WiadomościZagumnie: Za pomocą siekiery zabił śpiącego brata i modlącego się ojca. Twierdzi, że jest po prostu złym człowiekiem

Zagumnie: Za pomocą siekiery zabił śpiącego brata i modlącego się ojca. Twierdzi, że jest po prostu złym człowiekiem

Oskarżony o podwójne zabójstwo 35-latek przed sądem oświadczył, że wszystko co się wydarzyło jest tylko jego winą. Ze szczegółami opowiadał przebieg zbrodni. Oznajmił jednocześnie, iż jest alkoholikiem, zaś ojciec i brak zawsze życzyli mu najlepiej i we wszystkim pomagali.
fot. lublin112.pl
fot. lublin112.pl

W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Zamościu rozpoczął się proces Bartłomieja B., oskarżonego o zabójstwo dwóch osób: brata i ojca. Zbrodnia miała miejsce 3 lipca ub.r. w miejscowości Zagumnie w powiecie biłgorajskim. Mężczyzna odpowiada również za ucieczkę ze szpitala psychiatrycznego, w którym był dozorowany przez funkcjonariuszy służby więziennej, jak też o kradzież dwóch samochodów.

Mężczyzna już na początku rozprawy przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów. Oświadczył również, że chce złożyć wyjaśnienia w tej sprawie. Wskazał, że podczas przesłuchania w prokuraturze nie wyjawił całej prawdy. Zasłaniał się wówczas niepamięcią. Teraz stwierdził, że pamięta każdy szczegół z feralnego dnia.

Wskazał, iż wszystko co się wydarzyło, jest tylko jego winą. Natomiast wcześniejsza próba jej przerzucania na brata i ojca, kiedy to twierdził, że go gnębili, była kłamstwem. Dalej Bartłomiej B. chwalił swoich najbliższych za to, że zawsze życzyli mu najlepiej i we wszystkim pomagali.

– Jestem alkoholikiem. Zawsze za swoje błędy winiłem innych, nigdy siebie. (…) Ja po prostu jestem złym człowiekiem – mówił oskarżony.

Następnie przez kilkadziesiąt minut mężczyzna relacjonował wydarzenia z dnia, kiedy to dokonał podwójnej zbrodni. Tłumaczył, że poprzedniego wieczoru wypił kilka piw. Gdy obudził się nad ranem, spojrzał na śpiącego brata i poczuł wobec niego gniew. Poszedł po siekierę, zamachnął się i zadał nią 45-latkowi kilka ciosów w głowę. Następnie udał się do kuchni, gdzie zastał ojca przy porannej modlitwie. Klęczącego również zaatakował uderzając siekierą w głowę.

Po wszystkim rowerem udał się na stację paliw po alkohol. W trakcie jego spożywania postanowił, że o tym co zrobił powiadomi policję. Tak też uczynił. Zapewnił jednocześnie, że zarówno zabójstwa, jak też późniejszej ucieczki nie planował. Określił, że pomysł pojawił się nagle.

Gdy przebywał w szpitalu, udało mu się zdjąć kajdanki, jakie miał na rękach. Późniejsze śledztwo wykazało, że funkcjonariusze służby więziennej założyli je nieprawidłowo. Były zbyt luźne, a na dodatek zablokowane, aby się nie zaciskały podczas operowania nimi. Kiedy osadzony oswobodził dłonie, to samo uczynił z nogami. Następnie wyjrzał na korytarz, gdzie dostrzegł śpiącego na krześle strażnika. Po cichu udał się do łazienki i przez okno wydostał się z budynku. Potem pieszo czy też skradzionymi autami przemieścił się na Podkarpacie. Chciał dostać się na Ukrainę.

Bartłomiejowi B. grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Źródło artykułu:lublin112.pl

Wybrane dla Ciebie