Zielona Góra: Psy po pogryzieniu ludzi przyjeżdżały do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt i zabierał je właściciel. Czy tak powinno być?

Psy po pierwszym i drugim pogryzieniu człowieka, zamiast na dwutygodniową obserwację, wracały do właściciela. Nie wróciły dopiero wtedy, kiedy stan pogryzionego mężczyzny był krytyczny. - Wprowadzamy zmiany. Teraz będziemy dopytywać, czy pies brał udział w takim zdarzeniu - zapowiada dyrektor schroniska Krzysztof Rukojć.
Psy pod obserwacjąProkurator Robert Kmieciak zapewnił, że śledczy będą sprawdzać też m.in. to, w jaki sposób zielonogórska policja reagowała na zawiadomienia mieszkańców dotyczące pogryzień
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Mariusz Kapała
E. Gniewek-Juszczak, M. Kapała
  • Prokuratorzy sprawdzą działania policjantów
  • Kto reagował, a kto nie? Sprawdzą to śledczy
  • Prokurator jeszcze raz apeluje do wszystkich, którzy coś wiedzą
  • Po tragedii w Zielonej Górze będą zmiany w komunikacji między instytucjami
[1/4] Prokurator Robert Kmieciak zapewnił, że śledczy będą sprawdzać też m.in. to, w jaki sposób zielonogórska policja reagowała na zawiadomienia mieszkańców dotyczące pogryzień. Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | Mariusz Kapała

Trzy psy, które brały udział w napadzie na człowieka 12 października przez krótki czas po tej tragedii były w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Zielonej Górze. Ale bywały też tam wcześniej. W 2024 r. po tym, jak odgryzły mężczyźnie uszy, w 2022 r., jak pogryzły kobietę i jej córkę i kiedy miały trzy miesiące. Przypadków zgłoszeń wałęsających się psów w tej okolicy miało być więcej.

Po tragedii psy były łagodne

- Pies, który został do nas przywieziony w niedzielę, 12 października był w dobrym stanie. Przy badaniu wstępnym nie stwierdziliśmy jakichś większych problemów. Nie mogę mówić o wszystkich szczegółach ze względu na to, że są objęte tajemnicą śledztwa - zastrzega dyrektor Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Zielonej Górze Krzysztof Rukojć.

Ale dodaje, że pozostałe dwa psy przyjęte we wtorek, 14 października, i to nie jest tajemnicą, wykazywały pewne objawy zaniedbania. Dyrektor potwierdza, że na zdjęciach psów publikowanych przez media widać ich żebra.

- Posiadały pewną niedowagę. Ale nie mogę stwierdzić, czy były głodzone. Myślę, że to daleko idąca interpretacja. Trzeba byłoby brać pod uwagę wyniki badań - zaznacza.

Zdradza też, że trzy psy były w schronisku bardzo łagodne i nie było z nimi problemów. Zostały przewiezione do specjalistycznego domu tymczasowego, gdzie poddawane są obserwacji.

Kiedy własnego psa nie można odebrać ze schroniska? Przede wszystkim trzeba udowodnić, że jest się jego właścicielem. Inaczej powinno się dziać, jeśli dochodzi do pogryzienia człowieka.

- Jeśli mamy wiedzę, że pies brał udział w pogryzieniu, absolutnie nie jest możliwe wydanie takiego psa, dlatego że przepisy weterynaryjne zobowiązują urzędowego lekarza weterynarii, aby w takiej sytuacji przez dwa tygodnie obserwować psa. Jeśli powiatowy lekarz weterynarii zdecyduje, że u nas będzie obserwowany, to on zostaje przez ten czas. Nie ma takiej sytuacji, że przychodzi właściciel po psa, który brał udział w pogryzieniu kogoś i on jest wydawany. Staramy się to sprawdzać w miarę naszych możliwości - zapewnia Rukojć, który schroniskiem kieruje od lipca tego roku.

