Zielona Góra: Jest akt oskarżenia w sprawie śmiertelnego wypadku. Kierująca samochodem nie wyraziła skruchy
Tragiczny wypadek na os. Pomorskim w Zielonej Górze. Pomogły media
Gdyby nie przechodnie, którzy wyciągnęli telefony i robili zdjęcia zaraz po wypadku, śledczym trudno byłoby zakończyć to postępowanie.
- Udało się uzyskać dokumentację fotograficzną od osób, które były na miejscu zdarzenia i udokumentowały w swoich telefonach dosyć ważne elementy związane z tym wypadkiem - powiedział wprost Prokurator Okręgowy Robert Kmieciak na konferencji prasowej we wtorek.
Nie zgłaszały się dwie kobiety, które były na miejscu i mówiły rodzicom dziewczynki, że "leciała jak piórko", pytały, czy to dziecko z "naszego osiedla". Bliscy rozwieszali po okolicy plakaty apelowali o pomoc do tych kobiet. Dzisiaj prokuratura podkreśliła, że żaden ze świadków nie zgłosił się do organów ścigania, aby złożyć zeznania.
- Organy ścigania oraz prokuratura nie mogły w sposób dynamiczny prowadzić tego postępowania dowodowego, dlatego, że nie można było ustalić wszystkich świadków. Podjęto na szeroką skalę czynności związane z ustalaniem świadków i wszelkich okoliczności, które byłyby pomocne w drobiazgowym odtworzeniu tego wypadku oraz ustaleniu jego przyczyn - mówił na konferencji prok. Kmieciak. - Finalnie udało się dzięki pomocy mediów ustalić dane osób, które jechały za, jak się później okazało, sprawczynią wypadku.
Prokurator podkreślił, że zgromadzony materiał dowodowy wykazał, że mimo nieznacznego przyczynienia się pokrzywdzonej do zdarzenia, odpowiedzialność za spowodowanie wypadku ponosi kierująca pojazdem.
Wiadomo, że do wypadku doszło na środku pasów
Śledczy ustalili dokładne miejsce potrącenia był to środek przejścia dla pieszych i prędkość pojazdu kierowanego przez podejrzaną, która wynosiła nie mniej niż 61 km/h.
Prokurator mówił o tym, że kobieta kierująca pojazdem spowodowała wypadek m.in. poprzez niezastosowanie zasad ostrożności, poprzez jechanie z nadmierną prędkością i utratę panowania nad pojazdem. To doprowadziło do zdarzenia drogowego i jego tragicznych skutków.
Przypomnijmy, do tragicznego wypadku doszło 8 października ubiegłego roku na os. Pomorskim w Zielonej Górze. Jak co dzień 14-letnia Basia z Zaboru pod Zieloną Górą jechała autobusem ze szkoły niemal na pętlę na os. Pomorskim. Przechodziła na drugą stronę jezdni i na parkingu koło marketów, zabierali ją do domu rodzice. Tego dnia przyjechali i nie mogli się doczekać córki, dzwonili do niej, a jej telefon już nie odpowiadał.
Dziewczynka w stanie krytycznym została przewieziona do Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, w którym zmarła następnego dnia. Organy Basi uratowały życie trzech osób.
Wypadek przeanalizowało wielu biegłych
Podczas śledztwa prokuratura informowała o tym, co wynikało z nagrań. Basia wyszła z autobusu, pomachała koleżance, która szła w inną stronę i skierowała się do przejścia, które znajdowało się tuż obok przystanku. Autobus odjechał na pętlę. Tam zawrócił, a kiedy wracał drugą stroną jezdni, kamery monitoringu nagrały osoby, które czekają na przystanku i są już zwrócone w kierunku miejsca wypadku.
Śledczy uzyskali opinie biegłych z zakresu techniki samochodowej, informatyki śledczej oraz technik wizualnych, dwie opinie z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, dwie opinie z zakresu medycyny sądowej, a także szczegółową analizę zapisu z dziewięciu kamer monitoringu autobusu komunikacji miejskiej i analizę danych telekomunikacyjnych.
Kierowca przyznała się, ale nie wyraziła skruchy
Kierująca samochodem, który potrącił dziecko przyznała się do popełnienia zarzucanego czynu.
- Ciekawym jest to, że nie wyraziła skruchy - powiedział prok. Kmieciak. Zaznaczył, że nie chciałaby mówić o tym dokładnie, bo to jest linia obrony przyjęta przez oskarżoną osobę, a sprawa jest już w sądzie. - Jednakże prawda jest taka, że umniejsza w ten sposób swoją winę, wykazując, że nie jest bezpośrednią sprawczynią tego zdarzenia drogowych o tragicznych skutkach - stwierdził prokurator.
Po tragedii przejście dla pieszych, na których Basia odniosła śmiertelne obrażenia, zostało przebudowane, na wzniesione, co ma przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa przechodniów.
Oskarżonej grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.