Zielona Góra: Tak się bawi miasto winobraniową nocą. Nogi same rwą się do tańca
Jestem w szoku, jak się bawi Zielona Góra. Tyle pozytywnej energii nigdzie nie widziałem, a niedawno wróciłem z Włoch, gdzie przecież temperamenty są gorące - mówi pan Tomasz z Kalisza, który na Winobranie przyjechał z paczką przyjaciół
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Mariusz Kapała
L. Kalinowski, M. Kapała
Winobranie to nie tylko lunapark, jarmark, spektakle teatralne, koncerty czy wydarzenia sportowe. To także spontaniczne, towarzyskie spotkania, taniec na ulicach i nowe znajomości.
Zielona Góra chce się bawić i pokazuje to na każdym kroku. Nie tylko podczas spotkań z mistrzem świata Rademenezem czy artystami występującymi na winobraniowych scenach. We wtorek do tańca porwał licznie zgromadzoną publiczność Dawid Kwiatkowski. Tańczyli nastolatkowie, dojrzali mieszkańcy i ich gościa, a także seniorzy. Pod sceną i z dala od niej.
Rówieśnicy nie wybaczają inności. Czym jest presja dopasowania?
Atmosfera jest gorąca. Wystarczy, że ktoś zagra spontanicznie na deptaku i już nogi same rwą się do tańca.
- Super jest! Ludzie są fantastyczni. Czujemy się jak w jednej wielkiej winobraniowej rodzinie - mówili goście z Kalisza. - I o to w życiu chodzi, by jak jest okazja do dobrej zabawy, to dołączyć do niej, wyluzować się, zrelaksować. Tyle mamy stresów na co dzień. Bawmy się, szanujmy się. Bądźmy razem. Brakuje nam tego. Dobrze, że jest Winobranie, ta impreza łączy nas wszystkich.