Przy pogryzieniu z 2022 r. nie było specjalnej asysty policji

Jednak taka sytuacja miała miejsce w ubiegłym roku, kiedy psy odgryzły mężczyźnie uszy, trafiły do schroniska i zaraz wróciły do właściciela. Pojawiły się też informacje medialne, jakoby właściciel miał odbierać swoje psy w asyście policji. Jak było naprawdę? - W zeszłym roku, jeśli dobrze pamiętam (z notatek biura - przyp. red.) właściciel przyszedł sam. W 2022 r. policja została wezwana przez naszego pracownika, ponieważ właściciel nie chciał uiścić opłaty za pobyt zwierząt tutaj. Policja została wezwana. Po argumentach, żeby zapłacił, zostały mu wydane - przypomina sytuację. Dyrektor informuje, że psy zostały wydane właścicielowi, zarówno w roku 2022 i 2024 r., ale pracownicy nie posiadali informacji, że brały one udział w pogryzieniu. - Nie mieliśmy podstaw do tego, żeby właścicielowi nie wydawać psów - zapewnia dyrektor. Dodaje też, że z dokumentacji medycznej w schronisku nie wynika, żeby wówczas wykazywały oznaki zaniedbania, co mogłoby też być podstawą do niewydania ich.

Kiedy psy miały trzy miesiące wymiotowały robakami

- Kiedy pierwszy raz do nas trafiły, miały trzy miesiące. Były szczeniakami. Mogły podgryzać, ale raczej tak na spokojnie, nie trzeba było używać środków ostrożności, jakichś kagańców. Były trochę większe od innych psów w ich wieku, więc ząbki trochę większe, ale nie było dramatu. Zaczipowałam je, odrobaczyłam. One wymiotowały robakami. I pan odebrał je, jak tylko było możliwe - opowiada Sylwia Dobek, która wówczas pracowała w schronisku.

Właściciel psów zarzucił schronisku ich kradzież.

- Powiedział, że schronisko mu je ukradło, a my jako zadanie zlecone od miasta mieliśmy odławiać wolnobiegające psy. Można było przypuszczać, że na MOP-ie ktoś je porzucił. Wcześniej mieliśmy zgłoszenia od klientów pobliskiej stacji paliw, że biegają luzem dwa duże dorosłe psy, ale jak jeździli nasi ludzie na miejsce, to już ich nie było. Potem doszło do dramatu i suka została zabita na trasie S3 - przypomina była pracownica schroniska.

Zmiany w komunikacji między instytucjami

Dyrektor schroniska chce wprowadzić w placówce obowiązek sprawdzania informacji o pogryzieniu człowieka przez psy na policji i ewentualnie w Inspektoracie Weterynarii.

- Czyli, jeśli będziecie mieli podejrzenie, że pies brał udział w takim zdarzeniu, będziecie to sprawdzać? - dopytujemy. - Będziemy to sprawdzać z ostrożności. Nie jest powiedziane, czy uda się to skutecznie zrobić, ale myślę, że jeśli taki wątek pojawi się na policji albo w Inspektoracie to te organy też będą to weryfikować. Będziemy dzwonić, a za telefonem pójdzie też mejl - zapowiada dyrektor.

Podczas wtorkowej konferencji prasowej Prokurator Okręgowy Robert Kmieciak poinformował, że będzie wyjaśniane np. to, w jaki sposób psy wróciły na teren strzelnicy po zdarzeniu z ubiegłego roku.

Prokuratorzy sprawdzą, jak Policja reagowała na zgłoszenia?

Prokurator Kmieciak zapewnił, że śledczy będą sprawdzać też m.in. to, w jaki sposób zielonogórska policja reagowała na zawiadomienia mieszkańców dotyczące pogryzień.

