Żelki na nerwy dla sześciolatka? Rada Reklamy mogłaby interweniować
W kontekście reklamy zachęcającej do podawania małym, ledwie sześcioletnim dzieciom substancji na uspokojenie w sytuacjach związanych z codziennym funkcjonowaniem wypowiedziała się organizacja stojąca na straży etyki w branży.
- W kontekście konkretnej reklamy Rada Reklamy zasadniczo nie wypowiada się z urzędu, a jedynie na wniosek - po wpłynięciu konkretnej skargi - mówi Agnieszka Kowalczyk-Zagaj, arbistrzyni-referentka ze Związku Stowarzyszeń Rady Reklamy. Skargę może skierować do KER każdy, a jest ona procedowana zgodnie z Regulaminem Rozpatrywania Skarg. Postępowanie kończy wydanie uchwały, która zawiera ocenę reklamy pod kątem obowiązującego Kodeksu Etyki Reklamy lub na podstawie ogólnie przyjętych norm etycznych. Prawnomocne uchwały są publikowane.
Na stres zawsze można coś łyknąć?
To komentarz, o który poprosiliśmy w związku z ogłoszeniem, jakie od początku września można usłyszeć, m.in. na antenie radiowej. Sytuacja przedstawiona w reklamie: Kilkuletnia dziewczynka skarży się mamie, że się boi, że się denerwuje. Mama jednak jest spokojna, bo przecież ma coś na stres dla dziecka. To słodkie żelki o smaku owocowym. Produkuje je znana polska firma farmaceutyczna. Redukują napięcie, łagodzą stres, odprężają. I podaje to córce.
Zobacz również: Ważna informacja dla pacjentów. Nowa lista leków refundowanych
Na problem zwróciła uwagę jedna z naszych Czytelniczek.
- Czy to nie przesada? - pyta pani Aneta z Bydgoszczy. - Od najmłodszych lat przyzwyczajamy dzieci do tego, że na stres można "coś łyknąć" i w ten sposób opanować nerwy.
Dodaje, że przecież co jakiś czas jest głośno o tym, iż Polacy - i to dorośli - biorą niewyobrażalne ilości wszelakich suplementów diety, ale i leków. - Jakie życie fundujemy dzieciom przyzwyczajając ich do sięgania przy byle okazji po tabletki?! - denerwuje się pani Aneta.
Ekspert od uzależnień ostrzega
Specjaliści wskazują, w kontekście specyfików reklamowanych z myślą o dzieciach, na zagrożenia inne zagrożenia.
- Jest to modelowanie u dziecka postawy, że na stres, na trudne sytuacje najlepszy jest jakiś środek. Jako terapeuta pracujący z nastolatkami widzę, że stres jest jednym z głównych powodów sięgania po substancje psychoaktywne - mówi Robert Rejniak, specjalista psychoterapii uzależnień. - To może być, na przykład alkohol, którego spożywanie później, w wieku nastoletnim może być również dodatkowo warunkowane relacjami rówieśniczymi. Gdy człowiek w wieku 15, 16 lat ma zakodowane w głowie, że można sobie coś połknąć, wypić, "bo mnie wyluzuje", to obojętnie, czy to będą relacje rówieśnicze, czy jakieś nowe, wymagające, stresujące sytuacje wymagające spełnienie czyichś oczekiwań, czy też zawody sportowe, występy publiczne, egzaminy, to mnóstwo obszarów, w których ten stres się pojawia.
Kształtowanie już u dzieci nawyku "brania czegoś" na nerwy, może być, zdaniem Rejniaka, destrukcyjne: - Stresują się te dzieci, które idą do przedszkola albo do szkoły. Te, które być może miały mało kontaktów z innymi dziećmi, może babcia wychowywała, mama. I nagle to dziecko jest oderwane, a że nie przebywało dłużej niż pół godziny z innymi dziećmi samo, tylko na placu zabaw i to pod okiem dorosłych, to może być stres, ale nie tędy droga.