Żuławy: Nie będzie wniosku o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej
Nie będzie wniosku wojewody z Gdańska
Żuławy zmagają się ze skutkami długotrwałych i intensywnych opadów deszczu. Zalane pola i uszkodzone mienie komunalne oraz prywatne mieszkańców to tylko niektóre ze szkód, jakie nastąpiły po ostatnich ulewach.
Rolnicy z regionu apelowali do rządu i wojewody o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej, co ich zdaniem mogłoby przyspieszyć pomoc i odszkodowania. Jak podkreślali, sytuacja zagraża bezpośrednio egzystencji wielu rodzin prowadzących gospodarstwa rolne. Wielu z nich nie jest w stanie zebrać plonów.
Apel do premiera o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej na Żuławach Wiślanych i Żuławach Gdańskich oraz o uruchomienie pilnych działań osłonowych dla rolników i samorządów skierował m.in. Zarząd Pomorskiej Izby Rolniczej.
- Żuławy to region o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa żywnościowego Polski. Ich unikalne położenie - poniżej poziomu morza - sprawia, że są one szczególnie narażone na skutki zmian klimatycznych. Utrzymanie funkcjonowania gospodarstw rolnych na tym terenie wymaga dziś wyjątkowego zaangażowania i wsparcia ze strony państwa. To teren, na którym przez wieki budowano potencjał rolniczy Polski. Dziś ten dorobek jest poważnie zagrożony - podkreślili sygnatariusze apelu.
Biuro prasowe wojewody pomorskiej przekazało w czwartek PAP, że zgodnie z ustawą wojewoda może wystąpić do Prezesa Rady Ministrów z wnioskiem o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej w celu zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych lub usunięcia ich skutków, jeśli skala zniszczeń i tempo ich narastania, przekraczają możliwości administracji publicznej województwa, a dotychczasowe działania są niewystarczające wobec narastających skutków katastrofy naturalnej.
- Do takiej sytuacji nie doszło, a więc nie ma przesłanek ustawowych do wystąpienia z wnioskiem o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej - podało biuro wojewody.
Równolegle powołane komisje prowadzą szacowanie strat w rolnictwie i mieniu komunalnym, a pracownicy ośrodków pomocy społecznej przeprowadzają wywiady środowiskowe wśród poszkodowanych mieszkańców.
Sołtys wsi Ostrowite (gm. Suchy Dwór) Grzegorz Krajewski podkreślił w rozmowie z PAP, że aktualna sytuacja uniemożliwia prace polowe, a straty już są znaczące.
- Na teraz jest to 60-70 proc., a jak pszenica puści kiełki, to nie będzie się nadawała nawet na paszę. Poza tym, dopóki poziom wody nie opadnie, nie możemy wjechać na kombajnem na pole - podkreślił.
Jego zdaniem rowy melioracyjne w okolicy nie były nieczyszczone, co przyczyniło się do rozmiaru szkód.