- Chcemy też w toku postępowania administracyjnego ustalić okoliczności związane z tym, że mieszkańcy Zielonej Góry zawiadamiali urząd miasta i radnych, że sytuacja dotycząca funkcjonowania tej strzelnicy jest skomplikowana i zagraża bezpieczeństwu i życiu mieszkańców, korzystających z bezpośredniego terenu przy tej strzelnicy - zapowiedział prokurator Kmieciak.

To ma być sprawa pod szczególnym nadzorem

Prokurator zapewnił, że w sprawie są prowadzone intensywne czynności dowodowe. Do śledczych wpływają nowe informacje.

- Wojewódzki komendant policji podjął decyzję o tym, że będziemy ekstraordynaryjnie postępować, aby w sposób absolutnie bezstronny wyjaśnić wszystkie okoliczności tej sprawy i przesłuchać, z zachowaniem oczywiście prawa do prywatności, osoby, które mają coś do powiedzenia w tej sprawie - powiedział prokurator. - Wiem, że sprawa wzbudza społeczne zainteresowanie i słusznie. My ze swojej strony będziemy chcieli to wyjaśnić na wielu polach, nie tylko, jeśli chodzi o przestrzeń prawno-karną, ale również prawo administracyjne. Przedmiotem tego postępowania są również czyny związane z ustawą o ochronie zwierząt,czyli związane ze znęcaniem się nad zwierzętami - dodał prok. Kmieciak.

Prokurator jeszcze raz zaapelował do wszystkich, którzy byli świadkami różnych zachowań związanych z funkcjonowaniem strzelnicy w Raculi o zgłaszanie się do prokuratury lub komendy wojewódzkiej policji i przekazywanie relacji w formie pisemnej lub zeznań.

Wybrane dla Ciebie
Przyjmowane leki zmieniają mikrobiom na lata
Przyjmowane leki zmieniają mikrobiom na lata
Co nam dają ćwiczenia? Nowe badania z Australii
Co nam dają ćwiczenia? Nowe badania z Australii
Bełchatów: V Otwarte Mistrzostwa Nordic Walking o Puchar Starosty Bełchatowskiego
Bełchatów: V Otwarte Mistrzostwa Nordic Walking o Puchar Starosty Bełchatowskiego
Warszawa: Zderzenie tramwajów na pętli P+R Aleja Krakowska
Warszawa: Zderzenie tramwajów na pętli P+R Aleja Krakowska
Kraków: Biznesmen zatrzymany za paserstwo kradzionych maszyn. Zabezpieczono jego ferrari za milion złotych
Kraków: Biznesmen zatrzymany za paserstwo kradzionych maszyn. Zabezpieczono jego ferrari za milion złotych
Płock: Agresywny recydywista zaatakował ekspedientkę i klienta sklepu
Płock: Agresywny recydywista zaatakował ekspedientkę i klienta sklepu
Legnica: "Wtorek Muzyczny". Koncert z udziałem uczniów Zespołu Szkół Muzycznych
Legnica: "Wtorek Muzyczny". Koncert z udziałem uczniów Zespołu Szkół Muzycznych
Pawłów: Świętokrzyska Przedszkoliada. Sportowa zabawa przeszkolaków
Pawłów: Świętokrzyska Przedszkoliada. Sportowa zabawa przeszkolaków
Tądów Górny: Samochód zderzył się z ciągnikiem. Nie żyje 68-latek
Tądów Górny: Samochód zderzył się z ciągnikiem. Nie żyje 68-latek
Warszawa: Ucieczka po kolizji skończona ujęciem nietrzeźwej kierującej
Warszawa: Ucieczka po kolizji skończona ujęciem nietrzeźwej kierującej
Prudnik: Narkotykowy stolik i poszukiwany mężczyzna w mieszkaniu
Prudnik: Narkotykowy stolik i poszukiwany mężczyzna w mieszkaniu
Malbork: Pożar domu na ul. Gałczyńskiego
Malbork: Pożar domu na ul. Gałczyńskiego