Zakopane: Zamykać centrum dla samochodów czy nie? Temat wraca
- Jest źle i nie widać, by miało być lepiej - mówi pan Andrzej, kierowca taksówki z Zakopanego. - Centrum miasta zatkane niemal codziennie. Brakuje parkingów, ludzie chcą jak najbliżej dojechać do Zakopanego.
Takich głosów jest sporo. A nie ma się co dziwić, bo nie są w ogóle przejaskrawione. Tak niestety jest. Turyści chcą dojechać najbliżej jak się da - jakby mogli, to chętnie zaparkowaliby na samych Krupówkach. Dotyczy to także szlaków turystycznych. Już do kanonu idiotyzmów przechodzą pytania: jak dojechać na Giewont i gdzie tam można zaparkować?
Choć brzmi to śmiesznie, tam niestety jest. A co jeszcze bardziej zadziwia, czym droższe auto (czytaj: bogatszy turysta), tym bardziej bezczelny się robi i konieczne musi wjechać tam gdzie nie wolno, tam gdzie będzie miał najbliżej, tam gdzie będzie lepsze od innych...
W korkach żyć się oczywiście nie da, choć zakopiańczycy wydają się być przyzwyczajeniu już do sezonowych paraliżów miasta. Mimo wszystko krew się w żyłach za każdym razem gotuje, gdy utkniemy w korkach. Dlatego nie dziwią co chwilę powrotu do pomysłów ograniczenia ruchu - zwłaszcza w centrum miasta.
Już pojawiały się pomysły, by ulice w ścisłym centrum wyłączyć z użytkowania zupełnie. Były plany by do centrum mogli wjeżdżać jedynie mieszkańcy. Padł także pomysł, by zielone światło na wjazdy było tylko dla tych turystów, którzy zamieszkują w obiektach na terenie Zakopanego. A ci z pensjonatów i hoteli z okolicznych wioskach powinni płacić po 5 zł, jeśli będą chcieli dojechać do centrum miasta. Był też pomysł na budowę parkingu zaporowego na Spyrkówce w Zakopanem, a nawet w Poroninie (tyle, że ten ostatni chyba nie wiedział o tym...). Ostatecznie - jak wiemy - nic z tego nie wyszło. Ale pomysły wracają. "Bo w końcu coś trzeba z tymi korkami zrobić, żyć się tak nie da".
Na razie planów zamykania centrum miasta dla kierowców nie ma. Łukasz Filipowicz, burmistrz Zakopanego przyznał, że choć w przyszłości może okazać się, że ograniczenia wjazdu samochodów do ścisłego centrum miasta staną się koniecznością, to na obecną chwilę uznaje takie rozwiązanie za niemożliwe do realizacji. Jak tłumaczy, wyłączenie ulic wokół Krupówek oznaczałoby paraliż komunikacyjny Zakopanego, ponieważ obecny układ drogowy jest zbyt ciasny i nie pozwala na łatwe przekierowanie ruchu. Dlatego obecnie priorytetem jest rozwój komunikacji miejskiej oraz tworzenie parkingów zaporowych, które mają skłonić turystów do pozostawiania aut poza centrum.