Roboty nie płacą składek. To bomba z opóźnionym zapłonem dla ZUS
Automatyzacja nie zwalnia z myślenia o przyszłości
Według raportu McKinsey Global Institute z 2023 roku, nawet 30% obecnych stanowisk pracy może zostać zautomatyzowanych do 2030 roku. Polska – z silnym sektorem przemysłowym i dużym udziałem zawodów podatnych na automatyzację – znajduje się wśród krajów najbardziej narażonych. Już teraz automatyzacja logistyki, produkcji czy księgowości pozbawia pracy tysiące ludzi, których etaty nie są „przekształcane” w nowe miejsca pracy, tylko zwyczajnie znikają.
Wszystko to dzieje się w kraju, w którym system emerytalny oparty jest na solidarności międzypokoleniowej – to znaczy, że dzisiejsi pracujący finansują świadczenia dzisiejszych emerytów. Kiedyś na jednego emeryta przypadało pięciu pracujących – dziś, według danych GUS, w Polsce na jednego emeryta przypadają tylko 1,6 osoby pracującej. Według prognoz Eurostatu, do 2050 roku stosunek ten może spaść do 1:1.
Automatyzacja przyspiesza ten kryzys. Roboty nie chorują, nie korzystają z urlopów, ale też nie płacą składek na ZUS. Pracodawcy, zastępując ludzi maszynami, optymalizują koszty, ale de facto przestają współfinansować system emerytalny. Luka w finansowaniu rośnie – i nie ma planu, jak ją załatać.
Zyski dla firm, straty dla budżetu
Firmy, które inwestują w automatyzację, notują wyraźny wzrost efektywności i redukcję kosztów. Z danych OECD wynika, że w ostatniej dekadzie automatyzacja przyczyniła się do wzrostu zysków firm przemysłowych nawet o 25%. Ale większe zyski przedsiębiorstw nie przekładają się automatycznie na wyższe wpływy do ZUS – wręcz przeciwnie.
Robot nie płaci składki emerytalnej, rentowej ani zdrowotnej. Co więcej, pracodawca również nie odprowadza za niego żadnych składek. W efekcie, każda zautomatyzowana linia produkcyjna to dla ZUS-u mniejsze wpływy. Jeśli państwo nie opodatkuje w jakiś sposób pracy maszyn, system będzie tracić z każdym rokiem coraz więcej.
Na tym tle coraz częściej powraca propozycja tzw. podatku od robotów – konceptu promowanego m.in. przez Billa Gatesa. Idea jest prosta: jeśli robot zastępuje pracownika, powinien być obciążony daniną na rzecz systemu ubezpieczeń społecznych. Problem w tym, że do dziś żadne państwo nie wprowadziło takiego rozwiązania na szeroką skalę. Politycy wolą unikać tematów, które mogłyby zahamować innowacje, a lobby przemysłowe skutecznie torpeduje próby opodatkowania automatyzacji.
Starzenie się społeczeństw i perspektywa katastrofy
W Polsce proces starzenia się społeczeństwa przyspiesza. Według prognoz GUS z 2023 roku, liczba osób w wieku 65+ wzrośnie z obecnych 7,5 mln do ponad 10 mln w 2050 roku. Jednocześnie liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie z 22 mln do 16 mln. Oznacza to nie tylko rosnącą presję na system emerytalny, ale i poważne ryzyko jego niewydolności.
Automatyzacja, która mogłaby zrównoważyć te procesy poprzez wzrost wydajności gospodarki, w obecnych warunkach je pogłębia. ZUS już teraz potrzebuje corocznego zasilania z budżetu państwa – w 2023 roku było to ponad 70 mld zł. Jeśli liczba osób pracujących dalej będzie spadać, a automatyzacja nie zostanie objęta żadnym systemem składkowym, luka w finansowaniu będzie tylko rosła.
