Podwyżki dla pracowników szkół weszły w życie. Nauczyciele nie kryją rozczarowania
Podwyżki z mocą wsteczną. Kto dostał i ile?
Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 30 maja 2025 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych weszło w życie 16 czerwca 2025 r. Nowe przepisy obejmują wyrównanie wynagrodzeń od 1 marca. Dotyczą pracowników samorządowych w grupach zaszeregowania I–XIII, a są to m.in.
- pracownicy obsługi i administracji szkolnej,
- osoby zatrudnione w żłobkach,
- kuchniach,
- sekretariatach,
- bibliotekach.
6000 zł za sprzątanie, 5300 zł za nauczanie
Wzrost o 16,65 proc. zrównuje pensje tych pracowników z wynagrodzeniem minimalnym w kraju, wynoszącym 4666 zł brutto. To oznacza, że np. pomoc nauczyciela, z premią i dodatkiem, może przekroczyć 6000 zł.
W praktyce: sprzątaczka z 20-letnim stażem może zarabiać więcej niż nauczyciel mianowany. Taki scenariusz opisuje Krzysztof Wojciechowski z „Solidarności” cytowany przez Portal Samorządowy.
Nauczyciele nie kryją frustracji. Jak pisała Magdalena Konczal w artykule „Wykształcenie wyższe, wypłata minimalna” dla Strefy Edukacji w kwietniu, wielu z nich otwarcie przyznaje, że czują się zdegradowani, widząc jak różnice w wynagrodzeniach coraz bardziej się zacierają.
Nauczyciel na końcu kolejki
Wynagrodzenia nauczycieli od stycznia 2024 r. wzrosły, ale – jak wskazują związkowcy – nie nadążają za innymi grupami. Stawki zasadnicze nauczycieli z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym wynoszą:
- nauczyciel początkujący – 5153 zł
- mianowany – 5310 zł
- dyplomowany – 6211 zł
Związkowcy nie mają wątpliwości, że brak kolejnych podwyżek to zmarnowanie efektu ubiegłorocznych zmian.
Sławomir Wittkowicz z WZZ „Forum-Oświata” skomentował: „To jest pełna kompromitacja. Brak rzeczywistych waloryzacji płac nauczycielskich przynajmniej o 10–15 proc. w tym roku spowodował zmarnotrawienie tych podwyżek, które uruchomiono w roku ubiegłym.”
Samorządy nie mają pieniędzy
Choć zgodnie z przepisami to samorządy odpowiadają za finansowanie edukacji i mają możliwość podnoszenia nauczycielskich dodatków, w praktyce otwarcie przyznają, że po prostu nie ma na to środków. W wielu gminach już teraz dokładane są pieniądze do bieżącego funkcjonowania szkół – na media, remonty, zajęcia dodatkowe.
Nauczyciele wyjdą na ulice
Związkowcy zapowiadają kolejne protesty i domagają się nie tylko podwyżek, ale przede wszystkim reformy całego systemu finansowania oświaty. W tle znów pojawia się postulat, by to rząd przejął odpowiedzialność za nauczycielskie wynagrodzenia – tak, jak dzieje się to w innych sektorach budżetówki.
Pojawiła się też zapowiedź protestu, który może wydarzyć się na początku nowego roku szkolnego.
Poza pierwszą, 30-procentową podwyżką ministerstwo nie zrobiło nic, a w tej chwili przepaść finansowa się pogłębia. Najbardziej widać to zestawiając pensje nauczycieli z nowymi stawkami dla pracowników samorządowych. W wyniku tego pracownicy niepedagogiczni mają korzystniejszą ofertę niż ta, która została zaproponowana nauczycielom. To powoduje rosnącą frustrację i niezadowolenie – mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego „Forum-Oświata” w rozmowie dla „Strefy Edukacji”.