz Kupczyk. - Czy prowadziliście taką analizę? Wiemy, że wiele miast już taką uchwałą wprowadziło.
Tłumaczył także, iż chodzi o bezpieczeństwo mieszkańców i turystów. Komendant Tomasz Halinowski podczas obrad wiele mówił o pladze pijanych kierowców i m.in. rowerzystów w mieście i powiecie (będziemy o tym pisać na naszych łamach). Tak odpowiedział na pytanie radnego, nawiązując także do tych przykrych, "pijackich" statystyk.
- Jeśli chodzi o alkohol, jak państwo wiecie, u nas w komendzie drzwi nigdy się nie zamykają. Mamy na ścianie alkomat - mówił. - Jeżeli ktoś czuje się niekomfortowo, bądź nie ma pewności (co do swojego stanu trzeźwości - przyp. red.) np. po jakimś święcie rodzinnym - to naprawdę zapraszamy, żeby taksówką sobie podjechał do komendy. I sprawdził czy może usiąść za kierownicą. Natomiast nie mieliśmy jeszcze takich pytań, jak to zadane przez pana Kupczyka, pod kątem ograniczenia sprzedaży alkoholu, ale myślę - jako policja - bylibyśmy na tak.
Potwierdził też, że sprzedaż nocna alkoholu przekłada się na ilość policyjnych interwencji. Gdyby wprowadzono uchwałę prohibicyjną byłoby ich mniej.
- Tak na pewno stałoby się przy ulicy Sadowej w Zamościu, przy stacji paliw. Nie tylko zresztą tam - mówił. - Teraz stacje paliw stały się po prostu sklepami nocnymi. Gdyby taka uchwała została wprowadzona na pewno młodzież miałaby trudniejszy dostęp do alkoholu. A gdy ową młodzież dowozimy do domów i pytamy skąd mieli alkohol, odpowiadają, że znaleźli.... To jest moja ocena. Nie konsultowałem tego z komendantem miejskim, ale myślę, że ma podobne zdanie.
Głos w dyskusji zabrała także m.in. radna Agnieszka Klimczuk. Mówiła o zakłócaniu porządku na Starym Mieście w Zamościu. Jest to temat bardzo ważny, wielokrotnie podejmowany przez mieszkańców tej dzielnicy (nas także proszono o interwencję w tej sprawie).
- Rozmawiamy o zakazie sprzedaży alkoholu, prohibicji po godz. 22. Problem mamy zdecydowanie na Starówce - podkreślała podczas sesji. - Docierają do mnie takie głosy.
Potrzebna jest większa uwaga i... patrole
Radna Agnieszka Klimczuk mówiła m.in. o jednym z nowych, staromiejskich lokali, które zdaniem mieszkańców jest szczególnie uciążliwy.
- Jest tam dużo incydentów zakłócających spokojne egzystowanie. One zdecydowanie utrudniają życie i odpoczynek nocny mieszkańców - podkreślała. - Miasto powinno zastanowić się nad konsekwencjami udostępniania pewnych lokali. Czy w umowach nie powinny być zapisy dotyczące godzin otwarcia takich miejsc? Prosiłabym o zwrócenie uwagi i patrole - w tym zakresie.
Tutaj się pije "bro"
O "nocnych incydentach zakłócających nocne egzystowanie" mieszkańców Starego Miasta w Zamościu można spisać prawdziwą epopeję. Dzieje się tak nie tylko przy Rynku Wielkim, ale także przy wielu staromiejskich ulicach. Efekt? Wielu mieszkańców zmuszonych było... nauczyć się żyć wśród nocnych, pijackich krzyków, śpiewów (czasami na całe gardło) i m.in. różnych pohukiwań.
Bo rozbrykani zabawowicze "jeńców nie biorą". Czasami wręcz wygląda to tak, jakby niektórzy z nich niepokojenie okolicznych mieszkańców traktowali jak... rodzaj rozrywki.
Zamojskie Stare Miasto nazywane jest często Perłą Renesansu, Padwą Północy, ale coraz częściej pojawia się także trochę mniej chlubne określenie: "Miejscówa" (czyli jak usłyszeliśmy od jednego z młodych mężczyzn świetnie się tam "jara", "chleje bro" i opowiada o "zaj...stych sytuacjach"). Gdy czasami przybywają do tej dzielnicy policyjne patrole, słychać wówczas tupot nóg, jakieś stłumione krzyki, nawoływania i... pojawia się względna cisza. Tylko wtedy.
Oczywiście mieszkańcy Starówki zdają sobie sprawę, że w takich miejscach nie da się żyć do końca spokojnie, kulturalnie, bezpiecznie itd. Bo taki jest urok wszystkich starych miast: zwłaszcza w sezonie turystycznym oraz w piątkowe i sobotnie noce.
Jednak zaniepokojonych głosów na pewno nie można lekceważyć.
Padwa Północy czy speluna? A może to się da połączyć?
- Bywają noce, że Stare Miasto zamienia się po prostu w ogromną spelunę - mówi z żalem mieszkanka jednej ze staromiejskich kamienic. - Wiąże się to z hałasem, załatwianiem się po bramach, wymiocinami z których czasami trzeba myć samochody czy drzwi do klatek schodowych. Bywa też krew: na ulicach, chodnikach. Bo pijany człowiek nie panuje nad sobą. Sytuacja powoli wymyka się jednak spod kontroli. To ogólne pijaństwo musi być ograniczone. Miejscy urzędnicy powinni je wreszcie zobaczyć i jakoś zadziałać. Nie tylko na Starym Mieście.
Oczywiście są też inne głosy (o tym, że Stare Miasto wreszcie turystycznie ożywa, restauratorzy lepiej zarabiają, "było smutno, ale już jest wesoło" oraz "przywileju" mieszkania w centrum miasta).
Co można zatem z tym wszystkim zrobić? Wygląda na to, że również do tematu nocnej prohibicji zamojscy radni - prędzej czy później - będą musieli wrócić.