Zielona Góra: Do szpitala trafił 9-latek z udarem mózgu. Pierwszy taki przypadek
Pacjent trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Zielonej Górze z objawami udaru. Jego deficyt neurologiczny lekarze określili jako dość duży. – Miał problemy z mową i znaczne osłabienie prawych kończyn. Ostry udar niedokrwienny został potwierdzony w badaniach obrazowych głowy – mówi lek. Anita Siewko, specjalista neurolog.
Po potwierdzeniu udaru podjęto decyzję o zastosowaniu leczenia trombolitycznego. – Podaliśmy lek dedykowany pacjentom we wczesnej fazie udaru niedokrwiennego mózgu – relacjonuje lek. Norbert Ganczar z SOR. W trakcie podawania tego leku w warunkach oddziału ratunkowego u pacjenta doszło do zmniejszenia deficytu neurologicznego, a finalnie objawy udaru ustąpiły. – To była trudna decyzja, ponieważ jest to lek zarejestrowany dla osób pełnoletnich. Bazowaliśmy jednak na naszym wieloletnim doświadczeniu w leczeniu udaru u dorosłych. Postanowiliśmy zaryzykować, ponieważ alternatywą było ciężkie uszkodzenie neurologiczne młodego człowieka. Udało się, chłopiec jest sprawny i bez żadnych deficytów – wyjaśnia lek. Anita Siewko.
Z oddziału ratunkowego 9-latek trafił na Kliniczny Oddział Anestezjologii i Intensywnej dla Dzieci zielonogórskiego szpitala. – Celem było monitorowanie i zabezpieczenie pacjenta w związku z ryzykiem wystąpienia powikłań przy tego typu leczeniu. U dziecka doszło do zaburzenia rytmu serca i dwóch napadów drgawek typowych w leczeniu po udarze. Nie były one jednak zbyt mocne. W trakcie dwudniowego pobytu nie doszło jednak do najgroźniejszego powikłania, czyli krwawienia do ośrodkowego układu nerwowego – podkreśla lek. Paweł Matecki, kierownik oddziału. Następnie dziecko trafiło do szpitala w Nowej Soli, gdzie przechodziło rehabilitację.
Zielona Góra. Dziecko z udarem mózgu
Lek. Szymon Michniewicz – kierownik SOR zauważył, że przypadek pacjenta pediatrycznego z udarem był trudny i wymagał dość szczególnego podejścia. – Na co dzień mamy do czynienia z udarem u pacjentów dorosłych, ale ważne jest podkreślenie, że również u dzieci takie schorzenie może się zdarzyć, czego przykładem był właśnie nasz młody pacjent.
Dr n. med. Szymon Jurga, kierownik Klinicznego Oddziału Neurologii, poinformował, że pierwszy raz w swojej ponad 30-letniej karierze lekarza spotkał się z takim przypadkiem. – Leczenie tego typu ostrego incydentu u dzieci jest bardziej skomplikowane, niż u dorosłych, ponieważ nie ma oficjalnie zarejestrowanego leku rozrzedzającego skrzep u tak młodych osób. Duże ukłony dla zespołu, w szczególności dla pani doktor Anity Siewko z mojego oddziału, która wzięła na siebie dużą odpowiedzialność, bo mówimy tu o niezwykle nietypowym zdarzeniu i zastosowaniu medykamentu poza jego charakterystyką produktu leczniczego.
Emil Korczak, lekarz naczelny Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze podkreślił, że zespól lekarzy nie tylko podjął się tego ryzykownego leczenia, ale także miał umiejętności oraz zdolność współpracy i skoordynowanego działania, tak, aby temu dziecku udzielić pomocy. – Należą mu się wielkie brawa!
mat. szpital w Zielonej Górze