Nie jest to wyłącznie problem Polski. W Niemczech Federalny Urząd Statystyczny prognozuje, że do 2060 roku liczba osób w wieku emerytalnym wzrośnie o 34%, a liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie o 23%. Japonia, która jest globalnym liderem robotyzacji, już teraz zmaga się z dramatycznym kryzysem systemu emerytalnego – pomimo wysokiego poziomu technologicznego. W kraju tym stosunek osób pracujących do emerytów wynosi 1,3:1, a system funkcjonuje głównie dzięki wysokiemu zadłużeniu publicznemu.
Czy podatek od robotów uratuje emerytury?
Choć idea podatku od robotów budzi kontrowersje, jest coraz częściej przywoływana jako konieczność. Międzynarodowa Organizacja Pracy (ILO) w raporcie z 2022 roku ostrzegała, że jeśli automatyzacja nie zostanie objęta odpowiednimi regulacjami fiskalnymi, może doprowadzić do destabilizacji systemów zabezpieczenia społecznego.
W debacie pojawiają się różne propozycje: opodatkowanie zysków kapitałowych firm w wyższym stopniu, uzależnienie wysokości podatku od liczby zastąpionych miejsc pracy, a nawet wprowadzenie „cyfrowego ZUS-u” – obowiązkowej składki od każdej jednostki automatyzacji. Problemem jest jednak polityczna odwaga i globalna konkurencja: państwo, które pierwsze zdecyduje się na taki krok, może zostać ukarane przez inwestorów odpływem kapitału.
W Polsce debata o podatku od robotów toczy się raczej w środowiskach akademickich niż w Sejmie. Tymczasem luka w FUS rośnie z roku na rok, a realna wartość przyszłych emerytur systematycznie spada. W 2024 roku przeciętna emerytura w Polsce wynosiła 3496 zł brutto, ale według prognoz ZUS z czerwca 2023 roku, realna siła nabywcza tych świadczeń może spaść nawet o 30% w ciągu dwóch dekad, jeśli system nie zostanie zreformowany.
Scenariusze przyszłości: ubóstwo czy reforma?
Jeśli nic się nie zmieni, możliwe są dwa główne scenariusze. Pierwszy to pogłębiające się ubóstwo wśród seniorów, którym coraz mniej pracujących będzie w stanie zapewnić świadczenia na godnym poziomie. Drugi – to radykalna reforma systemu, polegająca na odejściu od repartycyjnego modelu finansowania na rzecz systemu kapitałowego, obywatelskiego lub hybrydowego.
Wiele państw eksperymentuje z tzw. dochodem podstawowym – regularnym, bezwarunkowym transferem finansowanym z podatków od kapitału, automatyzacji lub emisji pieniądza. Przykłady z Finlandii czy Hiszpanii pokazują, że takie systemy mogą łagodzić skutki transformacji technologicznej, ale wymagają politycznej odwagi i dużej redystrybucji.
W Polsce, gdzie każda próba reformy emerytalnej wywołuje burzę społeczną i polityczną, temat pozostaje tabu. A roboty tymczasem wchodzą do kolejnych sektorów – od logistyki, przez opiekę zdrowotną, po edukację. Jeśli nie zaczniemy dziś myśleć o tym, jak zrekompensować utracone składki, za dwie dekady obudzimy się w kraju, w którym emerytura z ZUS nie wystarczy nawet na rachunki.
Podsumowanie: przyszłość trzeba zaprojektować
Automatyzacja to fakt. Sztuczna inteligencja, roboty przemysłowe i algorytmy zmieniają sposób pracy szybciej, niż potrafimy dostosować do tego prawo i systemy społeczne. Jeśli chcemy uniknąć katastrofy emerytalnej, musimy zacząć mówić o opodatkowaniu zysków z automatyzacji. Musimy też przemyśleć na nowo, czym jest praca, jaka jest jej wartość społeczna i jak finansować wspólne dobra w erze, w której maszyny robią coraz więcej, a ludzie coraz mniej.
W przeciwnym razie czeka nas powrót do XIX-wiecznego modelu: pracujący nieliczni bogacze i miliony starszych ludzi, zdanych na łaskę prywatnej dobroczynności lub wegetację. Pora zapytać nie tylko: kto sfinansuje naszą emeryturę, ale też czym będzie starość w świecie bez pracy.