Znaleźli list w butelce. Został napisany w Tarnowie wiele lat temu
Historię Eryka i Kuby, którzy na co dzień są uczniami czwartej klasy Szkoły Podstawowej w Pruszczu Gdańskim opisał jako pierwszy portal trojmiasto.pl. Chłopcy opowiedzieli dziennikarzom z Pomorza historię z połowy maja, gdy podczas spaceru po gdańskich Stogach, w okolicach starych bunkrów dokonali niezwykłego odkrycia.
W pewnym momencie uwagę 10-latków przykuła szklana butelka, w której znajdowały się kartki papieru. Chłopcy zabrali je do domu i przy pomocy rodziców rozbili butelkę.
- W butelce było kilka kartek, ale tylko jedna z nich była czytelna. Pozostałe były wyblakłe, a jedna całkowicie zniszczona - mówił dla portalu z trójmiasta 10-letni Eryk.
Z listu można było odczytać fragmenty sugerujące, że jego autorką mogła być mieszkanka Tarnowa.
Muzealnicy z Tarnowa odczytali list znaleziony w Gdańsku
W ostatnim czasie zdjęcia listu trafiły do Muzeum Ziemi Tarnowskiej. Pracownikom instytucji udało się odczytać list:
Świerczków 3.VII.1959
Kochany [Króliczku?]
Zajechałam szczęśliwie i zdrowo. Na miejscu byłam już o 11-tej. Bardzo mi było smutno, że nie przyjechałeś do Sopot tak jak miałeś. Przyznam się, że nie było i nie jest mi bardzo wesoło, wciąż mi czegoś brak. Ostatnia podróż w porównaniu z obecną była taka, że zostawiła niezatarte wspomnienia i nie [miała] porównania z obecną w której cz[uję] się bardzo osamotniona mimo towarzystwa Twardowskiej. W dalszym ciągu mimo tego że kurs liczy ponad 250 osób ja czuję osamotnienie.
Każdy warkot motocykla (a jest ich tu bardzo dużo) budzi wspomnienia [?] siadam patrzę przez okno na park który się przede mną roztacza i marzę a na marzenia mam bardzo dużo czasu bo wykłady są tylko od 9-14 tej a reszta czasu do mojej dyspozycji. Można by chodzić gdzie się chce, lecz ja siedzę sama. Do Tarnowa dojeżdża pociąg i autobus za 80 gr. Miasto dość duże wszystko tam jest nawet piękne buciki na szpilkach jugosłowiańskie po 400 zł ale za małe numery tak że nawet 38 za ciasne. Dziś mnie b. głowa boli. Pogoda tu zmienna deszczu nie ma ale chłodno. Mieszkamy w internacie Technikum Chemicznego, wykłady odbywają w szkole Tech. Chem. Wykładają profesorowie uniwersytetu Jagiellońskiego, same sławy. Poziom wysoki i nie taki jak ty myślałeś. Wpisałam się na kurs wychowawców kl. bo jest i religioznawstwo.
Z przyjemnością słucha się wykładów są na b. wysokim poziomie naukowym. Dziś był temat Rola doświadczenia w procesie wychowania prof. Mysłakowskiego. Źle mi się śpi, bo nie mam poduszki. Poza tem wszystko inne bez zarzutu. Jedzenie b. smaczne, tylko dla Ciebie byłoby może za skromne. Dziwnie wszystko wiąże się z Tobą, nie z kim innym. Nie mam ochoty na zabawy, ani spacery. Twardowska ma kurs w Tarnowie, tu nie ma nikogo znajomego. Ja śpię z 3 paniami z nich 2 bardzo młode i miłe nie jak tam ostatnio. Gdy ociepli się będę chodzić na plażę, płynie tu Dunajec.
Piszę do ciebie o wszystkim jak do kogoś kto nie może stracić ani jednej nici z mojego życia, w ten sposób wzmacniam zdaje mi się łączność między nami. Zdaję mi się, że jesteś przy mnie lub wejdziesz za chwilę lub zapukasz do drzwi. Zapewniam Cię, że jestem cicha i skromna, nie nawiązuję z nikim znajomości, mężczyzn unikam po prostu. Kochany mój jestem straszną egoistką, piszę tylko o sobie, ale o Tobie tylko myślę widzę Cię w każdej chwili, jak jesteś zamyślony i smutny i wesoły i ściągasz usta w [niedowierzaniu?] na buzi jak kpisz i słyszę twe czułe słowa, i najbardziej dręczące pytanie "mała co z nami będzie".
Ostatnio przy pożegnaniu kazałeś mi myśleć i analizować, więc myślę i analizuję a mam na to jeszcze 20 dni czasu więc żegnam cię serdecznie i [nieczytelne] całuję ciebie i wszystko co jest w Tobie. Twoja Rysia.
Mój Adres M. H. Świerczków koło Tarnowa
ul. Czerwonych Klonów
Internat Technikum Chemicz.".
List miłosny z Tarnowem w tle
Muzealnicy po przeanalizowaniu listu stwierdzili, że jest to list miłosny, który mógł zostać napisany w Tarnowie, ale jego autorką prawdopodobnie nie jest mieszkanka tego miasta.
- Zarówno autorka jak i adresat nie pochodzili z Tarnowa, zapewne pochodzili z okolic Trójmiasta. Autorka przebywała w Tarnowie jedynie czasowo - w ramach jakiegoś rodzaju edukacji, skierowanej raczej dla osoby dorosłej. Miejsce, w którym odbywała się ta edukacja, stanowiło w owym czasie rodzaj "kombinatu" szkolnego - zaznacza dr Marcin Borys, zastępca dyrektora Muzeum Ziemi Tarnowskiej.
Pracownicy tarnowskiego muzeum dopuszczają również hipotezę, że list mógł nigdy nie zostać wysłany do właściwego adresata.
Co się stanie teraz z listem? Prawdopodobnie zostanie u chłopców, którzy go znaleźli, jako pamiątka.
- List stanowi pewnego rodzaju ciekawostkę, z intrygującymi okolicznościami znalezienia, jednak sam jako taki nie ma dużej wartości historycznej, nie posiada wartości muzealnej ani nie stanowi zabytku, zatem brak jest celowości i zasadności włączenia go do zbiorów muzealnych. W związku z tym muzeum nie ma możliwości podjęcia innych działań w tym zakresie - podkreśla dr Marcin Borys.